[9]To wszystko moja wina!

1.4K 101 23
                                    

Jego przemyślenia przerwał odgłos otwierających się drzwi.

I już niedługo potem pojawiła się jego najlepsza przyjaciółka... Rumi nie spodziewałam się zastać go takiego, w takim stanie tak przybitego i zrozpaczonego, tak smutnego.

- Rumi?! - Blondyn ze zdziwieniem patrzył na stojącą w drzwiach Mirko.

- Hawks czy ty płaczesz? - Zapytała chodź odpowiedź znała doskonale jednak nie mogła uwierzyć w to co widzi.

- To nic... Jest w porządku.

Dziewczyna wiedziała, że kłamie jednak wdawanie się z nim w kolejną kłótnie nic by niedało. Ale musiała mu pomóc.

- Co się dzieje?

- Nic takiego przecież mówię.

- Jeżeli to jest nic takiego to dlaczego tak wyglądasz?! - Zirytowana pokazała na niego ręką.

- O co ci chodzi?

- Hawks ogarnij się, gdzie jest ten uśmiech który widziałam wczoraj?

Chłopak ciężko przełknął ślinę, położył zdjęcie na szafkę nocną i podszedł do przyjaciółki.

- Rumi przepraszam ale chcę być sam. - Po tych słowach dziewczyna wyszła a on opadł bezsilnie na łóżko.

Zanim zdąrzył się zoriętować znalazł się w krainie morfeusza. Jednak jego sen nie był dobrym snem był koszmarem... Koszmarem który on nieraz widział, ale cały czas przerażał go tak samo.

Keigo z początku zobaczył tylko biel która otaczała go ze wszystkich stron ale później pojawił się on. Czerwonowłosy chłopak który zwija się z bólu.. Bólu który wyrządzały mu jego własne płomienie... Niebieski ogień pochłaniał ciało zapłakanego chłopaka jakby je oplatając.

W oczach jego było widać ból i strach ale pomoc nie nadchodziła od nikogo mimo próśb i krzyków nikt się niezjawiał.

Keigo zrozpaczony starał się chodźby dotknąć Toyi jednak jego dłoń nawet nie do sięgała do młodego Todorokiego.

Obudził się gwałtownie cały spocony i zapłakany nie mogąc wyrzucić obrazu płonącego chłopaka ze swoich myśli.

To wszystko była jego wina ,gdyby wtedy go uratował nic by się nie stało ale on...

... On poprostu nie mógł.

Teraz był pewny tylko tego, że nie zaśnie nieważne jak bardzo się postara nie będzie w stanie zasnąć. Po raz kolejny już dzisiaj jego złote oczy przepełniał smutek, a smugi łez spływały po policzkach.

Wtedy to właśnie przypomniał sobie pytanie Mirko.

- Gdzie ten uśmiech ha....

Śmiał się gdy łzy oddawały jego prawdziwe uczucia. Załamanie.

..... Uśmiech nawet jeśli tu był on nie był prawdziwy. Bo czy można nazwać go prawdziwym kiedy wie się że w tym świecie jedyne co prawdziwe to poczucie winy?.

Sam do siebie powiedział, z głosem który załamywał się prawie cały czas gdy wypowiadał kolejne zdania.

Chwilę później podszedł do okna, patrzył przez nie. Miasto było spowite w mroku nocy i tylko świecące reklamy oświetlały ciemność. To właśnie ta ciemność była jego ulubionym widokiem, przy niej potrafił się uspokoić, nawet mimo tego że hałasy z miasta według niektórych psuły atmosferę. Jednak on był przyzwyczajony do tego dźwięku.

Gdy patrzył w ciemne niebo łzy spływały po jego policzkach przywołując wspomnienia które pozwoliły blondynowi na chwilę zapomnieć o smutku i zatopić się w marzeniach.

Ból skrywany za uśmiechem /Hot wings/ DabihawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz