Rozdział 10

142 12 0
                                    

Dziś skupiłam się na przytoczonych frazach od ludzi pracujących nad rozprawą, upięłam włosy siedziałam na kanapie. W sądzie miałbym około piętnastej.
Zrobiłam sobie krótką przerwę na sałatkę i kawę. Ktoś zapukał do drzwi nie spodziewałam się dziś nikogo otworzyłam a moim oczom ukazał się  Tom na klatce i na piętrze zrobiło się oczywiście zgromadzenie narodowe, szczególnie że w tym bloku było pełno studentek. Robiły sobie z nim fotki a on rozpowiadał że idzie na spotkanie z przystojną pani prawnik.

Serce przestało mi bić na moment kazałam mu natychmiast wejść do środka, rozglądał się po mieszkaniu.

- Co ty do jasnego gwinta dziadka tu robisz? - spojrzałam wymownie krzyżując na piersi ręce przygryzając policzek. Znowu Piłeś?

- Jestem czysty jak zła.- odpowiedział kiwając głową.

- Czemu do cholery nazywasz mnie swoją przystojną prawnik?- tu już naprawdę mi nerwy puszczały.
Z resztą mnie to nie obchodziz

- Widziało mnie już około kilkunastu studentek i przemiły dozorca mówiący o rybach..aż chcę się iść na ryby jak się nie chodzi?

- Błagam idź już stąd.- nerwowo tupnęłam nogą.

-  Właśnie wyganiasz najprzystojniejszego faceta świata.

- Dodać najgłupszego faceta na świecie?- zakpiłam. Nie zmieniając faktu że jesteś arogancki i bezpośredni kompletny ignorant.

- Myślisz że tym mnie załamiesz?

- Ja nic nie myślę.

- Opinie na mój temat, jestem także, - podbiegł do okna - łamaczem serc nie wieścić który zmienia je jak rękawiczki. A spotyka się z gorąca pani prawnik!

Zabrzmiało tak jakby wyznał całemu światu że jesteśmy parą, porażka po lini.
- Co ty wyprawiasz?- ściągnęłam go.

- Jestem w  jej mieszkaniu.- zamknęłam mu okno.

- Wyrwę ci te lśniące kłaki, wyjdź  dyskretnie zachowujesz się jak dziecko pieprzony arystokrata.

- Złap mnie..- chciał uciekać i kazać se gonić zabrał mi z ręki zegarek.

- Wasza wysokość nie mam ochoty na żarty.

- Kupię ci lepszy sto takich złotych zegarków. Jestem taki zmęczony dobranoc.- spojrzałam i już położył się na kapie.

- Nie ma mowy. - udawał że śpi.

- Wracaj do pałacu ogarnij się i przygotuj do sprawy, natychmiast
  czy mam cię odwieść!

- Nie chcę wsiadać do samochodu z wariatką nie umiejąca prowadzić auta.

- Bez wymówek, czym przyjechałeś?

- Joeyem.- wspomniał szofera.

- Pomogę ci grzecznie cię odprowadzić.

- Drzwiami? Tam stoi dużo osobników płci żeńskiej.

- Czy ktoś powiedział drzwiami, lubisz okna..

Chciałam dzwonić po Asha jendak wstrzymałam nie przefrunie przez pół miasta.

- Wstawaj.- po jego oczach można wnioskować że nie spał od paru dni.- Od ilu dniu nie śpisz?- wydedukowałam.

- Będzie trzy może cztery nie wiem..
Dzięki za troskę nikt jeszcze nie pomyślał..- podrapał się po karku.

- Ty to mówisz? Umiesz coś takiego jak dzięki, nie spodziewałam się.

Lady Lawyer | Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz