Patrzę prosto w jego oczy i tracę grunt pod nogami. Nadal trzyma mnie blisko siebie, przejeżdża kciukiem po moich kostkach palców i uśmiecha się delikatnie. Pochyla się i składa pocałunek na mojej dłoni. Znów wierci mi dziurę w oczach, a następnie kieruje się w stronę wyjścia i rzuca szybkie "dobranoc". Wlepiam wzrok w zamknięte drzwi, za którymi zniknął Bieber i nie mogę zrozumieć tego, co właśnie się wydarzyło. Z całkowicie nie uporządkowanymi myślami, wsuwam się pod mięciutką kołdrę i zamykam oczy, próbując zasnąć. Kręcę się z boku na bok, co jakiś czas podnosząc się i spoglądając na zegarek. Czas płynie tak wolno, a moje oczy błagają o sen, natomiast mózg stawia twardo opór i wytwarza ciągle coraz więcej informacji i myśli. Pięć minut po północy gramolę się z łóżka i ruszam do kuchni, aby nalać sobie szklankę mleka. Siadam na wysokim krześle i wlepiam wzrok w uśpione ulice Nowego Yorku. Przeczesuję leniwie swoje długie fale i znowu patrzę przez okno.
-Czemu nie śpisz?- pyta mnie zaspana przyjaciółka, która mruży oczy, aby mnie zauważyć.
-Nie mogę.- oznajmiam i wiercę się na krześle. Siada na przeciwko mnie, nalewa sobie mleka, spogląda na mnie i upija łyk.
-Czemu? To ma związek z tą wieczorną wizytą szefa?- zaprzeczam.
-Po prostu nie mogę usnąć.- marszczę brwi i wstaję z miejsca. Odstawiam szklankę do zmywarki i zostawiając ją samą, kieruję się znowu do swojego pokoju.
Cała noc przeleciała na moim spacerowaniu. Około 5 nad ranem, gdy świat budził się do życia, założyłam wygodne buty, bluzę, dresy i związałam wysoko kucyka. Złapałam swój telefon, słuchawki do niego, odpaliłam swoją ulubioną playlistę i skierowałam się do windy. Zjechałam na parter i gdy znajdowałam się przed blokiem, ruszyłam do Central Parku, aby pobiegać.
Po dłuższych namysłach postanowiłam zaprosić na następny weekend rodziców. Dawno nie byli u mnie w mieszkaniu, a na pewno tęsknią. Przygotuję obiad, zorganizuję ciekawie czas, aby nie siedzieć bezczynnie w domu. Przede mną jeszcze pracowity tydzień z seksownym szefem, z którym nie mogę mieć bliższych kontaktów, niż zawodowych. Nagle mój telefon zawibrował. Sprawdzając SMS'a wpadłam na jakąś osobę. Upuściłam telefon i spojrzałam na tą osobę.
-Przepraszam pa... Witaj Carlo.- widząc pana, który zostawił mnie wczoraj rozkojarzoną w pokoju, zaniemówiłam. Podniósł mój telefon i wręczył go.
-Dzień dobry.- mówię wreszcie, odbierając od niego moją własność. -Dlaczego pan nie śpi?- pytam z ciekawością. Ten tylko posyła mi ciepły uśmiech.
-Nie mogłem spać, a pani?
-Tak samo. - wzruszam ramionami i wreszcie odczytuję SMS'a, którego dostałam.
Robię śniadanie. Co chcesz: jajka z bekonem, kanapki czy jajecznicę? :)
Uśmiecham się pod nosem i szybko odpisuję.
Jajecznica. :* Zgadnij na kogo wpadłam...
-Może pobiegamy razem?- słyszę nagle głos mężczyzny. Spoglądam na niego i zdenerwowana przytakuję. Zaczynamy biec jednym tempem i mijamy kolejne chodniki. Wreszcie zatrzymujemy się przy ławeczce i siadamy na niej.
-Cóż, miło było spędzić z tobą poranek, a o wieczorze to już nie wspomnę.- zaśmiał się i przeczesał swoje niesfornie ułożone włosy. Uśmiech malował się na mojej twarzy patrząc na tego faceta w mniej 'prezesowym' wydaniu.
-Mi również, proszę pana.
-Justin, mówi mi Justin.
-Dobrze, Justin.- wzdycham i patrzę na jego piękną twarz. Przygryzam dolną wargę, a chwilę potem mój mózg zaczyna krzyczeć na serce, które nie potrafi się uspokoić.
CZYTASZ
Womanizer
FanfictionKto by pomyślał, że przez postawienie durnej kawy można dojść do tak namiętnego związku? Kto przewidział, że życie toczy się w tak zwariowanie szybkim tempie, że nim się oglądamy, tracimy swoich bliskich i zyskujemy wrogów? To dopiero przedsmak tego...