Rozdział 12

1.7K 110 8
                                    

Przebudzam się cały obolały. Przez chwilę w ogóle nie rozumiem, co się dzieje, aż nagle dochodzi do mnie wszystko. Zostałem porwany jako przynęta na Eryka. Od kiedy go poznałem, nie sądziłem, że to powiem, ale nie chcę go tutaj zobaczyć. Jest taki słaby, tyle rzeczy może mu się stać. Powoli otwieram oczy i analizuję, w jakiej jestem sytuacji. Moje kończyny są przywiązane do metalowej ramy krzesła, a usta zatkane. Wydaje mi się, że to jakiś opuszczony magazyn.

-O, witamy. Obudziła się śpiąca królewna. - Podnoszę wzrok na mężczyznę, który przy okazji włącza światło. To ten sam typ, który mnie porwał. - Nie zgadniesz, co się stało. Dostałem informację, że twoja kochana hybrydka już wyszła z domu. Ciekawe dokąd, prawda? - Zaczynam się rzucać, ale przestaję przez przeszywający ból w okolicach prawych żeber. Musiałem oberwać, gdy byłem nieprzytomny. Gdy tylko moje usta zostają uwolnione, zaczynam rzucać w niego niecenzuralnymi słowami.

-Weź go ucisz, nie będę pracować z kimś tak głośnym. - Zerkam za siebie, gdzie właśnie pojawiła się ta sama kobieta. Niepokoi mnie to, że jest półnaga i zbliża się do mnie.

-Jak myślisz, jak zareaguje twoja zwierzyna, gdy dostanie zdjęcie, jak go zdradzasz? - Otwieram szerzej ze zdziwienia oczy i zanim reaguję, ta suka siada mi na kolanach. Chce mi się wymiotować przez jej perfumy, ale też dotyk jej ciała. Ciało Eryka jest zupełnie inne niż ludzkie. Delikatnie szorstkie, ale w ten zwierzęcy, dziki sposób. W wielu miejscach natomiast ma tak delikatne fragmenty, że mógłby je przebić byle kolec, a jego zapach? Uzależnia i niestety jestem jego ofiarą. Uspokaja mnie, kiedy trzeba, a czasami nakręca. Często mam wrażenie, że został stworzony specjalnie dla mnie. Jak tak teraz o tym pomyślę głębiej, to ma to jakkolwiek trochę sensu. Mnie wybrał na swojego lekarza, zaufał mi w każdej kwestii, a nawet chce urodzić moje dziecko.

-Pobudka! - Z zamyśleń wyrywa mnie ostry policzek. Ponownie nie potrafię zareagować, jak ta szmata ustawia moją głowę do zdjęcia. Słyszę tylko charakterystyczny dźwięk aparatu, a po chwili mogę ujrzeć fotografie. Wyglądam, jakbym nie tylko ją posuwał, ale też całował. Naprawdę się zaraz porzygam.

-Wysłane z odpowiednim dopiskiem. Jak myślisz, jak na to zareaguje? - Nie trzeba długo czekać na odpowiedź. Pomieszczenie wypełnia dzwonek telefonu.

-Lu? - Aż przechodzą mnie ciarki. Jego głos jest zachrypnięty, zapewne płakał. Chcę krzyknąć, ale ta lafirynda zasłania mi usta. - Widziałem to zdjęcie... Przecież Cię naznaczylem, więc dlaczego? Mogłeś przyjść do mnie, przecież bym Ci w tej kwestii pomógł. - Słyszę ten okropny ból. Myśli, że go zdradziłem, a to najgorsza rzecz, jaka by mogła go spotkać.

-Gdybyś tylko mógł zobaczyć jego minę! Bezcenna. - Odzywa się mój oprawca, wesołym głosem. Zapada chwilowa cisza.

-Kim ty jesteś i gdzie jest Luis?! - Aż jestem zdumiony tym, jak szybko zmienił ton. Dawno nie słyszałem jego krzyku.

-Kimś, kto może zabić twojego ukochanego, jeśli się tutaj nie stawisz. Tylko twój jad będzie w stanie zniszczyć truciznę, którą zaraz mu podam. Radzę się spieszyć, działa w pół godziny. Adres wyślę Ci w wiadomości i ostrzegam. Lepiej, żebyś był sam. Będę wiedział, czy ktoś niepotrzebny kręci się obok budynku. Do zobaczenia, Eryku. - Rozłącza się, a w jego ręce pojawia się strzykawka. Jestem pewny, że to trucizna, o której mówił. Chciałbym coś powiedzieć, ale nie mam siły. Wizja tego, że mojej hybrydzie coś się stanie, sprawia, że moje serce rozrywa ból. Nawet gdybym chciał uciec albo chociaż walczyć, jestem za słaby. Nie mogę robić nic. Zupełnie jak w dniu, gdy zabijali moją pierwszą hybrydę. Jestem bezczynny.

-Spójrz skarbie, chyba się poddał. Nareszcie. Daj, wstrzyknę mu to i spadamy. - Notuję tylko kobiecy głos i parę sekund później igłę w szyi. Trucizna rozchodzi się po moim ciele, zostawiając piekący ślad.

-Pewnie jesteś ciekawy, co to dokładnie jest. Śpieszę z odpowiedzią. Nasi naukowcy stworzyli specjalny środek na bazie jadu twojego ukochanego, w dodatku z próbek pobranych przez ciebie. Dlatego tylko on może Cię wyratować, ale jest jeden minus. Jego jad może Cię też zabić, wszystko zależy od niego. Nie mogę się doczekać tego cudownego przedstawienia. Zostawię Cię samego na jakiś czas, żebyś mógł pożegnać się z życiem. - Kobieta schodzi mi z nóg i obydwoje wychodzą. Krokodyle łzy spływają mi po policzkach. Czy naprawdę w ten sposób zakończę swój żywot? Nie dałem rady się nawet pożegnać i szczerze mam nadzieję, że Eryk tu nie przyjdzie.

------------------

Nie wiem, kiedy zasnąłem, ale budzą mnie krzyki. Rozglądam się dookoła i jedyne co dostrzegam, to biegających wokół ludzi. Większość z nich wygląda, jakby była czymś poparzona. Nie wiem, co się dzieje i nie jestem w stanie trzeźwo myśleć, przez truciznę w organizmie. Chce mi się spać, a nóg już prawie nie czuję.

-Zatrzymać go na zewnątrz! Nie może wejść do środka! - Rozpoznaję ten głos. Brzmi tak samo, jak tego faceta co mnie porwał i nie mylę się. Jego postać miga mi przed oczami, aż nagle staje przede mną. - Twój chłoptaś tu jest i powiem Ci, tego się nie spodziewałem. Jest znacznie silniejszy, niż mówiły papiery. Nawet naboje z pistoletów nie chcą się przebić przez jego skórę, ale to nie koniec. Mamy jeszcze inne bronie i któraś go zrani. - U jego pasa dostrzegam różne sztylety. Biorę głęboki oddech, muszę go tutaj zatrzymać.

-Myślisz, że cokolwiek mu zrobisz? Jesteś dla niego jak zwykła zabawka. Pobawi się i Cię zabije, jak zwykłego śmiecia, którym zresztą jesteś. Żałosny człowiek. - Szybko żałuję tych słów. Jego kolano zatapia się w moim brzuchu tak silnie, że krew bucha mi z ust.

-Jestem wyszkolonym mordercą. Byle bestia mnie nie pokona! - Na to określenie coś zaczyna się we mnie gotować. Tak długo pracował na to, żeby nazywano go człowiekiem, że określenie ,,bestia" to obraza z górnej półki.

-Jeszcze raz nazwiesz go bestią, to przysięgam, jakoś się uwolnię i Cię zabiję. To człowiek! Bardziej ludzki niż ty. - Moje serce nagle zaczyna mocniej bić. Zapewne trucizna już do niego dotarła i niezbyt ułatwia mu pracę.

-Ciekawe niby jak. Zostało Ci jakieś dziesięć minut, a twój ukochany właśnie stara się przebić przez moich ludzi, ale jedno mi się nie podoba. Jest z nim kobieta i mężczyzna, a ostrzegałem, że ma być sam. Nieposłuszny zwierzak z niego. Ciekawe, czy w łóżku też taki jest. Może to sprawdzę, zanim go zabiję? Będzie niezła zabawa. - Chciałbym coś powiedzieć, ale nie potrafię, moje gardło się zaciska na widok pistoletu wymierzonego w moją głowę. Powtarzam tylko w myśli, jak bardzo go kocham i chciałbym chociaż raz mieć na rękach nasze dziecko. W całym pomieszczeniu rozbrzmiewa strzał, gdy nagle...

Moja hybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz