23

107 3 0
                                    


Przygotowania szły pełną parą. Każdy czuł oddech wroga na karku, ale możliwość spożycia eliksiru - uspokajała ich. Ale nie wszystkich.

Severus Snape jak na mistrza przystało, wiedział, że żaden tak skomplikowany eliksir, a w szczególności na bazie Dwóch Dusz, nie pozostawia bez szwanku. Tutaj poszkodowanym dopiero miała być Klara. Nie chciał tego przyznać, ale martwił się on o dziewczynę. Przez ten okres, którym się nią zajmował, przyzwyczaił się do niej. Ich rozmowy na wysokim poziomie, które za każdym razem zaskakują wiedzą jego samego. Potyczki słowne, dogryzanie i cięte riposty, polubił to.

Gdy dziewczyna doszła do siebie, i z wychudzonej postury nabrała kształtów, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ona mu bardzo kogoś przypomina. Czasem zapominał się i błądził myślami przy jej różowo fioletowych oczach, w których były małe, białe drobinki imitujące gwiazdy. Była ładną dziewczyną, choć już raczej kobietą.

Za to Klara zatracała się w czarnych oczach profesora. Mimo iż w poprzednich latach był jej częściowym oprawcą, to opiekował się nią i co raz bardziej rozumiała tego człowieka. Z rozmowy na rozmowę. Była inteligentna i niedopowiedziane zdania czy słowa, szybko wyłapywała, tworząc spójną całość. Trudne dzieciństwo, niespełniona miłość, lata spędzone w roli szpiega. Podziwiała jego wytrwałość i nieugięcie. Lecz gdzieś w środku siebie chciała, by profesor był dla niej kimś więcej. Nie znała się na uczuciach i trudno było jej powiedzieć, co przy nim czuję. Nie wiedziała jak wygląda miłość, zauroczenie czy zakochanie. Nie wiedziała co wtedy powinna czuć, aby to rozpoznać.

***

Szła właśnie do gabinetu dyrektora, zatracona w swoich myślach. Stanęła przed gargulcem, wypowiedziała hasło i wchodząc po schodach na ich końcu zapukała do drzwi.

- Proszę

- Dzień dobry profesorze, wzywał pan.

- Tak, i zapewne zastanawiasz się po co, mam rację? - potwierdziło skinienie głowy.

- A więc, moja droga, jak zapewne już wiesz jesteś dziedzicem Godryka Gryffindora w pierwszej linii. Co za tym idzie, powinnaś mieć możliwość poznania swojego dziedzictwa.

To mówiąc profesor ruchem ręki przywołał z gabloty miecz Godryka Gryffindora. Podał dziewczynie, a ten tylko błysnął. I nic więcej. Tak to wyglądało dla obserwatorów.

Przez krótką chwilę, Klara poznała swoich przodków. Poznała potęgę tego miecza, wraz z tym, jak się nim posługiwać. Wystarczy tylko jedno proste zaklęcie, reszta zrobi się sama.

- Widziałaś coś?

- Nie profesorze, nic.

Intuicja mówiła jej, żeby skłamać. Ten człowiek za dużo wiedzieć nie może, bo i to by wykorzystał.

- Rozumiem. Zatem to wszystko moja droga. Możesz iść. Do widzenia

- Do widzenia.

***

Gdy wróciła do komnat profesora Snape'a, udała się prosto do swojego pokoju. Musiała się skonsultować z Alexandrem i Seth'em. Usiadła na łóżku krzyżując nogi i kładąc dłonie na kolana. Zamknęła oczy i oddychając głęboko przeniosła się do drugiej świadomości. Tam wysłała impuls do czerwonowłosego chłopaka, tak jak się umawiali. Po chwili stały na przeciw niej dwie osoby.

- Klaro, co się dzieje? W impulsie dało się wyczuć różne emocje.

- Spokojnie Alexandrze, wszystko dobrze. A przynajmniej tak mi się wydaje.

- Słuchamy zatem, masz dużo do opowiedzenia.

Zaczęła mówić. Pierw o tym jak wracała do zdrowia i kondycji ćwicząc magię. Aż po samo przygotowanie eliksiru i dobycie miecza. Nie pomijała niczego, wiedziała, że tylko tak może się czegoś dowiedzieć.

- Muszę to przyznać, ale popieram poglądy twojego profesora eliksirów, odnoście tej modyfikacji. Co do miecza, weszłaś na drugi poziom magii starożytnej. I tak jak mówiła przepowiednia, zdobyłaś władzę nad czasem. Dobywając miecza Godryka Gryffindora, jesteś w stanie być wszystkim czym jest czas. Szybka jak on, zatrzymać go, a nawet cofnąć. Jest to niebezpieczne, ale możliwe...

- Jest jedno ale...

- Właśnie Seth, jedno ale. Na wszystkie gwiazdy i księżyce nie wolno ingerować w przeszłość, bo może mieć opłakane skutki w przyszłości... Choć czasem może je naprawić.

- Czy Madeleine, to znaczy ja..?

- Tak dziecino. Madeleine cofnęła się w czasie za pomocą miecza nie odblokowując drugiej świadomości, do tego ingerując dość mocno w przyszłość. Miewałaś zapewne różne przebłyski, jakby coś się stało, ale ty tego nie pamiętasz? To są właśnie momenty gdy Madeleine ingerowała za mocno.

- Czyli trzeba wszystko dobrze rozegrać za pierwszym razem.

- Zgadza się. Ufam, że dasz radę. W razie czego będziemy tu na ciebie czekać. Powodzenia Klaro.

- Powodzenia, Griffin.

- Dziękuję.. za wszystko po raz kolejny.

Od cierpienia, po miłość  SSxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz