Vivienne
Samolot wylądował w Los Angeles zgodnie z planem. Na płycie lotniska czekała już na nas delegacja od Locatellich. Przy jednym z czarnych terenowych audi zobaczyłam Victora. Podeszłam do niego w asyście moich ochroniarzy których Victor otaksował wzrokiem od góry do dołu, po czym skinął głową i otworzył mi drzwi. Usiadłam z tyłu pomiędzy Diego i Pablo, a Victor usiadł obok kierowcy. Mój papa postanowił że przyleci godzinę później razem z Michaiłem oraz swoimi ludzmi no i oczywiście moją przyjaciółką bez której nie wyobrażałam sobie przeżyć tego dnia. Victor zdawał się być rozczarowany tym że Ksenia nie przyleciała razem ze mną, ale próbował to ukryć wymuszony uśmiechem. Mój rodzic przekazał mi informacje że Enzo dzwonił kilka dni wcześniej i prosił by papa zabrał ze sobą więcej ludzi niż to było wstępnie zaplanowane. Podobno meksykanie rozpanoszyli się na terenie należącym do Locatellich i napadali na ich dostawy. W pierwszym odruchu chciałam skontaktować się z Ortegą, ostatecznie załatwiałam z nim interesy w imieniu swojego ojca i można by powiedzieć ze nasza relacja była poprawna. Analizując to zrezygnowałam. Po pierwsze nie chciałam mieszać się w interesy Locatellich do puki nie dowiem się o co chodzi, a po drugie nasze interesy z Ortegą mogły by ucierpieć gdybym powiedziała że wychodzę za jego wroga. Dojechaliśmy do rezydencji w milczeniu. Gdy otworzyła się przed nami brama przyznam że byłam pod wrażeniem. Posiadłość była ogromna, a sam dom naprawdę imponujący. Wielki budynek z szarej cegły wyglądał raczej jak średniowieczny zamek. Dokoła otoczony był wysokim murem wydłuż którego krążyli uzbrojeni ludzie. Na tyłach widać było ogromny ogród z basenem w którym trwały ostatnie przygotowania do dzisiejszej ceremonii. Victor wskazał gestem ręki byśmy weszli do środka- Don Gustavo nie mógł powitać cię osobiście ale zjawi się gdy przybędzie twój ojciec - powiedział nie patrząc w moją stronę
Nie byłam głupia. Wiedziałam że wielki Locatelli ma gdzieś powitanie przyszłej synowej. Dla niego kobieta znaczyła tyle co nic, zresztą ja też nie miałam ochoty na niego patrzeć. Nie wiem czy stojąc z nim twarzą w twarz powstrzymałabym się przed wpakowaniem mu kulki za to że pozbawił mnie matki.- Nic nie szkodzi - powiedziałam przewracając oczami
Victor uśmiechnął się przepraszająco ale zauważyłam że obserwował każdą moją reakcję. Musiałam zapamiętać by być przy nim czujną, ten facet był bystry i mimo ładnej buźki na pewno niebezpieczny.
- Don Locatelli kazał przygotować dla was wschodnie skrzydło domu. Zostały przygotowane też pokoje dla waszej osobistej ochrony. O trzynastej zjawią się osoby które pomogą ci się przygotować, a na siedemnastą zaplanowano ceremonię. Max nalegał żebym przydzielił ci jeszcze dwóch dodatkowych ludzi do ochrony, jak tylko się rozgościsz pośle po nich i osobiście ci ich przedstawię
- Podziękuj mojemu przyszłemu mężowi w moim imieniu ale to nie będzie konieczne. Moi ludzie w zupełności wystarczą - powiedziałam pewnym głosem na co Pablo wyszczerzył zęby w uśmiechu
Victor zmierzył go surowym spojrzeniem po czym zwrócił się ponownie do mnie.
- On się wkurwi - szepnął konspiracyjnie
Wzruszyłam nonszalancko ramionami po czym dodałam
- Muszę zacząć się przyzwyczajać. Poza tym nie spędzimy tu nocy. Po przyjęciu mój papa leci do Rosji w interesach, a z tego co pamiętam my zamieszkamy w innym miejscu.
Weszliśmy do środka. Victor pokazał nam po kolei każde pomieszczenie, po czym wskazał moim ochroniarzom ich pokoje. Pablo rzucił się na kanapę w części wypoczynkowej i zupełnie ignorując Victora zaczął przerzucać kanały i częstować się jakimiś słodyczami które stały w wielkim koszu przewiązanym czerwoną kokardą- Hej Vi - krzyknął Pablo po chwili. To chyba dla ciebie - wyjął dołączony do kosza bilecik i bezczelnie chciał zajrzeć do środka
Nim zdążyłam zareagować Victor wyrwał karteczkę z jego rąk i po chwili panowie stojąc na przeciwko siebie mierzyli się nienawistnymi spojrzeniami. Miałam wrażenie że za chwile poleje się krew jeśli nie wkroczę do akcji. Stanęłam między nimi i zwróciłam się do Victora
CZYTASZ
Cierpienia młodego Gangstera
RomanceMoje życie wyglądało, jakbym żył w dwóch różnych światach, posiadał dwie osobowości. Miałem zostać Donem i rządzić tym całym syfem, którego byłem częścią. Mafijne porachunki, walka o władzę, morderstwa, handel bronią i narkotykami. Tak wyglądało moj...