ʙᴇsᴛɪᴀ

715 95 44
                                    

Wyczekiwane przez wszystkich studentów zajęcia miały być kulminacyjnym punktem w ich dotychczasowym rozwoju książęcej etykiety

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyczekiwane przez wszystkich studentów zajęcia miały być kulminacyjnym punktem w ich dotychczasowym rozwoju książęcej etykiety. Miały podsumować ostatnie miesiące ciężkiej pracy, likwidując wyrzutki nieznające podstawowych zasad oraz utrzymując przy życiu tych, u których widać było królewski potencjał. Niemniej jednak Taehyung do tej grupy się nie zaliczał — wcale nie chciał stąpać po świeżo wypolerowanych kafelkach marmurowej sali, otaczając się klasyczną muzyką, zgrają rywalizujących ze sobą młodzieńców i wystukiwanym z ust Jongila rytmem. Nie chciał. Lecz musiał.

— Trzy, czte-ry, trzy, czte-ry, trzy, czte-ry, trzy, czte-ry — powtarzał radośnie dyrektor Kang, wymachując cyklicznie dłońmi i dumnie obserwując swoich uczniów. Każdemu poświęcał symboliczne pięć sekund, zwracając uwagę na ruchy ich stóp, współgrające, lub też nie, z tymi należącymi do partnera, i co jak co, ale szło im naprawdę dobrze.

Do czasu.

— Auć! — krzyknął Hansung, odwieczny towarzysz Jeongguka i dzisiejsza para szatyna. — Stanąłeś mi na pięciu palcach. Chcesz pobić swój rekord w byciu największą ofermą, czy jak?

Oczy Taehyunga momentalnie zaszły łzami, a on sam, zbłąkany w labiryncie własnych marzeń, zaczął abstrakcyjnie gestykulować swoimi dłońmi, chcąc w jakiś sposób wytłumaczyć swoje naganne zachowanie. Cóż, taniec nie był jego mocną stroną.

— Przepraszam, zamyśliłem się. Przećwiczmy to jeszcze raz, a obiecuję, że...

— To wykluczone. — Dyrektor Akademii stanął tuż obok nich, dając znak Hansungowi, jak i pozostałej części studentów, by wyszli, zostawiając go samego z zapłakanym chłopcem.

I wszystko byłoby w porządku, gdyby opowiadana małym dzieciom legenda nie stała się prawdą. Tam, gdzie jest światło, musi być też cień.

A cień Taehyunga przerósł go o głowę, stając tuż za nim i przybierając dobrze znaną mu formę.

— Profesor jest stuprocentowo pewien, że nie chce pójść razem z nami? Znając szczęście tej niedojdy, to wasza rozmowa zakończy się jakimś wypadkiem — zaśmiał się, a dźwięk sunących po podłodze lakierków, kiedy przechodził tuż za ich plecami, paraliżował każdy mięsień Jongila. Ostatecznie pochylił się nad jego ramieniem, dodając coś, czego Taehyung już nie słyszał. — Być może straci pan nawet... coś ważnego. A przecież oboje wiemy, że królewna Chaeyeon nie będzie z tego faktu zadowolona. Prawda?

Trzy sekundy mglistej ciszy, w których mroczny książę zdążył już zbliżyć się do drzwi, wydawały się dla dyrektora Kang całą wiecznością.

— Nie wyrzucisz mnie z własnej Akademii, Jeongguk. Nie pozwolę na to.

Lecz kiedy przyszły król Miraen wypowiedział swoje zawiłe ❝jeszcze zobaczymy❞, Taehyung wiedział, że nie przebywał w ciemności sam.

PRINCE CHARMING ACADEMY ❧ #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz