sᴇʀᴄᴇ ɴᴀ ᴅᴌᴏɴɪ

292 37 6
                                    

Znacie to uczucie, kiedy coś, zresztą doskonale nam znane, nagle przestaje takim być? Jakby pod naszą nieobecność zostało to zmienione tak bardzo diametralnie, że nie bylibyśmy w stanie rozpoznać w tym choćby jednego, typowego dla nas elementu? Có...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znacie to uczucie, kiedy coś, zresztą doskonale nam znane, nagle przestaje takim być? Jakby pod naszą nieobecność zostało to zmienione tak bardzo diametralnie, że nie bylibyśmy w stanie rozpoznać w tym choćby jednego, typowego dla nas elementu? Cóż, ludzie nazywają to jamais vu — i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Jeongguk właśnie tego nie doświadczył.

Niespecjalnie śpieszył się do jadalni, gdzie będzie musiał stawić czoła własnemu ojcu. Na samą myśl o nim tracił apetyt — nie dość, że prawdopodobnie był wmieszany w królewski spisek (choć Jeongguk wolał, by okazało się to głupim zbiegiem okoliczności), to dodatkowo wziął jego wyjazd za bardzo poważnie i poinformował wszystkich, że zdążył już zjechać do miasta, psując w ten sposób jego misterne plany.

Nigdy nie był z nim szczególnie blisko. Zawdzięczał mu jedynie to, iż wychował go na równego sobie — silnego i kompetentnego, aczkolwiek też egoistycznego i okrutnego, w stosunku do rówieśników. Wyzbycie się tych wad było wyjątkowo ciężkie. Ciągle nad tym pracował, głównie z Taehyungiem u boku, a one dalej do niego wracały, gdy wpadał w złość. Jeongguk łatwo tracił kontrolę, będąc od dziecka uczonym, iż tylko w ten sposób można osiągnąć sukces — idąc po trupach do celu — i miał ogromną nadzieję, że jego droga nie zaczęła się od zmarłego króla i królowej.

Ojciec nie był dla niego autorytetem — jako wzór do naśladowania bardziej postrzegał dyrektora, niż jego. Profesor Kang był naprawdę niesamowitym mężczyzną, nienagannym i z klasą, zawsze uczciwym i dobrym. Margrabia był jego największym przeciwieństwem. Swój dzień rozpoczynał od snucia coraz to nowszych intryg, a kończył na kłamstwach, przez które zdążył wcześniej przejść.

Jeonggukowi wydawało się, że go zna — że zna go doskonale, jak nie najlepiej, spędzając z nim wolne godziny. Jak bardzo musiał być ślepym, nie zauważając tego, w co się wplątał? Jak bardzo margrabia musiał być zepsutym, chcąc uzyskać władzę, samemu ją kradnąc? I jak bardzo ktoś, tak bardzo nam bliski, w jednej chwili mógł zmienić swoją tożsamość na kompletnie nam obcą?

Jeongguk miał wyjechać na dwa dni i ukończyć wszelkie formalności, jakie były mu potrzebne do przejęcia tronu — tak myślał jego ojciec, kiedy ten powiadomił go o swojej nagłej delegacji. Musiał być więc bardzo zdziwiony, kiedy dowiedział się od woźnicy, że przyszły król dobijał do bram królestwa szybciej, niż było to zamierzone.

Świadomie wprowadził Taehyunga w błąd, chcąc go miło zaskoczyć w porze obiadu, wchodząc po czasie do jadalni. Nie przypuszczał jednak, że wszyscy już zostali powiadomieni o jego powrocie, a sam Taehyung nie wydawał się być szczęśliwym z powodu tego, że go zobaczył. Mało tego, na jego widok jeszcze bardziej się rozpłakał i wybiegł z sali, obdarzając go tylko smutnym spojrzeniem.

— Co się... — Zaczął, czując na sobie wzrok pozostałych. Rozejrzał się szybko po pokoju, błądząc między studentami a swoim ojcem, i wtedy ją zobaczył. Wielką, poziomą tablicę, na której zawieszony był plakat ze szczegółowo opisanym planem dewastacji budynków z biedniejszej części Miraen. Łatwo połączył kropki i domyślił się, że margrabia musiał przekazać wszystkim, iż tuż po koronacji, mieszkania te zostaną zrównane z ziemią, a na ich miejscu wyrosną piękne drzewa i krzewy. — Świetnie.

PRINCE CHARMING ACADEMY ❧ #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz