Nie spodziewał się wiele. A jednak, kierowca ciężarówki zatrzymał się kilka metrów dalej. Feliks podbiegł i przez uchyloną szybę usłyszał pytanie:
-Panu co się stało?
-Zgubiłem się w lesie.
-Dokąd?
-Południe. Jak najbliżej Czech.
-To mi po drodze. Wsiadaj.
Feliks obiegł pojazd i wgramolił się na siedzenie obok kierowcy. Ten dopiero teraz mógł się mu przyjrzeć i dostrzec ślady krwi. Spojrzał na niego pytająco.
-Wilk mnie zaatakował. - tłumaczył się Feliks.
-Aha... - kierowcę zdziwił brak emocji w głosie i spokój na twarzy. Wytłumaczył to sobie prawdopodobnym stresem i zmęczeniem. Postanowił, że na wszelki wypadek nie będzie spuszczał go z oka i uważał na wszystkie niepokojące znaki.
Jechali całą noc i ranek następnego dnia. Kierowca ciężarówki regularnie spozierał na Feliksa, jednak ten siedział prawie nieruchomo. Nie zagadywał, nie prosił o zatrzymanie się. Przez ten cały czas trawił w sobie wydarzenia minionych miesięcy.
Przed godziną dwunastą dotarli na stację. Kierowca wysiadł i uzupełnił paliwo, następnie zakupił kawę i dwie drożdżówki. Był wprawiony w całonocnych podróżach i kilka łyków gorącego płynu wystarczyło mu za godziny snu. Był gotów ruszyć w dalszą drogę, w przeciwieństwie do Feliksa, który opadł z sił. Spał od dwóch godzin, opierając głowę o szybę.
Mężczyzna wszedł na swoje miejsce, nie chcąc budzić Feliksa, nachylił się ostrożnie i powoli ułożył przed nim reklamówkę z jedną drożdżówką. Cofając rękę zahaczył lekko o płaszcz, odkrywając wepchniętą w kieszeń broń. Przypatrzył jej się i po cichu opuścił pojazd.
Przez jego głowę przebiegła myśl, że być może ta krew wcale nie należała do zwierzęcia. Odszedł kilka metrów i zadzwonił na policję. Obserwował cały czas okno, upewniając się, że Feliks śpi.
Przedstawił przez telefon wszystkie swoje wątpliwości i okoliczności w jakich zgarnął chłopaka. Oficer dyżurny wysłuchawszy go postanowił wysłać na stację patrol. Przyjechał pół godziny później i policjanci od razu przeszli do spisywania zeznań.
Feliks w tym czasie zdążył się obudził. Nie zmienił za bardzo swojej pozycji, ale szybko dostrzegł w dali dwójkę policjantów, jak przepytują kierowcę. Przewrócił oczami na odsłoniętą broń i momentalnie domyślił się z czego wynika obecność mundurowych. Przymknął oczy i chwilę ich obserwował. Wykorzystał moment gdy nikt nie zwracał na niego uwagi. Wycofał się powoli na siedzenie kierowcy. Otworzył drzwi i wyszedł po cichu.
Podszedł do drogi, gdy policjanci i właściciel ciężarówki go dostrzegli. Funkcjonariusze ruszyli w jego stroną, a Feliks nie tracąc czasu rozejrzał się w obie strony i przebiegł przez jezdnię. Prawie został potrącony przez auto, ale kierowca w porę wyhamował. Następnie Feliks przeskoczył przez ogrodzenie i przebiegł czyjąś działkę. Za nią ciągnęły się pola a dalej las. Nie czekając na policję pobiegł jak najszybciej i skrył się wśród drzew.
Biegł na oślep, przystając i wsłuchując się w dźwięki. Początkowo słyszał głosy każące mu się zatrzymać, lecz z czasem ucichły.
Policjanci zaprzestali pościgu, wrócili i zaraportowali wszystko. Feliks biegł jeszcze przez dłuższy czas, aż zatrzymał się, wycieńczony. Usiadł pod drzewem, opierając się o jego pień. Uspokoił oddech i przysnął.
Gdy się obudził było już ciemno. Wstał i obejrzał się wokół.
Kurwa... co teraz...?
Szedł powoli, rozglądając się uważnie, ale żadne z drzew nie było ani trochę znajome. Miał nadzieję wreszcie trafić na jakąś polanę, leśną dróżkę, cokolwiek. Lecz przez pół nocy krążył wśród drzew. Zniechęcony usiadł. Zaczeka. Być może w dziennym świetle dostrzeże coś co pozwoli mu obrać właściwy kierunek.

CZYTASZ
APH/Dwoistość
FanfictionTen fanfik został napisany spory czas temu. Mam świadomość, że nie wszystko zostało w nim opisane tak jak powinno i gdy tylko znajdę więcej czasu przysiądę do niego porządnie Znikąd pomocy, za to mnożą się problemy, krzywdy i blizny. Nie mogąc znal...