Pov Steve
Od niechcenia udałem się na "randkę " jeśli tak mogę to nazwać... Przez cały czas myślałem tylko o sytuacji z rana. Nie mogę zapomnieć jej wzorku który padł na mnie z jej strony. Jej szmaragdowe oczy są tak pięknie że ciężko o nich zapomnieć.
-Steve !
-Tak ?
-Cały dzień chodzisz jakiś zamyślony stało się coś ?
-Nie myślę tylko o nasze misji która jest jutro. Wolę wcześniej zaplanować plan działania.
-Rozumiem także może dopijemy kawę i wracamy dobrze ?
-Dobrze dziękujęTak naprawdę cały czas myślę tylko o niej i o tym jak powiedzieć jej prawdę.
30 minut później
-Dzięki za kawę.
-Do jutro SharonWpadłem do swojego pokoju jak burza wskoczyłem na szybki prysznic i rzuciłem się na swoje łóżko bez sensu patrzyłem na sufit układając sobie plan jak mogę wyznać uczucia nie było to łatwe zadanie...
Następnym dzień godzina 5:30
Pov Natasha
Spakowałam parę potrzebnych rzeczy do plecaka i ruszyłam w stronę samolotu coś czuję że to będzie długi lot ale mam nadzieję że wszystko pójdzie sprawnie i bez żadnych komplikacji.
Kiedy czekałam na resztę układałam sobie plan jak mogę wyznać że czuję coś więcej do Steve.
-No narszecie ile można na ciebie czekać
-Ty jak zwykle pierwsza. Słuchaj może jak wrócimy chciałabyś skoczyć na jakąś kolację ?
-Czy ty właśnie zapraszasz mnie na randkę Rogers?
-Nie to tylko przyjacielska kolacja
-Przepraszam ale będę chciała spędzić czas z Yeleną poza tym muszę jej pomóc bo chcę się umówić z Wanda
-W końcu już myślałem że będę tylko się na siebie patrzeć hahahah
-Dlatego muszę jej pomóc
-Ale następnym razem nie odpuszczę
-Liczę na to...Co ja sobie myślałam "to randka " naprawdę czasami muszę ugryźć się w język... Wiedziałam a teraz jestem tego pewna że nie czuje do mnie nic a nic. Trudno muszę żyć dalej a teraz numerem jeden jest dla mnie misja i jej sukces.
Po 3 godzinach lotu dotarliśmy w wyznaczone miejsce. Przez cały lot Sharon przymilała się do Kapitana na sam widok tego chciało mi się rzygać ale nie mogłam tracić koncentracji. Misja była teraz numerem jeden.
-Plan jest taki ja pójdę na żywioł i odwrócę ich uwagę. Natasha pójdziesz podłożysz ładunki Sharon ty będziesz czekać na nas gotowa do odlotu wszystko jasne ?
-Tak
-Oczywiście SteveKiedy Steve wpadł do środka ja zajęłam się podkładaniem ładunków. Na początku szło gładko niestety nie może być to aż tak proste bo po czasie część napastników rzuciła się w moją stronę. Udało mi się kilku z nich powalić ale kiedy myślałam że ostatni już leży nieprzytomny myliłam się. Usłyszałam tylko strzał z broni i poczułam ból w okolicach brzucha. Kiedy spojrzałam na dół zobaczyłam szkarłatną plamę. Czułam jak tracę coraz więcej i więcej krwi. Oparłam się o ścianę i z impetem zsunęłam się aby usiąść.
-Natasha wszyscy załatwieni ładunki gotowe ?
-....
-Natasha !
-Ta-tak odpalaj...
-Natasha co się dzieje ?!
-Odpalaj te cholerne ładunki Rogers!
-Jestes na zewnątrz?
-Nie dostałam kulkę nie mamy czasu odpalaj!
-Ze co ?! Gdzie jesteś przyjdę po ciebie ?!
-Nie... Nie mamy czasu odpalaj je teraz !
-Natasha błagam powiedz gdzie jesteś !Pov Steve
Co ona sobie myśli !? Czy naprawdę wierzy że pozwolę jej zginąć! Kocham ją i nie wyobrażam sobie żeby ją stracić.
-Nat błagam... Natasha odezwij się! Jarvis znajdź agentkę Romanoff
-Panna Romanoff znajduje się na 2 pietrze 3 drzwi na lewo. Kapitan musi się pospieszyć niedługo może się wykrwawić.Kiedy chciałem wbiec do środka ktoś mnie zatrzymał
-Steve nie mamy czasu musisz odpalić ładunki.
-Chyba oszalałaś że ja tam zostawię!
-W tej branży ktoś musi odejść nawet jeśli ma to zrobić w ten sposób!
-Jeszcze jedno słowo a sama odejdziesz !Wyrwałem się z uścisku Sharon i pobiegłem w miejsce gdzie znajdowała się ranna kobieta... To co zobaczyłem kiedy wbiegłem do pomieszczenia przeraziło mnie. Natasha leżała w kałuży krwi... moja kochana Nat... Podbiegłem do niej żeby zobaczyć czy oddycha jej puls był bardzo słaby wiedziałem że w tej chwili liczy się każda minuta.
-Natasha jestem przy tobie niedługo będziesz bezpieczna
-Rogers...
-Nic nie mów oszczędzaj siły.
-Kocham...To było ostatnie słowo Natashy. Nie wiedziałem co mam myśleć ona naprawdę chciała powiedzieć że mnie kocha ?
Wbiegłem do bazy razem z zakrwwiona kobietą na rękach od razu udałem się na skrzydło medyczne
-Pomocy! Cho!
-Steve ... Boże daj ja tutaj szybko !Tak jak kazała lekarka położyłem Nat na stole operacyjnym dzięki czemu kołyska od razu zaczęła pracę aby ją ratować.
Kiedy usiadłem na korytarzu usłyszałem krzyk-Steve gdzie Natasha! Muszę ją zobaczyć!
-Yelena spokojnie Cho się nią zajęła
-Co... Co się stało ?!
-Została postrzelona straciła dużo krwi ale jest juz bezpieczna...Kiedy zobaczyłem jak Yelena płacze zamknęłam ja w szczelnym uścisku. Wiedziałem że Natasha jest dla niej ważna w końcu to jej jedyna rodzina .
-Nie mogę jej stracić...
-Ja też nie
-Steve mogę zadać ci pytanie ?
-Oczywiście
-Czy ty ją kochasz ?
-Yelena...
-Proste pytanie tak czy nie
-Oczywiście że ja kocham dlatego nie mogę jej stracić...
-Tylko tyle chciałam wiedzieć ...Po 3 godzinach operacji z sali wyszła Cho
-Co z nią ?!- powiedzieliśmy zgodnie z Yeleną
-Natasha straciła dużo krwi na szczęście kula nie trafiła żadnego organu ale muszę być z wami szczera... Jej stan jest krytyczny na razie znajduje się w śpiączce. Podałam jej także serum na pobudzenie komórek aby szybciej mogła się uleczyć na razie zostało nam jedynie czekać.-Moge do niej wejść?
-Oczywiście Yelena a ty Steve odpocznij możesz przyjść jutro.
-W razie czego wezwij mnie
-Dobrze dziękuję jeszcze raz że nie zostawiłeś mojej siostry.
-Nie mógłbym jej zostawić. Jest dla mnie najważniejsza.
-Dobranoc
-DobranocModliłem się w duchu aby miłość mojego życia obudziła się cała i zdrowa. Abym mógł usłyszeć jej głos poczuć jej słodki zapach truskawek. Tak wiem że to dziwne ale dzięki serum czuję więcej zapachów. A moim ulubionym jest jej...
CZYTASZ
Ufasz mi?
FanfictionNatasha Romanoff. Kiedyś zabójczyni teraz Avenger który chroni świat. Przez ten cały czas pomagała innym chcąc odkupić grzechy. Uważała się za potwora ale jedna osoba uświadomiła jej że nim nie jest