XXIII

2K 92 70
                                    

Po wczorajszej kolacji Nathan miał ogromne wyrzuty sumienia. Alexander prowokował go już od rana, od momentu, gdy Lee zobaczył, że blondyn zabawił się jego uczuciami. On sobie nic nie robił z wyznania bruneta, jakby to nic nie znaczyło. Nathan wyłożył mu serce jak na tacy i był gotowy zmienić siebie na rzecz miłości, a ten po prostu pognał w ramiona kogoś innego. Jednak to i tak nie usprawiedliwiało jego zachowania. Udowodnił wtedy, że ten arogancki potwór wciąż w nim siedzi i to raczej już się nie zmieni. Nathan wiedział, że pewnie już nigdy nie zostanie świętym człowiekiem, jednak dla Alexandra mógł być inny. Tego wieczoru udowodnił swojej miłości, że wcale nie jest taki łagodny. Dla Nathana to był koszmar, ale nie wiedział, że Rawson myślał coś zupełnie innego... 

Nathan postanowił przeprosić jak najszybciej jest to możliwe. Na jednej z przerw podszedł do akurat samego Alexa, który aktualnie pił wodę. Nathan spojrzał mu w twarz, po czym powiedział: 

- Przepraszam. 

W tym momencie blondyn wypluł wodę prosto w twarz bruneta, będąc szczerze zdziwionym. I mokry Lee wcale nie przejął się, że został oblany, czekał jedynie na to, aż blondyn mu wybaczy. 

- Co ty mówisz? - spytał Rawson, wycierając usta. 
- Wczoraj byłem niemiły i strasznie tego żałuję...
- Nie wybaczę. 
- Co... Dlaczego...? 
- Bo... - nagle jego ramiona objął Noah, który dodatkowo pocałował blondyna w czoło. 

Alexander wzruszył ramionami, patrząc na Nathana. Następnie grzecznie poszedł z rudowłosym, który na odchodne rzucił brunetowi gest środkowego palca. Zrobił to za plecami  blondyna, przez co ten nic nie widział. Za to Nathan momentalnie się zapalił. W złości zmarszczył brwi oraz ułożył dłoń w pięść. Miał ochotę coś zrobić temu idiocie, który musiał się wtrącić. Choć to jeszcze mógł znieść, to ten środkowy palec był dużym błędem. Nathan poczuł nieokiełznaną chęć zemsty, a ta jego wewnętrzna bestia znowu przejęła kontrolę nad jego ciałem. Chłopak postanowił sprowokować Noah w jakiś sposób, który tak samo wyprowadzi go z równowagi jak rudowłosy zrobił to z brunetem. Jeszcze nie wiedział jak, ale czuł, że niedługo znajdzie sposób. 

Lekcję później Nathan właśnie szedł zamyślony z głową w chmurach, aż poczuł uderzenie w klatkę piersiową. Nie było to mocno, jednak odruchowo spojrzał w dół. Wtedy pojął, że Alexander na niego wpadł. Blondyn chciał szybko odejść, ale zatrzymał go ten silnie przyciągający wzrok piłkarza. Długo próbował zdominować wyższego spojrzeniem, ale nie potrafił. Poczuł rumieńce wypełniające jego twarz, a za chwilę gwałtownie spuścił wzrok, po czym uciekł. Nathan ledwo zdążył zauważyć przemijającą sylwetkę blondyna. Jednak jego serce zaczęło bić szybciej, przypominając sobie o sytuacji przed chwilą. Brunet znów mógł ujrzeć tę piękną zieleń, która rozpalała całe jego ciało. 

Później jeszcze Nathan zupełnie przypadkiem stanął przy Glorii - siostrze samego Noah. Nagle poczuł na sobie wzrok i wcale się nie mylił. Gdzieś z oddali obserwował go Alexander i jakby marszczył brwi. Nathan szybko odczytał ten sygnał jako zazdrość, co go niejako rozśmieszyło. Tylko dlaczego Alex miałby być zazdrosny, skoro już miał chłopaka... Z drugiej strony to wszystko zmieniało. Czyli, że Alexandrowi nie pasuje, gdy obok Nathana kręci się ktoś inny... To dało chłopakowi do myślenia. W mgnieniu oka wpadł na super plan, który po prostu nie mógł nie wypalić w tej sytuacji...

Pełen uroku Nathan, kapitan drużyny piłkarskiej i napastnik, stanął pewnie na przeciwko długowłosej dziewczyny. Rudowłosa akurat miała na sobie białą sukienkę, która odkrywała jej ramiona. Były one widoczne przez prześwitującą narzutkę. Za chwilę Gloria spojrzała pytająco na bruneta stojącego przed nią, a jeszcze chwilę temu zerkała do telefonu: 

- Coś się stało? 
- Nie, nie - odpowiedział spokojnie - Tylko mam słabość...
- Słabość do czego? 
- Do ładnych dziewczyn. 
- Co?! - zaśmiała się głośno. - Ja tu nie widzę żadnych ładnych dziewczyn... 
- Ja widzę, właśnie tu stoi i ze mną rozmawia - uśmiechnął się. 
- Naprawdę myślisz, że dam się na to nabrać? 

Nathan uśmiechnął się niewinnie, udając zaskoczenie: 

- A nie dasz? 
- Nie dam - uśmiechnęła się pewnie. 
- Och, czyli miałem rację... 
- Co? Jak to? - zdziwiona spojrzała na niego pytająco, jak wcześniej. 
- Szukałem dziewczyny, która nie będzie za łatwa. Chyba na taką trafiłem...
- No, musisz się postarać! 
- A myślisz, że dam radę? 
- Nie wiem... - uśmiechała się, wzruszając ramionami. 

Wtedy chłopak zbliżył wargi do ucha dziewczyny, czule obejmując jej kark dłonią. On wiedział dokładnie, w jaki sposób dotykać dziewczyny... Z jaką prędkością, ile i tak dalej... 

- W takim razie - zaczął ponętnie - może dzisiaj się dowiemy, hm? 
- Co masz na myśli? - zaśmiała się dziewczyna, kontynuując podchody.
- Umówisz się ze mną? Gdybyś była łatwa, mógłbym sam podjąć decyzję. W końcu żadna dziewczyna nie oprze się komuś takiemu jak ja... - odwzajemnił śmiech, lecz on zrobił to zuchwale i egocentrycznie. 
- Gdzie mnie zabierzesz? 
- Oczywiście do pięciogwiazdkowej restauracji. 
- Już mi się podoba... 
- To do zobaczenia, księżniczko - uśmiechnął się, po czym musnął ją w szyję i odszedł. 

Dziewczyna tylko udawała trudną do zdobycia. Tak naprawdę brunet zdobył ją już na samym wstępie, bowiem Gloria doskonale wiedziała, kim jest Nathan Lee. Był właściwie ideałem prawie każdej dziewczyny w szkole i sama Gloria też szybko zauważyła urodę chłopaka. Oprócz tego przecież to był ktoś, szkolna sława... Kapitan szkolnej drużyny piłkarskiej. Rudowłosa nie mogłaby spławić kogoś takiego i nawet nie przyszło jej to do głowy. Była wręcz cała w skowronkach, że Nathan zagadał właśnie do niej...

[BL] PREZENTACJA O STOSUNKACH MIĘDZYLUDZKICH ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz