Rozdział 12

198 13 1
                                    


Vivienne

Gdy Enzo wszedł do pokoju już nie spałam, nie chciałam jednak by o tym wiedział dlatego za wszelką cenę starałam się nie otwierać oczu. Dobrze że leki przeciwbólowe jeszcze działały, bo sprawiały że moja chęć mordu na moim ślubnym była nieco mniejsza. Usiadł obok łóżka i odgarnął mi włosy z twarzy z niesamowitą czułością, jakby naprawdę się o mnie troszczył.

Co za hipokryta

 Czułam jak zsuwa prześcieradło którym byłam nakryta i ogląda miejsce postrzału. W zasadzie już kiedyś dostałam kulkę, wtedy też było to tylko draśnięcie, ale mimo wszystko człowiek zastanawia się czy  rana faktycznie jest powierzchowna. Nie raz słyszałam że w takiej chwili człowiekowi przelatuje przed oczami całe życie, widzi tunel i białe światło, ja nie widziałam. Ostatnie co pamiętam to krwawa plama na brzuchu Cristiano i ostry ból, a potem obudziłam się w szpitalu. Gdy usłyszałam jak mąż opuszcza mój pokój wstałam i ubrałam dres oraz trampki. Nawet nie wiem kto przywiózł mi rzeczy ale musze przyznać że ta osoba naprawdę się postarała, w torbie  był nawet mój telefon. Wyjrzałam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. Spodziewałam się zobaczyć któregoś z ochroniarzy ale o dziwo kręcił się tylko personel medyczny. Oznaczało to zapewne że szpital w którym jestem nie jest zwyczajną placówką medyczną a prywatną kliniką należącą do Locatellich. Zaczepiłam jedną z kręcących się między salami pielęgniarek  i poprosiłam by wskazała mi pokój w którym leży Cristiano. Sama nie bardzo rozumiałam dlaczego się martwię o tego irytującego dupka, ale jakby na to nie patrzeć zachował się wobec mnie bardzo dobrze, uznałam więc że moim obowiązkiem jest chociaż sprawdzić jak się czuje. Gdy doszłam pod wskazany pokój drzwi były lekko uchylone i dobiegały z nich głosy które od razu rozpoznałam. Nie miałam zamiaru podsłuchiwać ale gdy usłyszałam jak Victor mówi Enzo że przejrzał nagrania z kamer, a potem padło podejrzenie że mogę ich szpiegować zamarłam. Panowie rozprawiali również o moim ojcu i ojcu Kseni i wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Wiedziałam że Victor ma słabość do mojej przyjaciółki, a ja nauczyłam się przez te wszystkie lata wykorzystywać cudze słabości. Postanowiłam wrócić do domu i przekonać Ksenię żeby przyjechała do mnie na kilka dni. Nie miałam zamiaru jej wykorzystywać. Dążyłam ją szczerą przyjaźnią i zamierzałam powiedzieć jej co planuje z nadzieją że zechce mi pomóc, a jeśli odmówi to i tak jej przyjazd trochę zdekoncentruje przeciwnika. Nie miałam zamiaru dłużej zostawać w szpitalu i czekać aż Enzo wróci do mnie  i zacznie zadawać niewygodne pytania. Wiedziałam że i tak mnie to nie minie bo przecież skoro wrócił to i tak spotkamy się w domu, ale mimo iż trafił w sedno poczułam się urażona i chciałam zrobić mu na złość, a w zasadzie zdrowo go wkurwić. Wróciłam do pokoju i zabrałam swoje rzeczy. Zamierzałam zamówić taksówkę ale na moje nieszczęście na dole stali ochroniarze których przedstawił mi Cristiano w dniu strzelaniny.  Gdy tylko mnie zobaczyli od razu do mnie podeszli. Wiedziałam że nie ma sensu uciekać, tego też nauczyłam się przez te wszystkie lata gdy chronili mnie ludzie papy. W naszym świecie większość czasu spędza się z ochroną i lepiej jest się z nimi zaprzyjaźnić i mieć ich po swojej stronie. 

- Dzień dobry pani Locatelli, potrzebuje pani czegoś - zapytał jeden

Uśmiechnęłam się do niego szczerze i wręczyłam mu moją torbę

- Chciałabym pojechać do domu. Czy możecie mnie zawieść? - zapytałam nadal się uśmiechając

Wymienili spojrzenia co było dość zabawne. Byli dość sporymi facetami, a w tej chwili wyglądali jakby mieli się popłakać. 

- W środku jest szef,  mogę zapytać czy... - przerwałam mu gestem dłoni

- Jak się nazywasz?

- Carlo proszę pani - odpowiedział szybko

- A więc Carlo, zostałeś przydzielony do mojej ochrony i masz spełniać moje polecenia, a ja chce jechać do domu. Jeśli masz z tym problem mogę zamówić taksówkę - powiedziałam sięgając po telefon

Cierpienia młodego GangsteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz