2. Wypierdalaj z mojego pokoju!

257 10 2
                                    

Nessa's POV

Jęknęłam pod nosem, czując przeszywający ból w głowie. Poruszyłam skostniałymi palcami u stóp. Wczoraj musiałam założyć te niewygodne szpilki. Przekręciłam się na drugi bok, rozchylając ociężałe powieki. Łóżko po drugiej stronie pokoju było puste, ale pościel wygnieciona. Dziewczyna musiała niedawno wyjść. Zapewne miała trening, na który ja nie miałam zamiaru dzisiaj iść. Miałam potwornego kaca i obawiałam się, że nie dam rady wstać nawet na proste nogi. Uniosłam się na łokciach. Przez chwilę zawahałam się czy aby na pewno wiem, gdzie jestem. Białe ściany obklejone zdjęciami, stare biurka z pufami zamiast krzeseł i pojedyncze łóżka. Odetchnęłam. Byłam w swoim pokoju, chociaż nie miałam bladego pojęcia jak się tam znalazłam.

Po kolejnej kolejce z Arabellą, kompletnie urwał mi się film. Ostatnim co pamiętam był jej pijacki uśmiech i szeptanie do ucha o tym, że blondyn przy ścianie bardzo jej się podoba. Z powrotem opadłam na miękką poduszkę, zatapiając się w jej fiołkowym zapachu. Wpatrywałam się w sufit. Prędzej czy później będę musiała do niej napisać. Chciałam dowiedzieć się, czy nie zrobiłam wstydu w taksówce. Wystarczyło mi, że raz płaciłam za czyszczenie tapicerki.

Po piętnastu minutach bezcelowego leżenia- wyszukałam swojego telefonu. Leżał na szafce nocnej, którą zrobiłam sama z desek. Skrzywiłam się, musiałam wymienić już szkło ochronne. Przez moje wybryki było już wymęczone do granic możliwości. Wystukałam wiadomość. Nie liczyłam, że odpiszę mi od razu- nigdy tego nie robiła. Dziewczyna była specyficzną osobą, ale przez rok zdążyłam do niej przywyknąć. Na tyle żeby znosić jej ekstrawagancje, wulgarny język i szalone pomysły, które nie raz kończyły się komisariatem. Gdyby nie Martin, na pewno nie skończyłabym prawa.

Oparłam się o ścianę za mną, a po moich plecach przeszedł dreszcz. Spojrzałam w dół. Miałam na sobie sukienkę, którą nałożyłam, bo była najkrótsza. Wcale mi się nie podobała, ale miałam na to wyjebane. Westchnęłam, widząc butelkę wody przy szafie. Stała nietknięta, promienie słoneczne dosięgały jej, tak jak ja bym chciała. Nie miałam wcale ochoty wstawać, jednak czułam potworną suchotę w gardle. Jeszcze chwilę siedziałam w bezruchu, ściągając z siebie ramiączka. W końcu postanowiłam wstać. Wygrzebałam się spod kołdry. W pokoju było duszno, więc od razu podeszłam do okna, otwierając je na oścież. Zimniejsze powietrze, niż to w pomieszczeniu owiało moją twarz i nagie ramiona. Wzięłam głęboki oddech, gdy poczułam mdłości.

Całkiem zdjęłam z siebie sukienkę. Musiałam pójść do pralni i wyprać sobie ubrania- miałam małe braki. Jak wygłodniałe zwierzę rzuciłam się na wodę. Odkręciłam korek, który zacisnęłam w pięści. Niemal zamruczałam, kiedy wzięłam pierwsze łyki. Zrobiło mi się o wiele lepiej. Podeszłam do swojej mahoniowej szafy z lustrem w drzwiach. Spojrzałam na swoje odbicie. Bywało gorzej, toteż nie skrzywiłam się widząc swoją rozmazaną pomadkę. Wystarczyło przemyć twarz, nałożyć korektor i udawać, że wszystko w porządku. Zawsze działało.

Kiedy poczułam całkowitą ulgę, odstawiłam butelkę na biurko. Otworzyłam ogromne drzwi, a moim oczom ukazał się rządek poukładanych ubrań. W całym pokoju jedynie tu trzymałam porządek. Nienawidziłam, kiedy moje ubrania walały się po podłodze. Moja koleżanka z łóżka obok wręcz przeciwnie. Jej wyprasowane bluzki leżały na wymiętej pościeli, a spodnie przewieszone były przez otwarte drzwi małej łazienki. Pokręciłam głową, zdążyłam do tego przywyknąć. Zabrałam sobie krótkie od połowy uda leginsy i białą za dużą koszulę. Nawet jeżeli ledwo żyłam, musiałam załatwić parę spraw.

Swoje rzeczy położyłam na koszu na pranie, który swoją drogą był wypchany ciuchami dziewczyny. Wzięłam szybki prysznic, krzywiąc się na zimną wodę, po czym ogarnęłam swoje włosy. Kosmyki opadające na oczy spięłam spinkami, a twarz pokryłam warstwą kosmetyków. Po trzydziestu minutach byłam gotowa na kolejny bezsensowny dzień. Wtem, drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wpadła zdyszana Afroamerykanka.

Scream of HopeWhere stories live. Discover now