Rozdział 10

81 11 1
                                    



Pogoda, do tej pory słoneczna i ciepła nagle się załamała; oberwanie ciemnych chmur przystrajały błyskawice. Burza była blisko, grzmot było już słychać po zaledwie trzech sekundach.

Był na tyle głośny, by Feliks wreszcie się obudził. W pomieszczeniu było ciemno, ale nie tak jak w piwnicy. Niebo było zachmurzone, ale rozświetlające wszystko co rusz błyskawice pokazały, że to sypialnia. Początkowo nie ogarniał co się wokół dzieje, co się stało. Strasznie bolała go głowa, podniósł się i usiadł, a siedział na łóżku, schował głowę w dłoniach.

Po chwili wstał. Był w tych samych ubraniach w których spędził miesiące w piwnicy, powoli zaczął sobie wszystko przypominać. W domu było ciepło, nie przebrał się i niemrawo zszedł na dół. Chciał pójść do łazienki, ale usłyszawszy hałas w kuchni tam skierował swoje kroki.

Franciszek stał przy kuchence gazowej, gotował coś w garnku. Feliks stanął w progu, czuł się trochę jak na kacu. Niespiesznie podszedł do stołu i usiadł przy nim. Siedział na wpół przytomny, gdy dostrzegł leżącą na parapecie gazetę. Sięgnął po nią, zaciekawiony, co działo się przez ostatnie miesiące.

Przeglądał ją, aż trafił na stronę, która była zakreślona długopisem. Była to krótka notka, o tym, że w ostatnim czasie zostały odnalezione ciała dwóch mężczyzn. Znalazł je grzybiarz w lesie, były ponoć tak zmasakrowane, że nadal nie udało się ustalić tożsamości. Ostatecznie, zwalono wszystko na leśne zwierzęta. Kilka stron dalej kolejny zaznaczony wątek dotyczył osób z okolicy które zaginęły. Była tam twarz, którą Feliks znał zbyt dobrze.

-Jajecznica - usłyszał i drgnął. Opuścił gazetę, widząc Franciszka podającego śniadanie na talerzu. Siedział chwilę w bezruchu odprowadzając go wzrokiem do salonu. Po chwili odłożył gazetę i zerwał się z krzesła.

Wbiegł za Franciszkiem do salonu, ten stał do niego tyłem i podnosił jakiś przedmiot z kanapy. Odwrócił się szybko, ale zanim Feliks zdążył coś powiedzieć, wepchnął mu do rąk, jak się okazało, ubrania.

-Chociaż się wykąp, jeśli nie chcesz jeść. - Węch miał nieco stępiony, ale musiał się z nim zgodził w tej kwestii. To jednak kilka miesięcy w starej wilgotnej piwnicy, choć nie uważał tego za najważniejszą rzecz w tym momencie. Bez słowa skierował się do łazienki.

Może tak będzie lepiej. Najpierw na spokojnie wszystko przemyśleć. Pierwsza rzecz, którą zauważył był brak lustra w łazience. Pamiętał jak je rozbił, ale nie sądził, że Franciszek zostawi to w takim stanie, sądził, że zakupi nowe, tak samo jak wymienił okno w sypialni.

To dobrze.

Nie chciał oglądać swojego odbicia, podejrzewał czego może się spodziewać i z całą pewnością nie chciał tego oglądać.

Siedząc w wannie starał się nie przyglądać swojemu ciału, chociaż zauważył że siniaków już nie było widać. Przemywając twarz poczuł na skórze lekki zarost i przez chwilę nawet myślał o tym, by go zostawić. Pamiętał jak nieraz ktoś go niby żartobliwie przezwał dziewczynką. Śmiał się, bo co innego miał robić. Zawsze go to raniło, równocześnie nie chciał ścinać włosów, czy zmieniać się w inny sposób, żeby wpasować się w jakiś tam powszechnie uznawany obraz męskości.

Woda była ciepła i przyjemna. Odprężył się po raz pierwszy od dawna, czując równocześnie błogość i nijakość. Jakby nie istniał. W końcu woda się ochłodziła, przywracając go do rzeczywistości.

W salonie Franciszek siedział na kanapie i przeglądał jakieś papiery w teczce. Na stwierdzenie Feliksa, że zabijanie i tak nie jest rozwiązaniem, odpowiedział, nie odwracając wzroku od dokumentów:

-Nie byłeś pierwszy. - Odwrócił na niego wzrok i przesunął się na kanapie, zapraszając gestem Feliksa. Ten podszedł, ale nie usiadł. Przyjrzał się przedmiotowi, jaki Franek trzymał w dłoniach.

-Teczka policyjna? Ale jak...

-Nie ważne. - Feliks wziął od niego teczkę i otworzył ją: na pierwszej stronie znajdowało się zdjęcie młodej dziewczynki wraz z wypisanymi danymi.

-14 latka. - powiedział Franciszek, opuszczając głowę i przymykając oczy. - Skrzywdzili tę dziewczynkę. Skrzywdzili i skatowali. Też nie była pierwsza. Poszli siedzieć na dwa lata. Czy naprawdę uważasz, że zasługiwali na zostawienie ich przy życiu? By dalej krzywdzili? By doszło do kolejnej tragedii? By dalej terroryzowali mniejszości? Nie warto ich wsadzać do więzienia. - powstał. Przestąpił kilka kroków, zbliżając się do Feliksa. Zabrał teczkę i rzucił ją na kanapę. - Uważasz, że każdemu należy się życie. A ja uważam przeciwnie. Nie warto marnować czasu na kogoś kto marnuje życie sobie i innym.

Wyszedł. Feliks usiadł na kanapie, wziął teczkę w ręce i kolejny raz przejrzał wszystkie dokumenty. Zastanawiał się nad słowami Franciszka, chociaż nie chciał się z nimi zgadzać, przyznał przed samym sobą, że mają trochę sensu. Przynajmniej w stosunku do nielicznych jednostek ludzkich. Cały czas myślał o tym co się stało. Co zrobili jemu. Co zrobili tej dziewczynce...

Pogrążył się w myślach, a w tym czasie Franek przyniósł mu herbatę i jabłko.

-Za godzinę się zbieramy. Chociaż to zjedz. - Feliks spojrzał na niego pytająco, ale nie uzyskał odpowiedzi.

APH/DwoistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz