Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć.
Czyli musiałem przerwać szczęśliwe chwile z Harry'm, bo nadeszła pora spotkania z Gemmą. Nie mogłem jej wystawić bo gdybym to zrobił to prawdopodobnie już nigdy by się tu nie pojawiła i Harry by stracił szansę na zobaczenie jej.
Dlatego delikatnie odsunąłem się od bruneta.
- Hm, coś nie tak? - zapytał.
- Nic...po prostu muszę się zbierać bo za niedługo wychodzę.
- Tak późno? - krzyknął. - To jest niebezpieczne Louis.
Wiedziałem, że jak wypowiedział moje pełne imię to niezbyt chce mnie puścić.
- Spokojnie. - powiedziałem. - Nic mi nie będzie Hazz.
Ale jednak to ja wiedziałem jak go udobruchać.
Przewrócił jedynie oczami.- Tyle czasu nic nie robiłeś, a teraz cały czas wychodzisz. - prychnął.
- Wiem, ale robię to w naprawdę dobrym celu. Uwierz mi. - pocałowałem go w policzek i zacząłem się szykować.
Nie chciałem wyglądać jak jakiś zbir. Chciałem wyglądać przekonywująco, by Gemma porządnie mnie wysłuchała, a nie w połowie mojego gadania wstała i poszła.
Taki również brałem pod uwagę scenariusz. Totalnie nie wiedziałem jak zareaguje.- To w takim razie...gdzie wychodzisz? - zapytał po chwili.
- Lepiej nie wiedzieć. - uśmiechnąłem się.
- Louis, błagam cię, przestań. Nie chcę by cokolwiek ci się stało i...martwię się o ciebie. I w dodatku jesteś taki tajemniczy. Boję się... - szepnął.
Przybliżyłem się do niego i popatrzyłem prosto w te zielone tęczówki.
- Nic mi nie będzie Harry. Naprawdę. To urocze, że się o mnie martwisz, ale zapewniam cię, że nic mi nie będzie. - uśmiechnąłem się i złożyłem długi pocałunek na jego ustach.
- W taki sposób chcesz mnie przekonać? - mruknął i mnie przytulił.
- Nie. Wcale. - uśmiechnąłem się.
- Eh. No dobra. - westchnął. - Skoro musisz iść to idź.
- Wrócę jak najszybciej się da. - pocałowałem go jeszcze raz i zszedłem na dół.
Chłopaków nie było. Znikli. Tylko oni tak potrafią.
- Do zobaczenia Hazz! - zawołałem.
- Uważaj na siebie. - mruknął i posłał mi zmartwione spojrzenie z powodu którego zabolało mnie serce.
Było jeszcze przed dziewiątą, a ja już siedziałem w parku.
Zawsze mogłem jej jeszcze napisać wiadomość i przypomnieć o spotkaniu.
Jednak nie chciałem być nachalny, dlatego cierpliwie czekałem.Już po dwudziestu minutach miałem się zbierać i ze spuszczoną głową iść do domu, bo nic nie osiągnąłem, jednak usłyszałem pewne kroki.
- Ja chcę porozmawiać o Harry'm. - usłyszałem. - I...były duże korki. Sorry za spóźnienie tak w ogóle.
- Cóż...gdyby Harry'emu naprawdę coś groziło to...nie poszło by ci to dobrze. - uśmiechnąłem się. - Jestem Louis.
- Czekaj co?! - krzyknęła. - To nic mu się nie dzieje? Po co ja tu przyjechałam...
- Spokojnie, usiądź proszę. Chcę o nim porozmawiać.
- Oh, błagam. Tutaj nie ma o czym rozmawiać. Jest dorosły i chyba dobrze sobie radzi, prawda?

CZYTASZ
Love Is Only For The Brave
FanfictionLouis jest przywódcą gangu. Przynajmniej tak o sobie mówi. Jest również człowiekiem, który ma problem ze sobą. Nie wierzy w miłość. Nie umie kochać i nie wie czy kiedykolwiek będzie umiał. Uważa, że jest zepsuty. Jednak pewnego dnia w dziwnych okoli...