Chaper 3.

3.7K 182 6
                                    

Drzwi otwierają się szerzej, a Justin wyczekuje, aż wreszcie przejdę przez próg.

-Em, wracamy do Nowego Yorku?- pytam speszona i odwracam się w jego stronę. Unosi brew pytająco i bacznie się przygląda. Kręci głową z uśmiechem i lekko pchnie do środka.

-No już, wchodź.- śmieje się cicho i zatrzaskuje za nami drzwi. -Rozgość się. W szafie znajdziesz piżamę, jakieś ciuchy na wieczór i na jutrzejszy dzień. Ja muszę zadzwonić.- oznajmił i skierował się do jakiegoś pomieszczenia. No Carla, wyjechałaś na krótkie wakacje ze swoim szefem. BrawoTo jakieś kpiny' wołam w myślach i rozglądam się po dużym pomieszczeniu. Sauna, masażyści, barek nad jacuzzi, czego chcieć więcej? I tak odwiedzam każde pomieszczenie, które mogę, gdy nagle napotykam prawie nagiego Justina.

  Uderzam się z irytacją w czoło i spoglądam nerwowo przed siebie. Postanawiam rozejrzeć się po apartamencie. Idąc w lewą stronę znajdują się drzwi, w rządkach. 3 po prawej, trzy po lewej i jedne na wprost. Pewnym krokiem ruszam do tych, które są na przeciw mnie i znajduję się w wielkim, prywatnym basenie.

-Ops, przepraszam!- wołam zażenowana i zakrywam szybko oczy, aby uniknąć ciekawych widoków. Słyszę stłumiony śmiech, a chwilę potem znikam za drzwiami. Kieruję się do pokoju obok i znajduję ogromną sypialnie z łożem małżeńskim i wielkimi oknami, które ukazują panoramę zasypiającego Las Vegas. To miasto seksu, kasyn, grzechu, przepychu i innych szalonych rzeczy, o których normalni ludzie nawet nie śnią. Życie tutaj rozpoczyna się dopiero nocą.  Przepiękny widok oświetlonych wieżowców i ulic rozpościerał się u moich stóp. Spojrzałam w dół i lekko zakręciło mi się w głowie. Lęk wysokości dopadł mnie nawet tutaj. Westchnęłam i wyjęłam swojego Iphone. Porobiłam nim zdjęcia na pamiątkę i schowałam go do tylnej kieszeni jeansów. Nagle usłyszałam głośne chrząknięcie.

-Dobry wieczór.- mówi nonszalancko, całkowicie odświeżony. Ma na sobie ołówkowe spodnie od garnituru, białą, rozpiętą koszulę i czarne, pastowane lakierki. Mokre włosy, śnieżnobiały uśmiech. Wygląda, jakby przed momentem był po dobrym, szybkim seksie.

-Witam.- uśmiecham się do niego ciepło i przygryzam wargę.

-Gotowa?- pyta, a moje źrenice się powiększają.

-Gotowa... na co?- pytam zakłopotana tym, że w ogóle nie pomyślałam, aby się odświeżyć.

-Sądzisz, że przyjechaliśmy tutaj popatrzeć na to piękne miasto przez okna tego hotelu? Proszę cię, mam zamiar pokazać ci wszystko to, co jest tutaj niesamowite. Wliczając przede wszystkim kasyno, do którego mam zamiar się wybrać właśnie teraz. - spogląda na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Nerwowo pocieram swoje ręce.

-Dasz mi 10 minut? Byłam pochłonięta oglądaniem widoków i po prostu się nie odświeżyłam.- wzdycham zawstydzona swoim nieudolnym zachowaniem.

-Pomóc szorować plecki?- uśmiecha się jednoznacznie i przeczesuje mokre włosy.

-Nie ma takiej potrzeby, panie Bieber.- wołam z równym rozbawieniem i podchodzę do ogromnej komody, gdy zostaję sama. Bielizna... Wszystko w moim rozmiarze. Biorę szybko koronkowy, czarny stanik i majtki do kompletu. Wbiegam roztargniona do łazienki i przypominam sobie o tym, że muszę się w coś przebrać. Gdyby Rosalie tutaj była, już dawno stałabym w nonszalanckiej sukience do kolan i wyglądała na minimum 400 milionów dolarów. A póki co wyglądam na 10 dolców. Pospiesznie sięgam po grafitową sukienkę, dopasowaną do mojej talii, z lekką siateczką przy dekolcie. Do tego czarne czółenka i również czarna torebeczka. 'Sądzę, że to wystarczy.' Mknę do łazienki, zrzucam z siebie ciuchy i otulam się gorącą wodą. Następnie szybko suszę włosy i zostawiam je w lekkich lokach, bo nie mam czasu nawet coś z nimi zrobić. Zakładam sukienkę, buty i porywam po drodze żakiet, który również wisi w ogromnej szafie. Wychodzę z sypialni, gdzie czeka na mnie Justin. Ubrał marynarkę i wysuszył włosy. 'I tak jesteś boski.' pomyślałam i oblizałam usta.

WomanizerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz