Rozdział 5

3.1K 183 34
                                    

Przebudza mnie lekki szturchnięcie w bok. Leniwie otwieram oczy i orientuję się, że Eryka nie ma obok mnie. Szybko go odnajduję, ale w miejscu, w którym nie powinien się znajdować. Odkrywam swoją kołdrę i natychmiast dostrzegam jego zaczerwienioną twarz między moimi nogami.

-Eryk?! Co ty wyprawiasz? - Chcę go stamtąd zabrać, ale nie pozwala mi. Szybkim ruchem pozbywa się moich bokserek, a jego gorący język oplata mojego penisa. Powinienem go oderwać od siebie, ale przyjemność bierze górę i nie jestem w stanie tego zrobić.

-Jesteś dla mnie taki dobry, chcę się odwdzięczyć. Pozwól mi na to. - Nie protestuję, pozwalam mu powoli wsunąć moje przyrodzenie do jego cholernie ciasnego gardła. Oddycham ciężko, ostatni raz ktoś obciągał mi parę miesięcy temu.

-Skarbie, uważaj na zęby i pracuj też trochę językiem. - Instruuję go, bo niezbyt dobrze mu to idzie, ale się stara. Wsuwam dłoń w jego włosy, sam nadaję tempa. Krztusi się, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Czuję, jak mój orgazm się zbliża, a gdy już mam strzelić w jego gardło...

...Budzę się z mokrego snu. Co ja jestem nastolatek, żeby dochodzić podczas snu? Sprawdzam stan swoich bokserek, no i oczywiście są w spermie. Staram się uspokoić, ale moje ciało ma inne zamiary. Dopiero po chwili orientuję się, że całe pomieszczenie wypełnione jest słodkim zapachem Eryka. Teraz mam szansę go bardziej określić. Coś między zapachem kwiatów i waty cukrowej - bardzo uzależniająca mieszanka. Siadam na łóżku, a moją uwagę przykuwa hybryda. Ciężko dyszy, cały się trzęsie, a jego pazury właśnie rozrywają poduszkę.

-Eryk, obudź się. Źle się czujesz? - Jego oczka powoli się otwierają, wzrok ma nieobecny. Wpadam w panikę, staram się sprawdzić jego ciało i przeżywam szok. Tak samo, jak wcześniej, ma pełną erekcję.

-Bardzo mnie boli podbrzusze. Dziwnie się czuję. - Zaczynam wszystko analizować, aż nagle mnie oświeca.

-To zapewne taki sam skutek uboczny, jak chowane przyrodzenie. Jesteś w trakcie rui, nic dziwnego, że się tak czujesz. Wiesz, co jest jeszcze gorsze? Twój afrodyzjak nadal pulsuje w moich żyłach, więc reaguję na twoje feromony. Powinienem wyjść z sypialni. - Podnoszę się, bo nie chcę mu zrobić żadnej krzywdy. Zostaję jednak zatrzymany przez szpony wbijające się w moją dłoń.

-Proszę, pomóż mi. To tak strasznie boli, a od Ciebie bije taki cudowny zapach. Nie możesz mnie zostawić w takim stanie, zrobię wszystko, co chcesz, tylko mi pomóż! Boję się, nie wiem co dzieje się z moim ciałem. - To mnie przekonuje. Delikatnie głaszczę go pod uchem, aż znajduję jego czuły punkt. Zaczynam go masować, a Eryk wtula się w moją dłoń. Mam nadzieję, że to wystarczy żeby mu ulżyć, chociaż nie sądzę i szybko się o tym przekonuję, gdy jego dłoń nagle pojawia się na moich mokrych bokserkach. - Czym jest ta maź? Pachnie słodko.

-Eryk! - Zabieram jego dłoń, ale niestety on ma inne plany. W parę sekund zostaję popchany na materac, a język Eryka przesuwa się po materiale moich bokserek. Czuję się jak w tym pieprzonym śnie z tą różnicą, że teraz to wszystko dzieje się naprawdę. - Maluchu, nie możesz tego robić. Nie powinniśmy, ja jestem twoim lekarzem, a poza tym, jesteśmy obydwoje facetami. - Ten drugi fakt mnie nie obchodzi, ale muszę go dociągnąć.

-Lu, nie podobam Ci się? - No i jest po mnie. Oczywiście, że mi się podoba. Jest seksowny i jego afrodyzjak zakłóca sposób, w jaki odbieram właśnie wszystko. - Pierwszy raz jestem w takim stanie, ale mój organizm każe mi przyjść do Ciebie z pomocą. Proszę. - Nie jestem w stanie już więcej się powstrzymywać. Podnoszę Eryka i kładę na swoje miejsce. Naśliniam rękę i zaczynam powoli masować jego przyrodzenie. Wije się z przyjemności, zatapiając pazury w materacu. Nie szkodzi, lepiej materac niż ściany. Chociaż muszę przyznać, ciężko mi jest się powstrzymywać.

-Eryk, wyglądasz zbyt seksownie, żebym mógł tylko patrzeć. Pozwolisz mi? - Wskazuję palcem na swoje krocze. Jako odpowiedź zostaję przyciągnięty do niego przez jego nogi. Zsuwam materiał bielizny, która tak bardzo mi przeszkadzała, a następnie ocieram się o jego penisa. Jest szorstki, co mnie zaskakuje i jednocześnie jeszcze bardziej nakręca. Łączę nasze przyrodzenia w pierścieniu z palców i zaczynam nim pracować. Jest mi tak przyjemnie, że nie zauważam, jak Eryk unosi się i mnie przytula. Pochylam się delikatnie do przodu żeby było mu wygodniej.

-Lu, więcej! - Przez chwilę rozmyślam, co jeszcze mogę zrobić i wpadam na to. Pochylam się w stronę jego szyi, a potem zaczynam ustami pieścić jego niewielki guziczek. Chyba mu się podoba, bo wbija pazury w moje plecy. Czy boli? Jak cholera. Jest przyjemnie? Jest wręcz cudownie i zapewne to zasługa feromonów, ale nie mam czasu się na tym skupić. Czuję, że zbliża się mój orgazm. Taki sam wniosek wyciągam z miny Eryka i się nie mylę. Po paru sekundach dochodzi na moją rękę, a ja tuż po nim. Opadam zmęczony na miejsce obok.

-Kurwa, co ja najlepszego właśnie zrobiłem? - Mówię półgłosem, zasłaniając twarz dłońmi.

-Jesteś zły? - Głos Eryka wrócił do normy. Mam nadzieję, że tyle mu wystarczy, jak na pierwszą ruję.

-Tak, ale na siebie. Ja jestem twoim opiekunem i nie powinienem tego robić. Mogłem Cię skrzywdzić i to poważnie. - Podnoszę się z zamiarem wyjścia, ale ponownie zostaję zatrzymany. Czuję coś mokrego na plecach i domyślam się, że to język Eryka. Zapewne stara się zagoić szybciej rany, które zrobił.

-Przepraszam, naprawdę nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nie jestem zły, tylko wdzięczny, a poza tym to ja Cię skrzywdziłem. - Mówi, po skończeniu czynności z ranami. Odwracam się w jego stronę, wygląda dość ponuro. - Odeślesz mnie do laboratorium? - Wypala nagle i wprawia mnie w lekką złość.

-Nigdy tego nie zrobię, nieważne jak bardzo zły bym był. - Sięgam po chusteczkę i ścieram resztki naszych sperm. Zabieram nowe bokserki i w parę sekund znajduję się w łazience. Oddycham ciężko, opierając się o kran. Nie jest mi łatwo przyznać, że chciałbym więcej. Chętnie bym z nim uprawiał seks przez całą noc, ale nie mogę. Może kiedyś, gdy lepiej zrozumie swoje ciało i sam będzie na to gotowy.

——————————————————

-Lu, zrobiłem Ci herbatę. - Prawie podskakuję ze strachu, gdy Eryk pojawia mi się przed oczami zaraz po wyjściu z łazienki. Faktycznie, trzyma w dłoniach kubek z parującą cieczą. Uśmiecham się, odbieram naczynie i całuję go w czubek głowy.

-Dziękuję, to miłe. Wracamy do snu? Rano chcę Cię wziąć na zakupy, powinieneś być wyspany. - Widzę tę iskierkę radości w jego oczach. Zabiera mi kubek i siłą ciągnie do łóżka, a sam wtula się we mnie.

-W takim razie śpijmy! Chcę żeby już było jutro. - Jak go można nie kochać? Wtulam się w niego, a po chwili znów zasypiam, uśpiony jego zapachem.

Moja hybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz