✨Czy to już koniec?... ✨

397 28 23
                                    

To już ten dzień. Dziś miał być ten idealny dzień niczym z bajki....ale jednak nie do końca.

George był bardzo podekscytowany tym że za 2 godziny miał przejąć nazwisko swojego ukochanego. Z nerwów zaczął boleć go brzuch, dostał również ataków paniki a przez jego głowę przepływały myśli takie jak "a co jeśli on mnie wystawi?" "co jeśli coś pójdzie nie tak?". Brunet bardzo bał się że coś się spiepszy, ale szybko o tym zapomniał. Po chwil do kuchni wpadł Clay, który totalnie się nie przejmował tym że coś może się nie udać
- hej kochanie, jak tam się czujemy? - powiedział z uśmiechem
- Clay... Ja się boje że coś się nie uda, że coś się piepsznie...
- ohh skarbie nie denerwuj się to jest nasz dzień, wszystko będzie jak z bajki obiecuję - powiedział przytulając bruneta.
Daltonista oddał uścisk i się uspokoił.

(skip time 1 godz)
- clayyyy mamy ślub za 30 minut pospiesz się błagam - powiedział poprawiając muszkę
- już ide. Idz do auta SapNap na ciebie już czeka, ja pojade sam
- dobra uważaj na siebie.
- będę - rzekł wchodząc do łazienki.

( na miejscu)
George stał przed kościołem, Clay był już przy ołtarzu a cała ceremonia miała zacząć się za 20 minut.
Brunet oznajmił że idzie się szybko przejść i zaraz wróci. Po 15 minutach George już wracał. Właśnie miał przechodzić przez pasy, był zamyślony i nie zauważy nadjeżdżającego auta.... Niestety kierowca nie zdążył zahamować....
Ostatnie co brunet widział to Clay'a który mówił do niego
- Gorege!!! Nie zostawiaj mnie błagam nie teraz potrzebuje cię.. - chłopak cały się trząsł nie mógł uwierzyć w to co się właśnie stalo. Jego ukochany właśnie leżał cały zakrwawiony.
- Clay, nie denerwuj się wszystko będzie dobrze, nie zostawię cię zawsze będę przy tobie....Kocham cię - w tym momencie przyjechał ambulans. Ratownicy szybko przetransportowali Georga do szpitala..

Blondyn siedziała właśnie w poczekalni cały rostrzesiony. Przez okienko widział lekarzy reanimujacych Georga. Ten widok był dla niego naprawdę okropny... Jego ukochany teraz walczył o życie. Zielonooki nie kontrolował łez, ani  tego że cały się trząsł. Chodził w te i spowrotem czekając na lekarzy. W pewnym momencie Clay spojrzał przez okienko i na ten widok zamarł... Respirator zaczął piszczeć... Pokazał się prosta linia. To był koniec, ale blondyn dalej miał nadziej że to się tak nie skończy. Po 5 minutach wyszedł lekarz
- Bardzo mi przykro.. Ale niestety nie udało nam się uratować Pana Davidsona.
- nie to nie może być prawda...
Clay wpadł do sali w której znajdował się już zmarły George... Ten widok go bolał niemiłosiernie. Złapał go za rękę
- George błagam to nie może być koniec... Nie zostawiaj mnie proszę, jesteś moim powodem do szczęścia... Potrzebuję cię nie możesz tak poprostu odejść... - po tych słowach rzucił mu się na szyję, był tak roztrzęsiony że nie wiedział co ze sobą zrobić. Osoba którą naprawdę kochał, która dawała mu szczęście właśnie odeszła...

"𝐖𝐬𝐭𝐲𝐝𝐥𝐢𝐰𝐞 𝐌𝐚𝐫𝐳𝐞𝐧𝐢𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz