Chaper 16.

2.5K 131 4
                                    

Dochodzi 6 grudnia. Jutro mikołajki. Moi świeccy rodzice zawsze wyjaśniali mi, dlaczego ono jest takie ważne. Pewien siwy pan, który nie miał zbyt dużo pieniędzy, raz w roku chodził po miasteczku i roznosił darmowe rzeczy ludziom w różnym wieku. Nazwali go świętym Mikołajem. Ten miły staruszek ukazywany jest w niejednej bajce, jak i filmie. Oh, mało kto jednak zna prawdziwą historię.

Od dziecka na mojego ojca wołali święty Mikołaj. Chodził on właśnie w ten jeden dzień w roku po ulicy, podrzucał pod pewne drzwi prezenty, chodził do domów dziecka, szpitali i obdarowywał małe szkraby podarunkami od siebie. Nie chcąc nic w zamian, prócz uśmiechu pociech. Wyglądał nawet jak Mikołaj! Miał siwą brodę, mimo młodego wieku, siwiejące włosy i parę zmarszczek. Ciepłe spojrzenie i życzliwy uśmiech towarzyszył mu na każdym kroku. Prócz tego, był pastorem, przez co wiele osób mówiło, że to znak od Boga. Oh, dziękuję, że mam tak wspaniałą osobę, jak mój tato.

Chodzę przez zaśnieżone ulice tego pięknego miasta w poszukiwaniu prezentów. Zakupiłam już dla przyjaciół, a teraz zostało mi znaleźć coś dla rodziców, Martina- dziecka, które zaadoptowali miesiąc temu, czyli mojego przyrodniego braciszka oraz dla Justina. Spoglądałam na różne wystawy zabawek, obrazów, ciekawych rzeczy do wystroju wnętrz, lecz nie przychodziło mi nic oryginalnego do głowy. Pocieszałam się tym, że w głośnikach rozbrzmiewały świąteczne piosenki, które znam na pamięć i podśpiewuję przy każdej, możliwej okazji. Wchodzę do sklepu z ciuchami dla dzieci. Tam postanawiam kupić coś bratu. Wybieram słodki sweterek i do kompletu czarną czapeczkę. Na manekinie wygląda uroczo, więc myślę, że na 5-letnim chłopczyku również będzie. Mamie zakupiłam delikatną bransoletkę, a ojcu zegarek z firmy YES. Teraz Justin. Skupiam się na nim, chodząc od sklepu, do sklepu. Co mogę mu kupić? Ma wszystko. Jest bogaty, może być niezadowolony z prezentu. Olśniewa mnie jednak i z telefonem w ręku, kieruję się do drukarni. Chwilę potem ruszam do kwiaciarni, gdzie pomagają mi dobrać dodatki do prezentu. Z uśmiechem na twarzy pakujemy razem z Cleo prezenty, zawzięcie rozmawiając o zbliżającej się gwiazdce. Mimo tego, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą kobietą, mam wrażenie, że znamy się od lat. Dyskutujemy o tym, jak męczące są przygotowywania do takich momentów w roku, ale mimo tego jest co wspominać.

-Dzięki za pomoc, Cleo.- rzucam, kiedy podaję swoja kartę kredytową. -Naprawdę miło było cię poznać.- mówię i wbijam kod. Ona uśmiecha się do mnie i oddaje własność.

-Wesołych świąt.- woła, kiedy wychodzę ze sklepu. Rzucam krótkie "Wzajemnie" i idę w stronę postoju taksówek. Zamawiam jedną z nich i kieruję się do swojego mieszkania. Justin wrócił do pełnego zdrowia, więc z czystym sumieniem i satysfakcją wróciłam na 'stare śmieci'. Wszędzie dobrze, ale we własnych czterech ścianach najlepiej.

Kiedy wchodzę do mieszkania, nie słyszę nic, prócz ciszy. Wzdycham, rzucając klucze na blat i kieruję się do pokoju. Ustawiam ostrożnie pakunki pod łóżkiem i rzucam płaszcz na pobliski fotel. Postanawiam zrobić tutaj radykalną zmianę. Znudził mi się stonowany pokój. Chcę go jakoś ożywić. Mam pełno pomysłów, ale niezbyt dużo czasu. W przerwie między świętami, zajmę się remontem tego miejsca. Odkładane od pewnego czasu pieniądze, wreszcie się przydadzą. 'Miałaś zostawić je na ślub!' krzyczy podświadomość, a ja prycham pod nosem. Jaki ślub?

Zdejmuję ze ściany fotografie i robię im zdjęcia. Postanawiam wystawić je na aukcję. Od dwóch tygodni malowałam mniejsze pejzaże, aby móc iść do pobliskiego domu dziecka i wręczyć je małym dzieciom. To nic z mojej strony, ale dla nich to radość, ponieważ ktoś z zewnątrz zwrócił na nie uwagę. Lubię sprawiać ludziom radość. Szczególnie tym, którzy od początku mają pod górkę.

WomanizerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz