5.

137 9 2
                                        

- Ciężko o tym mi mówić... - westchnął. - Z nikim nie podzieliłem się tak poufnymi informacjami...dlaczego ty masz być wyjątkiem?

- Harry... - szepnąłem. - Przerabialiśmy to już. Ja też ci o sobie opowiem. Ale pamiętaj, że to twoja decyzja ile mi powiesz rzeczy i wiedz, że nie naciskam na ciebie.

Pokiwał głową.

- Po prostu...nie chcę się nad sobą użalać, wiesz? - mruknął. - Ale poczułem do ciebie w pewien sposób jakąś sympatię i coś czuję, że nie wykorzystasz tego w jakiś zły sposób.

- Nigdy w życiu. - odezwałem się. - Wszystko co powiesz, zostanie w tym pokoju i tutaj. - wskazałem mu na moje serce.

- Dzięki... - powiedział cicho. - Nawet o tym nie rozmawiałem z moim psychologiem. Bo...stwierdziłem, że mi już nikt nie pomoże. I od lat nie chciałem ratunku. Jednak za namową Nialla uległem.

Pokiwałem głową.

- Było...cóż...ciężko. I myślałem, że nic mi nie jest. Ale psycholog po pewnym czasie stwierdził, że mam stany depresyjne. - westchnął. - Momentami one się nasilają i nic nie mogę z tym zrobić. Pojawiają się tak nagle...

- Tak jak ta sytuacja w łazience? - zapytałem.

- Dokładnie. Albo ta sytuacja na moście...tylko wtedy wziąłem trochę więcej narkotyków od Nialla i to wszystko się tak jakoś połączyło...pamiętam jedynie, że chciałem to zrobić. I gdyby nie twoi kumple...to pewnie by mnie tu nie było...

- Jesteś tu teraz Harry. Jesteś w dobrych rękach. - mruknąłem. - Ja cię stąd nie wypuszczę.

- Na ogół to jestem bardzo otwarty i nikt nic nie podejrzewa. Dopiero jak dopadają mnie wyrzuty sumienia i ugh, wspomnienia to wtedy jest bardzo źle. Dlatego mam Nialla, on zazwyczaj mnie uspokaja. Nie zażywam żadnych leków, bo to nie jest aż tak poważne. Chyba.

- Już ci to mówiłem... - westchnąłem. - Będę przy tobie.

- Ja...nie chcę się po prostu narzucać. Czuję się taki nachalny i uważam, że wszyscy mają mnie dość. - odpowiedział mi.

- Nawet tak nie myśl. Ja tak nie myślę o tobie. Przejdziemy przez to razem. Każdy coś musi dźwigać, ale lepiej się tym podzielić. Uwierz mi to działa. - przypomniałem sobie jak otworzyłem się przed śpiącym chłopakiem.

- Stresuję się trochę, bo powiesz, że wyolbrzymiam... - mruknął.

- Hazz... - szepnąłem.

To znaczy. Co.
Co ja właśnie powiedziałem.

- Eee, przepraszam. Chciałem powiedzieć Harry. - kurwa, i to w takim momencie.

- Nic się nie stało. Podoba mi się. - uśmiechnął się szczerze. - Nikt mnie tak nie nazywał. Nigdy.

Wyjątkowa ksywka dla wyjątkowej osoby...

- No to będę pierwszy. - zaśmiałem się.

Pokiwał głową.
- Możliwe, że te ataki znikną...ale muszę nad sobą pracować, a jestem taki leniwy. - westchnął. - Raz jest lepiej, raz jest gorzej.

- Nad tym też popracujemy. Nad wszystkim. To przecież nie jest aż takie trudne. - mruknąłem. - Masz mnie.

- Może tak...może nie... - rozłożył ręce.

- Wiesz może z czego biorą się te ataki? - zapytałem po chwili.

To było dość ważne, bo wtedy mogłem coś przeanalizować i pomóc mu przetrawić lub wyrzucić jakieś wydarzenie z przeszłości.

Love Is Only For The BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz