ᴀᴋᴀᴅᴇᴍɪᴀ

1.1K 136 49
                                    

To, jak jego serce szybko pompowało krew, wystukując szaleńczo niekompatybilny rytm, można by było porównać z objawami, występującymi tuż po przebiegnięciu dłuższego odcinka, nie mając żadnego pojęcia o właściwym nawodnieniu w trakcie maratonu, ja...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To, jak jego serce szybko pompowało krew, wystukując szaleńczo niekompatybilny rytm, można by było porównać z objawami, występującymi tuż po przebiegnięciu dłuższego odcinka, nie mając żadnego pojęcia o właściwym nawodnieniu w trakcie maratonu, jak i również o prawidłowym balansie swoich ruchów. I może poprzez brak tej wiedzy, Taehyung czuł, jakby miał niedługo stracić przytomność, już na zawsze pozostając w błogiej ciemności i ślepo błądząc po nieznanej mu ścieżce.

Oparł się plecami o ścianę, niemal od razu wypuszczając z ust ciche syknięcie, poprzez zbyt wysoką różnicę temperatur obu ciał. Schylił się nieco, przerzucając swoje roztrzęsione dłonie na kark, głowę chyląc ku podłodze. Jego myśli krążyły tylko i wyłącznie wśród loterii, dziko odtwarzając wypowiedziane przez Jeongguka słowa, i choć Taehyung chciał, by okazały się one czystym przypadkiem, tak nieśmiałe przytaknięcia jego mamy, trzymającej słuchawkę telefonu przy uchu, nie mogły ofiarować mu nieba, którego chciał dotknąć. Wiedział, że przegrał, a jego marzenia o sunięciu pędzlem po lnianym płótnie, stojąc u progu galerii Katherine, oddalają się w głuchą dal, zostawiając po sobie jedynie tępy uśmiech, który Taehyung chciał z siebie tylko zedrzeć, by nie musieć wylewać wieczorami łez, tuląc do piersi kolorową poduszkę. Wiedział też, że mógł zrezygnować i dalej pozostać sobą — Taehyungiem z resztkami detergentów na ubraniu i zaschniętą akwarelą na policzku, jednak widząc swoje dwa księżyce, dumnie krążące dookoła jego osoby, zrozumiał, iż nie mógł zaprzepaścić szansy na lepsze życie dla siebie i swojej rodziny. Musiał spróbować — nie dla siebie, dla nich.

— Taehyung? — usłyszał po swojej lewej, podnosząc wzrok na starszą kobietę. — Dyrektor Akademii prosił, byś był gotowy. Będą po ciebie za dwa kwadranse. Wspomniał też o tym, byś nie zabierał ze sobą żadnych ubrań, czy kosmetyków, ponoć wszystko znajdziesz już na miejscu.

Szybko skinął głową, odwracając wzrok w przeciwnym kierunku, będąc już gotowym na zderzenie się z mokrą ścianą łez, płynących wzdłuż jego twarzy, niczym słony wodospad. Przeczesał ręką gęstwinę swoich włosów, sunąc nią ku południu i zatrzymując się dopiero przy ustach, owijając je szczelnie pięścią. Westchnął głęboko, marszcząc czoło i wykrzywiając swój uśmiech na tyle, by z łatwością mógł oddychać, gdy wartka rzeka, wylewająca się spod jego powiek, będzie próbować mu to uniemożliwić.

I wtedy spojrzał na Sohye — jego młodszą siostrzyczkę, której policzki były nadal suche i wolne od przezroczystych smug. Zrozumiał, jak bardzo wyolbrzymia otrzymane stypendium i jak bardzo minimalizuje swoje umiejętności, szlochając nad tym, co już za jakiś czas będzie musiał zostawić za drzwiami, dlatego prędko się uśmiechnął, wyciągając ręce w kierunku dziewczynki i czekając, aż ta wtuli się w jego ramiona, zabezpieczając ich świat przed upadkiem.

— Nie jesteś na mnie zły, prawda? — spytała, siadając Taehyungowi na kolanach i silnie przyciągając go do swojej klatki piersiowej. — Wiesz, za wrzucanie tych kuponów do urny?

PRINCE CHARMING ACADEMY ❧ #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz