Prolog

389 14 4
                                    

- Wiecie co macie robić? Żadnych akcji. Podejdzcie do tego, który wydaje wam się w miarę okej i przypadnie mi do gustu. Najlepiej jak go znajdziecie w mało zaludnionym miejscu. W sumie to znacie chyba wytyczne, bo powtarzam wam za każdym razem te same i one w ogóle się nie zmieniają...

Uwielbiam zaznaczać swoją pozycję w naszym gangu. Czuję, że w końcu mam nad kimś władzę.
Oczywiście, jest to powiedziane pół śmiechem pół serio, ale chłopakom to pasuje bo mają niezłą zabawę.

- Tak. - odpowiedzieli chórem Liam i Zayn.

- Przecież wykonywaliśny to tyle razy. - mruknął Zayn. - Znamy się na tej robocie. To nie jest nic trudnego.

- Nie pomylimy się. Dlaczego nam ostatnio tak ciągle przypominasz jak my mamy to robić? - zapytał Liam. - Czy robimy coś źle? Po prostu nam to powiedz.

- Świetnie. Ponieważ...po prostu chcę abyście tym razem porządnie to wykonali. I może skończyć już z tym... - mruknąłem ciszej do siebie.

- Tylko Louis...po co ci kolejny? Zabawisz nim się tylko chwilę...

- Ja się nie bawię ludźmi! - trochę mnie to zdenerwowało. - Szukam tego właściwego Liam. To może długo potrwać, ale znajdę go. Do tych wszystkich...nic nie czuję. Takiego wow. A chyba o to chodzi, bym coś poczuł. - prychnąłem. - I w ogóle to był wasz pomysł z tym wszystkim. Mogłem się nie zgodzić. - zakryłem twarz rękami.

- Ale przynajmniej poznałeś już tyle osób... - zaczął Liam. - Zawsze możemy kogoś przyprowadzić po raz drugi.

- Omawialiśmy już to tyle razy. Nie ma do czego wracać. - wzruszyłem ramionami.

Naprawdę nie było już do czego wracać. Jeśli za pierwszym razem do nikogo nic nie poczułem to po co miałbym tkwić w takiej relacji?
Bez sensu.

- Nie możesz się po prostu umówić na randkę? - Zayn zaciągnął się papierosem.

- Zayn, przypominam ci, że to był w większości twój pomysł z tym wszystkim, więc nie gadaj mi teraz o żadnych randkach. - irytowała mnie ta cała konwersacja.

Poza tym...gdyby to było takie proste...Ale nie jest.
Nie umiem w takie rzeczy.

- A jakieś wyjście na miasto? Pozwiedzanie wspólnie okolicy? - dopytywał Liam. - Po prostu zwykłe spotkanie a nie randka.

- Nie. Tu jest właśnie mój dom. Wolę spokój. I świadomość, że znam to miejsce i czuję się tu bezpiecznie. - dokończyłem.

- Okej...jak wolisz. - Zayn podniósł ręce do góry.

- Uważaj bo strzelę! - zawołał ze śmiechem Liam. Zapewne chciał rozładować napięcie, które się utworzyło. - Poza tym Louis woli zrobić wielkie wejście niż być w jakiejś nudnej restauracji. Ma swoje standardy.

Tak dokładnie tacy są moi przyjaciele.

- Weźcie broń, gdyby się opierał, okej? Nie wiadomo co się może zdarzyć. - westchnąłem. - Możecie mu pogrozić czy coś.

- Przezorny zawsze ubezpieczony. - pokiwał głową Zayn.

Nie jestem żadnym szefem gangu.  Razem po prostu go tworzymy. Razem działamy. Nie ma żadnego lidera, ponieważ świetnie się uzupełniamy. (choć lubię być małym dowódcą)
Nie zagrażamy społeczeństwu. Nikogo nie pobiliśmy, albo nie zabraliśmy bez żadnego powodu.
Działamy już parę lat. Tylko i wyłącznie po to aby kogoś dla mnie znaleźć. Teoretycznie właśnie to jest główna idea tego wszystkiego.
Wcale nie jest tak brutalnie. W tym aspekcie.
Jak kogoś wypuszczamy, a to się zdarza zazwyczaj po kilku dniach to dajemy mu silne środki nasenne i dodatkowo takie, które powodują zaburzenia pamięci.
Znalazł je gdzieś Zayn i one naprawdę dobrze działają.
Jeszcze policja nas nie zaaresztowała, bo nikt tego nie zgłosił.
Organizujemy małe napady na banki (ale to bardzo rzadko, bo jednak tutaj jest większe ryzyko) i sklepy, by z czegoś wyżyć.
Nie robimy tego często.
Oczywiście ja wymyślam cały plan jak już do czegoś takiego dojdzie.
Staramy się...po prostu żyć, a przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Love Is Only For The BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz