Dzień dobry ^^ Z racji tego, że rozpisałam się na miliard stron, postanowiłam podzielić ten rozdział na dwie części. Myślę, że wyjdzie to jak najbardziej na plus :>
******
- Proszę się odsunąć!
Umięśnione ramię strażaka odepchnęło na bok Levi'a sprawiając, że niemal zagotował się z wściekłości. Nikt nie miał prawa traktować go w ten sposób, szczególnie gdy sam lepiej przeprowadziłby tę akcję. Banda kretynów ze zbyt wygórowanym ego - takie było zdanie Ackermana na ich temat.
- Mam go! - donośny głos dobiegł ich spod sterty gruzu, sprawiając, że Levi w ułamku sekundy zapomniał o swojej złości. Zamarł, uważnie wsłuchując się w każdy dźwięk. Strażacy stłoczyli się wokół kryształowych żeber, gdy pomiędzy dwoma z nich, ukazał się fragment hełmu. Mężczyzna z trudem wydostał się na powierzchnię, trzymając kurczowo przy sobie drobniejszą poranioną postać.
Ackerman zerwał się z miejsca, lecz nim dopadł Erena, przytrzymały go cztery pary rąk. Zaklął soczyście pod nosem. Od zrobienia im krzywdy dzieliła go naprawdę cienka granica.
- Nie może pan tam podejść. Nie wiemy w jakim jest sta...
- Żyje! - jeden ze strażaków krzyknął, sprawdzając puls. Dopiero gdy nieco się przesunął, Levi był w stanie dostrzec całe ciało Erena.
Poza grubą warstwą pyłu, miał na sobie pełno drobnych ran. Nie dostrzegł poważniejszych obrażeń, dopóki nie spojrzał na jego nogi. Zmiażdżone pod głazami, w całości pokryły się fioletowymi siniakami.
- Zabierzemy go do szpitala. Proszę powiadomić jego rodzinę i kontaktować się z personelem, jeśli chce pan się czegoś dowiedzieć - jeden z przytrzymujących go strażaków spojrzał na niego. - Tak będzie dla pana szybciej. Gwarantuję.
- Nigdzie się stąd nie ruszam - Ackerman warknął na niego. - Ma tylko mnie. Nie zostawię go.
Nie odrywał wzroku od Erena, gdy medycy sprawdzali w jakim jest stanie. Był nieprzytomny, lecz nawet z oddali można było dostrzec unoszącą się klatkę piersiową. Wśród pyłu gruzowiska zobaczył coś jeszcze - delikatne opary tuż przy nogach Jaegera, świadczące o regeneracji. Ciało Ackermana mimowolnie wyrywało się w jego kierunku. Musiał go dotknąć. Upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Jest pan spokrewniony?
Kapitan straży pożarnej wyrósł nagle tuż przed twarzą Levi'a. Jego wzrok nieco złagodniał, gdy dostrzegł, że Ackermana przytrzymywało już sześć osób i wciąż ledwo sobie radzili.
- Nie. To mój partner.
Mężczyzna westchnął, kręcąc głową.
- Naprawdę chciałbym pomóc. Według prawa Marley, dopóki nie odzyska przytomności, może o nim decydować i otrzymywać informacje tylko rodzina, mąż, a w wyjątkowych przypadkach narzeczony. Faktycznie lepiej dla pana będzie, jeśli pojedzie pan od razu do szpita...
Levi już go nie słuchał. Ponad ramieniem kapitana widział dokładnie twarz Erena, delikatnie marszczące się brwi, aż w końcu unoszące się powieki, które odsłoniły najpiękniejszą zieleń, przypominającą niekończące się pastwiska za murami.
Może była to kwestia zaskoczenia, a może nagłego przypływu siły, lecz wyrwał się z uścisku strażaków i popędził przed siebie, skupiony tylko na jednym punkcie. Ich krzyki rozbrzmiały gdzieś z tyłu, lecz on dopadł Erena i nie zamierzał puścić. Medycy, przygotowując nosze, ułożyli jego ciało na gruzach i Levi marzył tylko o tym, by zabrać go z tego przeklętego miejsca.

CZYTASZ
Heavy Dirty Soul II | Ereri
FanfictionPo kilku miesiącach poszukiwań Marco, Hanji natrafia na nowy ślad, prowadzący w miejsce z dala od znanego im dobrze Paradis. Starzy znajomi, lecz i dawne problemy, to coś, z czym każdy z nich będzie musiał zmierzyć się na nowo. Sequel do Heavy Dirt...