Związuję szybko wysokiego kucyka, zakładam okulary, marynarkę i porywając swoją torebkę wybiegam z pokoju.
-Szybciej, do cholery jasnej!- przyjaciółka tupie nerwowo swoim wysokim obcasem, czekając na mnie w windzie. Zamykam mieszkanie i chwilę później znajduję się obok niej.
-Czy ty zawsze musisz się tak długo szykować?- warczy. Wywracam oczami nie chcąc się znów kłócić. Wszystkie komentarze, które mam przeciwko niej w tej chwili zatrzymuję dla siebie. Wyciągam telefon z kieszeni i spoglądam na wyświetlacz. Żadnych wiadomości. Od wczoraj się nie odezwał. Dziś muszę skupić się na pracy, ponieważ to jest w tej chwili ważne. Przedwczesne wakacje się skończyły i wróciłam do szarej rzeczywistości.
-Idziemy dzisiaj na imprezę?- spoglądam na przyjaciółkę i czekam na odpowiedź. Ona zaś otworzyła szeroko swoje idealnie pomalowane usta i patrzyła tak przez chwilę na mnie. -No idziesz ze mną, czy sama mam iść?- pytam, a ona potakuje i podekscytowana zaczyna mówić mi, jak się dzisiaj ubierze. Będąc na dole łapiemy pierwszą taksówkę i mkniemy do Bona.
8:33 zasiadam przy biurku i w ekspresowym tempie uruchamiam komputer. Przewieszam żakiet przez oparcie fotela i ruszam zaparzyć kawę. Idąc do automatu, mijam Justina, który był bardzo roztargniony. Nie zwrócił uwagi na moją osobę i mknął w stronę swojego gabinetu. 'To pewnie przez ten dzień wolny, który sobie wczoraj wziął.' pomyślałam i wrzuciłam monetę do automatu, który po paru sekundach zaparzył gorący napój. Usiadłam przy stanowisku i zaczęłam sprawdzać korespondencje. Umawiałam na spotkania Justina i załatwiałam różne sprawy, które zostały mi zlecone. Około 12:30 wszyscy zaczęli zbierać się na lunch. Ja jednak nie byłam głodna i dalej pracowałam, gdy nagle podszedł do mnie szef.
-Hej.- szepnął i przeciągnął krzesło obok.
-Cześć.- powiedziałam cicho i spojrzałam na niego. Był ubrany w ciemno granatową marynarkę, koszulę w kratkę, lekko rozpiętą przy szyi i jeansy.
-Czemu nie idziesz na lunch?- spytał. Usłyszałam głośny dźwięk telefonu i odebrałam. Kolejny klient, który chce wydać książkę, pragnie umówić się na spotkanie.
-Właśnie dlatego.- wskazałam oczami, kiedy zakończyłam połączenie.-Mam pełno pracy, a po drugie nie jestem głodna.
-Powinnaś coś zjeść. Nie wyglądasz zbyt dobrze.- spojrzał na mnie badawczym wzrokiem, a ja wywróciłam oczami. -Przepraszam, że wczoraj nie zadzwoniłem. Mam pełno spraw na głowie.- przyznaje z irytacją w głosie.
-Nic nie szkodzi.- uśmiechnęłam się pocieszająco. Odwzajemnił mój gest, wlepiając we mnie swoje gorące spojrzenie. Oblizałam nerwowo usta i wróciłam do pracy.
-Dasz się wyciągnąć na ten obiad?- pyta sucho, widząc moje ignorowanie. Spoglądam kątem oka w jego stronie, a kąciki ust zaczynają się unosić. Wygląda jak naburmuszone dziecko, które nie dostało zabawki, którą upatrzyło na wystawie.
-Tak, dam się wyciągnąć na ten obiad.- wzdycham, wstając od stanowiska. Wstaję od biurka, a ten chwyta mnie pod ramię i prowadzi blisko siebie.
-Nie wiem, czy to najlepszy pomysł.- rzucam, czując spojrzenia wszystkich pracowników.
-Jeśli ci to przeszkadza.- puszcza mnie i idzie zamówić obiad. Siadam przy stoliku z jego imieniem i nazwiskiem, a on zajmuje swoje miejsce. Przełknęłam głośno ślinę i nerwowo zaczęłam stukać obcasem o podłogę. Między nami panowała niezręczna cisza. Westchnęłam i popatrzyłam w jego stronę.
-Pięknie wyglądasz.- mówi z uznaniem, ciągle mi się przyglądając.
-Przestań, po prostu przestań już tak mówić, bo uszy mi więdną od tego!- próbuję być śmiertelnie poważna, ale niestety, mina Justina mnie rozbawia.

CZYTASZ
Womanizer
أدب الهواةKto by pomyślał, że przez postawienie durnej kawy można dojść do tak namiętnego związku? Kto przewidział, że życie toczy się w tak zwariowanie szybkim tempie, że nim się oglądamy, tracimy swoich bliskich i zyskujemy wrogów? To dopiero przedsmak tego...