Roztargniona spoglądam szybko na zegarek, który znajduje się na półce nocnej. Oddycham z ulgą widząc, że wskazuje on dopiero ósmą trzydzieści. Kręciłam się chwilę po łóżku, aż wreszcie zrezygnowana wstałam i skierowałam się do kuchni. Rose nadal śpi, więc w ciszy mogę zrobić sobie lekkie śniadanie. Kanapka z sałatą i serem momentalnie ląduję w moim pustym żołądku. Ruszam wziąć prysznic, a następnie wkładam na siebie zwiewną, ołówkową sukienkę z głęboko odkrytym dekoltem i zakładam delikatne, karmelowe czółenka na wysokim obcasie oraz tego samego koloru torebkę. Przeglądam się ostatecznie w lustrze i wychodzę. Kieruję się do pobliskiego sklepu z alkoholem. Rozmawiam z doradcą i postanowiłam kupić mu Moulin Touchais Coteaux du Layon z 1982 roku. Ponoć bardzo dobre wino dla koneserów. Nie raz pan Steven dyskutował z nami o swoich winach. Był ze swoją żoną we Włoszech i przywiózł stamtąd wino, które jest wartę ponad 1500 dolarów. Myślę, że posmakuje mu ten trunek i że dobrze trafiłam w jego gust.
Dokupuję mu wieczne pióro z parkera i wracam na mieszkanie, zadowolona ze swoich zakupów. Wchodząc do mieszkania, napotkałam na klatce schodowej rozdrażnioną sąsiadkę, która mamrotała pod nosem wiele przekleństw, które rzucała zapewne na swojego męża, jak zwykle pijanego, leżącego przed wejściem do budynku. Wzdychając otwieram drzwi do naszego małego królestwa i na wejściu czuję smakowity zapach obiadu, który przygotowuje Rosalie. Wchodzę głębiej i odkładam torbę z prezentem na kredens. Kieruję się w stronę przyjaciółki, a ta nieoczekiwanie podskakuje wystraszona. Zaczynam cicho chichotać i spoglądam na nią.
-Ciszej się nie dało?- pyta bardzo zdenerwowana. Wywracam oczami i spoglądam do ogromnych garów, które stoją na gazie.
-Mmm, dobrze pachnie. Ej, Rose, mam prośbę, pytanie, nie wiem..- wzruszam ramionami i spoglądam na nią. -Doradzisz mi, w czym pójść na to przyjęcie?
-Pytanie, jeju, Carla! Pewnie, że pójdziemy na zakupy.- zaśmiała się.
-Nie na zakupy, oszczędzam, bo muszę kupić auto. Nie zniosę dłużej jeździć tą taksówką!- wyrzucam z oburzeniem, a ona podpiera swoje boki.
-Okej, więc wybierzemy coś z mojej szafy, albo po prostu pożyczę ci trochę kasy na jakiś czas i sobie kupisz coś ładnego. W końcu musisz pięknie wyglądać, idąc tam z Bieberem-naszym nowym szefem.- rusza znacząco brwiami, a ja wzdycham z irytacją i nie komentując tego, idę do pokoju. Zamykam szczelnie za sobą drzwi i siadam na łóżku. Spoglądam przez okno na zatłoczone ulice Nowego Yorku. Ludzie pędzą zatraceni w swoich problemach, nie spoglądając na drugiego człowieka, nie spoglądając na nic, poza czubek swojego nosa. To irytujące. Gdyby każdy z nas uśmiechał się do drugiego, na pewno na świecie mniejsza liczba osób popełniałaby samobójstwo. Świat były weselszy.
Stoję przed wielkim płótnem i macham pędzlem po nim. Odbijam na nim swoje zatłoczone myśli. Ostatnie zerwanie z Joshem nie było najłatwiejszym w moim życiu. Mam 24 lata i powinnam zacząć myśleć o zakładaniu rodziny i innych takich, ale w tym pędzącym życiu nie ma czasu. Mężczyźni, którzy wydają się być odpowiednimi, z czasem pokazują swoją naturę, kopiąc nas po tyłkach i odchodzą z atrakcyjniejszymi, młodszymi dziewczynami. Wywracam oczami na tę myśl i kontynuuję malowanie. Gdy kończę, dumnie zastawiam obraz prześcieradłem, aby w razie najgorszego, nikt go nie zobaczył. Czyszczę miejsce pracy i wracam do kuchni, gdzie zjadam posiłek z Rosalie.
-Za pięć minut bądź gotowa do wyjścia. I na boga, Car, zakryj swój dekolt. Niejeden parszywy staruch może mieć na ciebie ochotę. Wiadomo, masz co pokazywać, ale zatrzymaj te skarby dla swojego wybrańca życia.- mówi, zarzucając mi na szyję apaszkę. Ta jakże modna kobieta właśnie mnie skrytykowała. Sama pomagała mi przy kupowaniu tej sukni!
CZYTASZ
Womanizer
Fiksi PenggemarKto by pomyślał, że przez postawienie durnej kawy można dojść do tak namiętnego związku? Kto przewidział, że życie toczy się w tak zwariowanie szybkim tempie, że nim się oglądamy, tracimy swoich bliskich i zyskujemy wrogów? To dopiero przedsmak tego...