Rozdział 22

38 4 0
                                    



Nie spodziewał się wiele. A jednak, kierowca ciężarówki zatrzymał się kilka metrów dalej. Feliks podbiegł i przez uchyloną szybę usłyszał pytanie:

-Panu co się stało?

-Zgubiłem się w lesie.

-Dokąd?

-Południe. Jak najbliżej Czech.

-To mi po drodze. Wsiadaj.

Feliks obiegł pojazd i wgramolił się na siedzenie obok kierowcy. Ten dopiero teraz mógł się mu przyjrzeć i dostrzec ślady krwi. Spojrzał na niego pytająco.

-Wilk mnie zaatakował. - tłumaczył się Feliks.

-Aha... - kierowcę zdziwił brak emocji w głosie i spokój na twarzy. Wytłumaczył to sobie prawdopodobnym stresem i zmęczeniem. Postanowił, że na wszelki wypadek nie będzie spuszczał go z oka i uważał na wszystkie niepokojące znaki.

Jechali całą noc i ranek następnego dnia. Kierowca ciężarówki regularnie spozierał na Feliksa, jednak ten siedział prawie nieruchomo. Nie zagadywał, nie prosił o zatrzymanie się. Przez ten cały czas trawił w sobie wydarzenia minionych miesięcy.

Przed godziną dwunastą dotarli na stację. Kierowca wysiadł i uzupełnił paliwo, następnie zakupił kawę i dwie drożdżówki. Był wprawiony w całonocnych podróżach i kilka łyków gorącego płynu wystarczyło mu za godziny snu. Był gotów ruszyć w dalszą drogę, w przeciwieństwie do Feliksa, który opadł z sił. Spał od dwóch godzin, opierając głowę o szybę.

Mężczyzna wszedł na swoje miejsce, nie chcąc budzić Feliksa, nachylił się ostrożnie i powoli ułożył przed nim reklamówkę z jedną drożdżówką. Cofając rękę zahaczył lekko o płaszcz, odkrywając wepchniętą w kieszeń broń. Przypatrzył jej się i po cichu opuścił pojazd.

Przez jego głowę przebiegła myśl, że być może ta krew wcale nie należała do zwierzęcia. Odszedł kilka metrów i zadzwonił na policję. Obserwował cały czas okno, upewniając się, że Feliks śpi.

Przedstawił przez telefon wszystkie swoje wątpliwości i okoliczności w jakich zgarnął chłopaka. Oficer dyżurny wysłuchawszy go postanowił wysłać na stację patrol. Przyjechał pół godziny później i policjanci od razu przeszli do spisywania zeznań.

Feliks w tym czasie zdążył się obudził. Nie zmienił za bardzo swojej pozycji, ale szybko dostrzegł w dali dwójkę policjantów, jak przepytują kierowcę. Przewrócił oczami na odsłoniętą broń i momentalnie domyślił się z czego wynika obecność mundurowych. Przymknął oczy i chwilę ich obserwował. Wykorzystał moment gdy nikt nie zwracał na niego uwagi. Wycofał się powoli na siedzenie kierowcy. Otworzył drzwi i wyszedł po cichu.

Podszedł do drogi, gdy policjanci i właściciel ciężarówki go dostrzegli. Funkcjonariusze ruszyli w jego stroną, a Feliks nie tracąc czasu rozejrzał się w obie strony i przebiegł przez jezdnię. Prawie został potrącony przez auto, ale kierowca w porę wyhamował. Następnie Feliks przeskoczył przez ogrodzenie i przebiegł czyjąś działkę. Za nią ciągnęły się pola a dalej las. Nie czekając na policję pobiegł jak najszybciej i skrył się wśród drzew.

Biegł na oślep, przystając i wsłuchując się w dźwięki. Początkowo słyszał głosy każące mu się zatrzymać, lecz z czasem ucichły.

Policjanci zaprzestali pościgu, wrócili i zaraportowali wszystko. Feliks biegł jeszcze przez dłuższy czas, aż zatrzymał się, wycieńczony. Usiadł pod drzewem, opierając się o jego pień. Uspokoił oddech i przysnął.

Gdy się obudził było już ciemno. Wstał i obejrzał się wokół.

Kurwa... co teraz...?

Szedł powoli, rozglądając się uważnie, ale żadne z drzew nie było ani trochę znajome. Miał nadzieję wreszcie trafić na jakąś polanę, leśną dróżkę, cokolwiek. Lecz przez pół nocy krążył wśród drzew. Zniechęcony usiadł. Zaczeka. Być może w dziennym świetle dostrzeże coś co pozwoli mu obrać właściwy kierunek. 

APH/DwoistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz