Prolog

921 11 2
                                    

Morze wzburzyło się, a sztorm nadchodził wielkimi krokami. Wszyscy wiedzieli, że to w końcu wybuchnie. Bo szpilek wbitych w serce było już za dużo. 

Kiedyś byli jak dwa różne światy połączone ze sobą. Teraz, teraz wszystko było inne. Oni byli inni. Nie pasowali do siebie. 

Każdy dzień bez niej był jak piekło. Jednak... Czy to Cię bolało? Przecież płonąłeś w nim od wieków. Wolałeś jednak władać tam za swoim aniołem. 

Była jego perfekcją. Uwielbiał, kiedy stawała w progu sypialni ubrana jedynie w koszulę. Uwielbiał, kiedy zdejmowała ją tylko dla niego. 

Ona chciała go odkryć. Warstwa po warstwie. Bowiem czuła chaos panujący w jego głowie. 

Nie spodziewał się, że to właśnie przy niej przestanie krzyczeć. Nie spodziewał się, że to ona będzie jego zagładą. 

Może tak miało być, może byliście za młodzi, za głupi. 

Łzy wyryły płonące ścieżki na ich policzkach. Serca rozwiał wiatr- niczym popiół. Dusze skrzywdzone powrócił po ostatnią szansę. 

Poczuli nadzieję- tak złudną jak chwilowe szczęście. Wszystko upadło. Krzyki nadziei mieszały się ze sobą. Niczym jęki umarłych. 

Wzięli zapałki w ręce i rzucili je na ziemię. Zapłonęła iskra. 

Bo prawdziwy ogień dopiero miał zapłonąć. 

A wszystkie te płonące chwile przytrafiły się przez anioła o oczach diabła. 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Lucy

24.01.2022.

<3

Scream of HopeWhere stories live. Discover now