Lekki wiaterek, pchający się do pokoju przez otwarte okno, przypominał, że zbliżał się już koniec lata, co było czystym paradoksem, ponieważ nikt nie zdążył go w ogóle poczuć. Tegoroczna pogoda dawała w kość, zmieniając swoje humory każdego dnia, z ciepłego na chłodne, i odwrotnie. Dla Taehyunga był to istny szał, ponieważ nigdy nie wiedział, w co się ubrać — dziś także miał ten problem. Obawiał się, że jeśli założy na siebie marynarkę, w późniejszych godzinach będzie mu zbyt gorąco, a jeśli zamieni ją na kamizelkę bez rękawków — za zimno.
— Pieprzyć to. — Zawiązał na szyi zielony krawat, niezbyt pasujący do koncepcji błękitnego mundurku, ale niespecjalnie go to obchodziło. W zasadzie był obojętny na wszystko, co działo się wokół niego i jedyną rzeczą, która w jakiś sposób go cieszyła, była niespodzianka, o której miał się dopiero dowiedzieć. Całe szczęście, że Jeongguk wygadał się przed nim wcześniej — wbrew temu, że zostawiał go na bite dwa dni, był mu ogromnie wdzięczny, że nie trzymał tego w tajemnicy. W jakiś sposób myślał, że fakt, iż wspomniał o tym tylko mu, był spowodowany tym, że uważał go za kogoś... ważnego. I właśnie to napawało go pozytywną energią — twierdzenie, iż był dla niego kimś więcej.
Przekraczając próg stołówki, zatrzymał się przy jednym z barków, sięgając po czystą szklankę i zestaw sztućców. Standard, jeśli chodzi o codzienne śniadania. Dopiero później przeszedł dalej, ustawiając się w kolejce do długiego blatu, na którym stały gotowe już potrawy.
— Próbowałeś już może stuletniego jajka? — usłyszał za sobą, odwracając się w kierunku niskiego głosu.
— A powinienem?
Namjoon pokręcił szybko głową, nakładając sobie trochę sałatki.
— Trzy dni nie byłem w stanie niczego przełknąć. — Udał odruch wymiotny, uśmiechając się do niego ponuro. — To chyba nie moje klimaty.
— Tak, prawdopodobnie.
Sięgnął po miseczkę ryżu w sosie i parę pierożków. Dość syty posiłek, jak na ten pierwszy w ciągu dnia, lecz nie mógł nic na to poradzić. Ubóstwiał pierożki, od kiedy tylko pamiętał. Mama serwowała je zawsze, każdej niedzieli, co tydzień z innym farszem. W pewnym sensie, ich widok i smak przypominał mu o domu.
— A ten, no... Jeongguk dał ci w końcu spokój? — jęknął nieśmiało, spoglądając w ziemię. — Nie zrozum mnie źle, po prostu zauważyłem, że ostatnio jest między wami jakoś... cicho.
Taehyung otworzył usta, nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć, a konkretniej, co mógł odpowiedzieć, by nie wydać całej prawdy, lub choćby małej jej części.
— Um... — Podrapał się nerwowo po głowie. — Najwyraźniej uznał, że to do niczego nie prowadziło.
Cholera, w jego głowie brzmiało to odrobinę lepiej.
CZYTASZ
PRINCE CHARMING ACADEMY ❧ #taekook
FanfictionPrince Charming Academy; czyli historia, w której to Taehyung walczy o rolę dworzanina, nie wiedząc, że powinien ubiegać się o złoto na głowie, a Jeongguk, tuż po wydarciu się z sideł własnego ojca, postanawia mu w tym pomóc. °gatunek: #fluff; #smut...