Rzucam poduszką w jego stronę i spoglądam na niego.
-No co?- pyta rozbawiony, kiedy stoi w drzwiach.
-Majtki w zoo.- wołam, wystawiając język.
-Robiliśmy to tam? Nie przypominam sobie.- drapie się po brodzie z miną Sherlocka, a ja wybucham śmiechem. Podchodzi do mnie i opiera ręce obok głowy. Całuje czubek mojego nosa, potem policzka, czoło, a na końcu muska usta.
-Do jutra kochanie.- szepcze i ponawia pocałunek, tym razem go przedłużając.
-Tak.- szepczę i odprowadzam go wzorkiem. Gdy drzwi się zamykają, odprężam się na łóżku, z wielkim uśmiechem na twarz i patrzę się w sufit. Jak to jest, że mija własnie tydzień, odkąd się znamy, a ja spędzam z nim cały czas. Zostałam jego asystentką, towarzyszę mu w każdym spotkaniu, nie mam już tak dużo pracy, jak dotychczas, co mnie pociesza. Pracownicy nie zorientowali się, że jesteśmy razem, ponieważ w pracy nie okazujemy sobie czułości.
-I jak tam?- pyta przyjaciółka i siada tuż za moją głową. Od paru dni nie zwracam uwagi na to, że wchodzi do mojego pokoju, jak gdyby nigdy nic. Wcześniej bardzo ceniłam sobie to miejsce. To była moja prywatna świątynia, w której się zamykałam i byłam samiutka, ale to się zmieniło, odkąd poznałam Biebera.
-Jest świetnie.- wzdycham i odrzucam blond włosy do tyłu. Łapie je i zaczyna się nimi bawić.
-Szczęście tryska od ciebie na kilometr.- woła, a ja wybucham śmiechem. Kręcę bezradnie głową i spoglądam na zegarek.
-Jutro rano wybiorę się na zakupy, zrobimy obiad, rodzice przyjadą na 13.- informuję, a ona przytakuje. Jest piątek. Na zewnątrz robi się coraz chłodniej. W powietrzu czuć zbliżającą się zimę.
Przygotowujemy spaghetti, niesamowicie się przy tym bawiąc. Robimy własny sos, gotujemy makaron i ciągle rozmawiamy.
-Zaproś Josh'a na obiad.- proponuję, a jej źrenice się powiększają.
-Na prawdę?- kiwam głową i obejmuję ją ramieniem. -To świetnie, idę zadzwonić.- woła radośnie i wychodzi z kuchni. Chwilę potem słyszę dzwonek do drzwi. Ruszam je otworzyć, a za nimi stoi kurier z wielką paczką.
-Pani Carla MacCartnej?- pyta, spoglądając na naklejoną karteczkę. Przytakuję głową, a on wręcza mi kartkę i długopis, prosząc o podpisanie. Odbieram od niego przesyłkę i kieruję się do pokoju, aby ją odpakować. Za mną kroczy Rose, również zainteresowana. Siadam wygodnie na łóżku i zaczynam targać ozdobny papier. Otwieram karton, a w środku znajduje się duża ilość białych, malutkich kuleczek zrobionych z pianki. Zagłębiam rękę i czuję coś twardego. Wyjmuję i widzę śliczne, nieduże pudełeczko.
-Serio? Nie można było wysłać tego w tym, tylko efektownie w takim ogromnym kartonie?- wzdycha z irytacją przyjaciółka, a ja chichoczę i otwieram je. W środku znajdują się dwa bilety, kartka i klucze. Sięgam do kartki:
Cześć kochanie, mam nadzieję, że moje nieco dziwne zaproszenie podziała. Wysyłam ci dwa zaproszenia na koncert Rihanny i klucze do mojego mieszkania, gdybyś chciała po nim iść do mnie. Całuję i kocham, Twój Justin.
-Co pisze?- pyta zaciekawiona, wyrywając mi kartkę z ręki. Mrugam szeroko otwartymi oczami i spoglądam na klucze, a następnie na dwa bilety. Mam klucze do jego mieszkania....
-Jak słodko!- piszczy i mocno mnie przytula. Wywracam oczami i odbieram od niej liścik. Stawiam pudełka obok szafki nocnej, a prezenty odkładam na komodę.
-Cudownie.- wzdycham i wyciągam telefon. Zapraszam Justina na obiad, po czym idę się przygotować. Rodzice mają przybyć na 13. Dochodziła 11:30, więc pośpiesznie udałam się do szafy i z pomocą przyjaciółki zaczęłam szukać jakiejś ładnej sukienki. W końcu dobrałyśmy do czarnych czółenek z paseczkiem prostą, dopasowaną, granatową sukienkę sięgającą przed kolana. Lekka biżuteria z srebra i gotowe. Ruszyłam wziąć prysznic, wysuszyłam włosy, a przyjaciółka zrobiła mi kłosa. Musnęłam usta cielistym błyszczykiem, zatuszowałam rzęsy po czym ruszyłam do jadalni, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Rose poszła do siebie, aby również wystroić się na ten obiad. Nie wiem, o co było tyle zamieszania, ale obie chodziłyśmy jak zegarki, całkowicie zestresowane dzisiejszym popołudniem.

CZYTASZ
Womanizer
FanfictionKto by pomyślał, że przez postawienie durnej kawy można dojść do tak namiętnego związku? Kto przewidział, że życie toczy się w tak zwariowanie szybkim tempie, że nim się oglądamy, tracimy swoich bliskich i zyskujemy wrogów? To dopiero przedsmak tego...