Rozdział 3

365 12 0
                                    


Co raz bardziej trzymało mnie napięcie, które kumulowało się i piętrzyło, oblizałam spierzchnięte wargi, przetarłam spocone dłonie i przełknęłam ślinę, chyba byłam gotowa na to spotkanie.

- Proszę tędy .- prowadził mnie do sali głównej, na samą myśl kręciło się w głowie nie tylko od samego faktu gdzie byłam, ale od samego wnętrza, kręte ogromne  marmurowe schody mnóstwo złotych żyrandoli, przepychu złota srebra, bieli  i ogromu marmurowych kolumn, obrazów przodków, drogich masywnych gobelinów mnóstwa posągów i podpiersi. Strażnik zapowiadał wizytę, ale każde słowa przechodził jak przez mgłe.

- Rodzina królewska właśnie zaprasza.- powiedział gwardzista, który stał na straży u progu drzwi. Weszłam do środka w przed siedzieli, małżonek królewskiej wysokości Albert we własnej osobie, nie był tak był krzepki, około sześćdziesiątki z wyraźnym zarostem i siwizną, obok niego majestatyczna królowa Diana, miała długie czarne hebanowe włosy lekko siwiejące, delikatna i blado jasna uroda zaostrzone i wyraźny zarys kości policzkowych oraz zmarszczki na czole i pod oczami, musiała mieć około pięćdziesięciu parę lat.

- Witaj Charlotto zwaną Watson.- odezwał się groźny i władczy głos  królowej Diany.

- Dzień dobry wasze wysokości.- nawet nie wiem czy miałam prawo się odezwać nie zapytana.

- Masz nas reprezentować w sądzie a to duża odpowiedzialność, wręcz oczekuje że mnie nie zawiedziesz.- spojrzała wymownie.

Bałam się stałam przed obliczem królowem jeden błąd i zostanę banitą.

- Mam nadzieje, jestem profesjonalistą w dziedzinie.- bałam się że weszłam w zdanie lub źle odpowiedziałam może powinnam zwinąć język. Serce kołatało a oddech był nie równy.

- Nie potrzebna mi nadzieja, nie szukam prawie dobrych musi być najlepszy a z tego co wiem jesteś bardzo młoda jak na to stanowisko.- odpowiedziała. Głowę chciałam schować w szyi. - Jesteś w podobnym wieku co mój najstarszy wiadomo co macie jeszcze w głowach.

- Ja wybieram tylko najlepszych.- ośmielił się Owen.
- Młoda doświadczona adwokatka w najlepsze kwalifikacje kraju ukończone studia w Oksfordzie nie naganna reputacja.

- Owenowi ufam jak nikomu innemu.- wtrącił król.

- To ja tuszuje wszystkie jego młodziane wybryki, wywłoka wywołała zamiesznie żeby nas upokorzyć i wyciągnąć pieniądze nie wie jeszcze z kim zadziera. Prawnik jest naszą formalnością.

- Doszło jednak do większych przewinień dlatego sąd.- odpowiedział król Alberyk.

- Tak tak ja znam najlepiej mojego syna.- wyczuwałam w jej tonie nutę „ gadaj sobie dziadu"
Królowa tylko wstała przewróciła teatralnie oczami i odeszła dostojnym krokiem. To kobieta na miarę swoich czasów rządziła żelazną ręką  uczestnicząc aktywnie w obradach.

- Narazie rozgość się.- odszedł i królewski małżonek w towarzystwie dostojników.

- To twoja pokojówka.- wskazał Owen na drobną dziewczynę, gdy już wyszli z sali głównej.

-  Jestem Lola, pozwól że zaprowadzę panią do Komnaty  gościnnej.

  Poprowadziła mnie do pomieszczenia po drodze nie istotnie paplając. Dostałam skromny ładny pokój z łazienką był odpowiedni mieściło się w nim duże łóżko, sofa i stolik kawowy szafa z komodą w kolorze, toaletka i ścienny telewizor.

- Czy czegoś panience potrzeba?

- Nie dziękuję chciałbym się rozpakować.

- Wrazie jakichkolwiek pytań, niech wezwie przełożoną, a jeśliby jednak czegoś potrzebowała bez wachania dzwoń w dzwonek. Owen znaczy Sir Wilson chcę abyś się czuła jak w domu.

Lady Lawyer | Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz