Rozdział 13

250 11 5
                                    


Lorenzo

Ta baba doprowadzała mnie do szału. Chwilami traciłem cierpliwość do tego stopnia, że miałem ochotę ją udusić. Stary chyba specjalnie kazał mi ją poślubić żeby uprzykrzyła mi i tak chujowe już życie. Gdy skończyłem rozmawiać z chłopakami poszedłem do jej pokoju by zobaczyć czy już się obudziła. Miałem potworne wyrzuty sumienia, że została ranna. Chciałem ją przeprosić, wszystko wytłumaczyć i zaproponować byśmy postarali się zacząć od nowa. Jakie było moje zaskoczenie gdy okazało się że opuściła szpital, a te dwa głąby zawiozły ją do domu nawet mnie o tym nie informując. Do apartamentu odwiózł mnie Victor. Obserwował mnie przez całą drogę i tylko głupkowato się uśmiechał. Przysięgam że gdyby chodziło o kogoś innego to polałaby się krew, ale Carlo i Emiliano byli moimi zaufanymi ludzmi i tylko dlatego uratowali tyłki. Tłumaczyli się że moja żona była bardzo stanowcza, a użycie wobec niej siły nie wchodziło w grę. Wyraźnie widziałem że ta mała cwaniara zaczęła owijać ich sobie wokół palca. Wydałem im jasne dyspozycje że od dziś o cokolwiek ich poprosi najpierw mają kontaktować się ze mną. Byli zdziwieni ale oczywiście nie dyskutowali. Sam się sobie dziwiłem że stałem się taki zaborczy wobec tej kobiety. Nigdy taki nie byłem, ale ona budziła moje wewnętrzne demony, te których nawet ja sam się bałem. Gdy wszedłem do apartamentu przywitała mnie głośna muzyka, a uciekinierka paradowała po salonie w samym szlafroku. Próbowałem przekrzyczeć dźwięki wydobywające się z głośników, ale na darmo. Moja żona dała mi do zrozumienia że mnie nie słyszy i z kieliszkiem wina w dłoni ruszyła na górę. Tego było już za wiele. Jeszcze nigdy w życiu nikt nie dał mi tak dobitnie do zrozumienia że ma mnie w dupie. W przypływie szału rzuciłem pilotem o ścianę tuż obok jej głowy. Nawet się nie odwróciła, nie zrobiła nic, tylko ruszyła przed siebie. Rozumiałem że może być na mnie zła za ostatni tydzień. Ok miała do tego pełne prawo, zostawiłem ją samą kilka godzin po ślubie, ale musiałem osobiście sprawdzić czy mój syn wrócił bezpiecznie do swojego życia. Teraz chodziło o jej bezpieczeństwo. Na litość boską czy kobieta wychowana w mafijnym świecie nie może tego zrozumieć? Ortega coraz śmielej poczyna sobie na naszym terenie, a ona ma to w dupie. A może ojciec trzymał ją na tyle daleko od brudnych interesów, że naprawdę nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw jakie na nią czyhają? Nie to nie możliwe, Antonio Feretti nie jest głupcem i musiał uświadomić córkę że gdyby wpadła w łapy wrogów mogłaby nie wyjść z tego cało. Ruszyłem wściekły na górę i wpadłem do jej pokoju. Sypialnia którą zajęła była sypialnią gościnną, ja miałem zamiar zająć drugą. Nie wyobrażałem sobie żebyśmy zamieszkali w głównej którą dzieliłem niegdyś z Lucy. Jednak mimo moich wcześniejszych obaw o dziwo ta myśl nie przerażała mnie już tak bardzo jak wcześniej. Pewnie dlatego że zamiast rozpamiętywać bolesną przeszłość, musze użerać się z tą rozkapryszoną, bezczelną babą. Orientując się że jest w łazience wszedłem bez pukania i to co zobaczyłem sprawiło że na chwilę zapomniałem że przyszedłem ją opierdolić. Stała przed lustrem w samych stringach. Jej długie czarne włosy aż prosiły by owinąć je wokół nadgarstka i szarpnąć tak by wygięła plecy w łuk eksponując idealne pośladki. Ku mojemu zaskoczeniu nie zakryła się , nie starała się mnie nawet wyrzucić. Stała i wpatrywała się w moje odbicie w lustrze swoimi pięknymi zielonymi oczami, a ja stałem jak kretyn podziwiając każdą krzywiznę jej ciała. Podszedłem do niej i przywarłem do jej pleców. To było silniejsze ode mnie. Słyszałem jej przyspieszony oddech, a gorąco jakie od niej biło, było jasnym sygnałem że jej ciało pragnie mojego dotyku. Jej sutki stwardniały na co uśmiechnąłem się do siebie. Dotknąłem delikatnie rany na jej brzuchu i mało kurwa nie eksplodowałem. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Musiałem to przerwać, inaczej przysięgam że rzuciłbym się na nią jak wygłodniałe zwierzę.

Kurwa, chyba kilkuletni celibat rzucał mi się na mózg

Szepnąłem jej do ucha zmysłowym lecz stanowczym głosem że chcę z nią rozmawiać na dole po czym przygryzłem płatek jej ucha cały czas patrząc w te cudowne szmaragdy. Skrzywiła się lekko ale nawet nie drgnęła. Wyszedłem w pośpiechu nie mogąc dłużej przebywać z nią w jednym pomieszczeniu gdy była naga i tak kurewsko seksowna. Zbiegłem po schodach do salonu i nalałem sobie drinka. Musiałem się opanować. Wkurwienie jakie czułem jeszcze pięć minut temu zamieniło się w niewyobrażalne pożądanie na co dowodem był mój napierający na rozporek spodni twardy kutas. Wychyliłem szklankę do końca czując że wypity alkohol zamiast mnie uspokoić pobudza tylko moją wyobraźnię. Przeczesałem dłonią włosy i przypominałem sobie że nie powiedziałem chłopakom o wyłączeniu kamer. Zostały zamontowane po śmierci Lu gdy upijałem się do nieprzytomności tracąc kontakt z rzeczywistością na wiele dni. W ten sposób Victor miał mnie na oku, a gdy doszedłem do siebie w zasadzie już mi nie przeszkadzały. Teraz jednak gdy mieszkała tu Vivienne na samą myśl że któryś z chłopaków mógł widzieć ją nago dostawałem białej gorączki. Wyjąłem telefon z kieszeni i kazałem natychmiast wszystko wyłączyć po czym rozłączyłem się bez słowa. Po kilku minutach zobaczyłem że czerwona dioda w rogu sufitu zgasła. Wypiłem kolejnego drinka chodząc nerwowo po pomieszczeniu wkurwiony na własną głupotę. Moja żona zeszła na dół w króciutkiej satynowej koszulce ledwo zasłaniającej jej tyłek. Przeszła obok mnie i sięgnęła po kolejny kieliszek wina siadając przy wyspie kuchennej po czym spojrzała prosto w moje oczy ewidentnie dając mi do zrozumienia że to co mam jej do powiedzenia i tak po niej spłynie. Kurwa! - zakląłem pod nosem. Jak mam się skupić gdy jej sterczące sutki napierają na materiał prosząc o uwolnienie? Czy ona prowokuje mnie specjalnie do chuja?

- Nie powinnaś pić alkoholu, brałaś leki - powiedziałem spokojnie wyciągając kieliszek z jej dłoni i nie spuszczając wzroku z jej oczu

Rozchyliłem jej nogi kolanem moszcząc się między jej udami, a ręce oparłem o blat wyspy zamykając ją w pułapce. Nie oponowała, wręcz przeciwnie wydawało mi się że ją też to podnieca. Zbliżyłem usta do jej ust, tak że dzieliły nas dosłownie milimetry. Jej pełne kuszące wargi były tak blisko że miałem ochotę znów ich smakować, a mój wciąż sterczący członek nie pomagał mi się skupić na rozmowie. Przywarłem do niej mocniej by poczuła co ze mną robi na co jęknęła cichutko.

Cierpienia młodego GangsteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz