16.

54 5 0
                                        

Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć.

Czyli musiałem przerwać szczęśliwe chwile z Harry'm, bo nadeszła pora spotkania z Gemmą. Nie mogłem jej wystawić bo gdybym to zrobił to prawdopodobnie już nigdy by się tu nie pojawiła i Harry by stracił szansę na zobaczenie jej.

Dlatego delikatnie odsunąłem się od bruneta.

- Hm, coś nie tak? - zapytał.

- Nic...po prostu muszę się zbierać bo za niedługo wychodzę.

- Tak późno? - krzyknął. - To jest niebezpieczne Louis.

Wiedziałem, że jak wypowiedział moje pełne imię to niezbyt chce mnie puścić.

- Spokojnie. - powiedziałem. - Nic mi nie będzie Hazz.

Ale jednak to ja wiedziałem jak go udobruchać.
Przewrócił jedynie oczami.

- Tyle czasu nic nie robiłeś, a teraz cały czas wychodzisz. - prychnął.

- Wiem, ale robię to w naprawdę dobrym celu. Uwierz mi. - pocałowałem go w policzek i zacząłem się szykować.

Nie chciałem wyglądać jak jakiś zbir. Chciałem wyglądać przekonywująco, by Gemma porządnie mnie wysłuchała, a nie w połowie mojego gadania wstała i poszła.
Taki również brałem pod uwagę scenariusz. Totalnie nie wiedziałem jak zareaguje.

- To w takim razie...gdzie wychodzisz? - zapytał po chwili.

- Lepiej nie wiedzieć. - uśmiechnąłem się.

- Louis, błagam cię, przestań. Nie chcę by cokolwiek ci się stało i...martwię się o ciebie. I w dodatku jesteś taki tajemniczy. Boję się... - szepnął.

Przybliżyłem się do niego i popatrzyłem prosto w te zielone tęczówki.

- Nic mi nie będzie Harry. Naprawdę. To urocze, że się o mnie martwisz, ale zapewniam cię, że nic mi nie będzie. - uśmiechnąłem się i złożyłem długi pocałunek na jego ustach.

- W taki sposób chcesz mnie przekonać? - mruknął i mnie przytulił.

- Nie. Wcale. - uśmiechnąłem się.

- Eh. No dobra. - westchnął. - Skoro musisz iść to idź.

- Wrócę jak najszybciej się da. - pocałowałem go jeszcze raz i zszedłem na dół.

Chłopaków nie było. Znikli. Tylko oni tak potrafią.

- Do zobaczenia Hazz! - zawołałem.

- Uważaj na siebie. - mruknął i posłał mi zmartwione spojrzenie z powodu którego zabolało mnie serce.

Było jeszcze przed dziewiątą, a ja już siedziałem w parku.
Zawsze mogłem jej jeszcze napisać wiadomość i przypomnieć o spotkaniu.
Jednak nie chciałem być nachalny, dlatego cierpliwie czekałem.

Już po dwudziestu minutach miałem się zbierać i ze spuszczoną głową iść do domu, bo nic nie osiągnąłem, jednak usłyszałem pewne kroki.

- Ja chcę porozmawiać o Harry'm. - usłyszałem. - I...były duże korki. Sorry za spóźnienie tak w ogóle.

- Cóż...gdyby Harry'emu naprawdę coś groziło to...nie poszło by ci to dobrze. - uśmiechnąłem się. - Jestem Louis.

- Czekaj co?! - krzyknęła. - To nic mu się nie dzieje? Po co ja tu przyjechałam...

- Spokojnie, usiądź proszę. Chcę o nim porozmawiać.

- Oh, błagam. Tutaj nie ma o czym rozmawiać. Jest dorosły i chyba dobrze sobie radzi, prawda?

Love Is Only For The BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz