-Cóż, to... wiele wyjaśnia. - stwierdził Torys wysłuchawszy historii Feliksa. Ten siedział z pochyloną głową już od dłuższego czasu. - A powiedz mi jeszcze... dlaczego przyszedłeś do mnie?
-No...trochę liczyłem, że wiedząc co się stało... jednak nie zadzwonisz na policję. - odpowiedział Feliks uśmiechając się przy tym nerwowo. Torys tylko przewrócił oczami. - Wiem, że zjebałem. - zaczął, zmieniając nieco ton. - Myślałem, że za którymś razem to nie będzie takie złe. Że się przyzwyczaję...
-Nawet tak nie mów. Nikt nie powinien przyzwyczajać się do takich rzeczy... słuchaj... jesteś pewien, że nie chce może pogadać z psychologiem? W tej kwestii chyba poradzi sobie tak jak z normalnym człowiekiem
-Nie. Nie. Sam już to sobie przetrawiłem.
-Nie sądzę. Ale nie będę cię zmuszał. To... może pójdziemy zrobić zakupy?
Feliks bez słowa wstał jedynie lekko potakując. Skierował się w stronę sypialni, i uklęknął przy łóżku. Pod nim nadal znajdowała się mała skrzynka, pytanie, czy dalej były w niej pieniądze? Wyciągnął ją i zanim otworzył, wziął głęboki wdech. Odchylił wieko i odetchnął z ulgą, widząc w środku gotówkę. Nie był co prawda pewien czy są wszystkie pieniądze, nie pamiętał nawet ile dokładnie było ich ostatnio. Ale o to pomartwi się później. Tymczasem zabrał dwie stówy i wrócił do Torysa.
Zakupy zrobili w osiedlowym sklepie, kupując póki co najpotrzebniejsze produkty: chleb, świeże warzywa, a przede wszystkim ziemniaki, mleko, trochę owoców i herbatę.
Po powrocie wspólnie przygotowali obiad i zasiedli do stołu, jedząc w milczeniu.
Po skończonym posiłku dokończyli porządki, które opierały się głównie na ścieraniu kurzu i łapaniu kilku myszy. Wyrobili się do wieczora i zgodnie uznali, że najlepiej od razu iść spać. Gdy Torys był w łazience, Feliks zaścielił kanapę w salonie. Nie znalazł zapasowej kołdry, miał do dyspozycji jedynie koce.
Chwilę pomyślał i zdecydował się zabrać kołdrę z sypialni i ją zaścielić na kanapie. Sam zaś tę noc prześpi pod kilkoma kocami, a jeśli będzie mu zimno - zarzuci na wierzch jakiś płaszcz. Tak z resztą robił nie raz, zwłaszcza w czasach wojny, gdy nie miał innego wyjścia.
Feliks zasnął dość szybko, mimo początkowego dyskomfortu. Torys, zamiast spać przeleżał godzinę, po czym wstał. Ostrożnie podszedł do drzwi sypialni. Noc była jasna i widział dość dobrze pomieszczenie. Przyjrzał się chwilę, i zamknął ostrożnie drzwi.
Pościelił kołdrę, zabrał reklamówkę z kuchni, i przed wyjściem skorzystał jeszcze z łazienki, wiedząc że przed nim kilka godzin drogi. Głupio mu było zostawiać Feliksa, ale miał nadzieję, że ten się nie obudzi w trakcie nocy.
Feliks spał, ale nie najlepiej. Koszmary dręczyły go od dawna, a teraz, obecność w domu, widok piwnicy zdawały się wszystko jeszcze wzmacniać. Zerwał się w pewnym momencie, dysząc głośno. Uspokoił się, rozglądając wokół. Oparł dłoń o parapet i przyglądał się nocnej panoramie, oddychając już spokojniej.
Patrzenie na opadający śnieg i gwiazdy pomogło mu zasnąć i przespać noc już nieco spokojniej, choć rano wstał nadal lekko zmęczony. Nie miał zamiaru spać do południa, chciał jak najszybciej załatwić kolejną ważną rzecz.
***** ***
W międzyczasie Erzaveta siedziała w domu szykując obiad. Gasiła ogień pod zupą gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyła niechętnie widząc przez judasza Feliksa, trzymającego w dłoniach "bukiet" z suchych chwastów i gałęzi.
-Słuchaj... Wiesz, że nie umiem za bardzo przepraszać, a ty nie przepadasz za słuchaniem pustych populizmów, więc... może odpuśćmy to sobie i po prostu opowiem dlaczego mi tak odjebało. - rzekł, patrząc wzrokiem zbitego psa. Erzaveta westchnęła ciężko, popatrzyła na niego, po czym odchyliła bardziej drzwi i wydusiła:
-Wchodź.
Początkowo rozmowa była dość chaotyczna, głównie przez Feliksa, nie umiejącego znaleźć odpowiednich słów. Siedział przy stole, na którym leżały suche badyle, podczas gdy Erzaveta stała obok z założonymi rękami.
Czas jednak płynął i płynęły słowa, a szczegółów Feliks nie szczędził. Dokładnie i starannie opowiadał o wszystkim, pomijając jedynie wydarzenia, które działy się w leśnej chacie. Erzaveta w trakcie opuściła nieco gardę i usiadła po drugiej stronie stołu.
Wspólnie doszli do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie starać się nie myśleć o minionych wydarzeniach i zwyczajnie zacząć dalej żyć jak gdyby nigdy nic. Przynajmniej przez jakiś czas, aż okaże się, czy była to słuszna taktyka.

CZYTASZ
APH/Dwoistość
FanfictionTen fanfik został napisany spory czas temu. Mam świadomość, że nie wszystko zostało w nim opisane tak jak powinno i gdy tylko znajdę więcej czasu przysiądę do niego porządnie Znikąd pomocy, za to mnożą się problemy, krzywdy i blizny. Nie mogąc znal...