11.

67 7 1
                                    

Chłopcy wrócili dość wczesnym rankiem z klubu.
Od razu gdy usłyszałem ich głosy to odwinąłem się delikatnie od Harry'ego i zszedłem do nich.
Byli totalnie schlani, więc zaprowadziłem ich do pokojów.
Jedynie Nialla zostawiłem w salonie.
Miałem nadzieję, że nie obudzą Harry'ego swoimi paplaninami.
I coś czułem, że prześpią co najmniej połowę dnia.

- Matka Teresa się znalazła...ehhh... - mruknąłem do siebie. - Oczywiście zawsze nią jestem.

W ogóle nie rozumiałem co do mnie mówili, bo były to jedynie jakieś bełkoty, a nie konkretne słowa.

Po tym wszystkim upewniłem się, że leżą grzecznie w łóżku i wróciłem do Harry'ego.
Cała akcja z ogarnianiem zabrała mi ponad dwadzieścia minut snu.

- Chcę spać. - jęknąłem. - Niech te cymbały mnie obudzą to im chuje powyrywam... - mruknąłem w poduszkę.

Rano...

- Dzień dobry Louis... - usłyszałem szept Harry'ego.

- Cześć Haarry. - ziewnąłem.

- Miałeś rację. Nawet nie wiesz jak mi się tu cudownie spało. Gdybym mógł to spałbym tu całą dobę.

Uśmiechnąłem się.
To było wspaniałe uczucie widzieć chłopaka w takim humorze. I to w dodatku z samego rana.

- Ja się nigdy nie mylę. - odpowiedziałem.

Harry się zaśmiał.

- A chłopcy? Co z nimi? Wrócili już czy jednak zgonują gdzieś na mieście.

- Spokojnie. Są tutaj i chyba śpią, bo żaden nie obudził mnie w nocy. Sam im przecież pomagałem dostać się do pokoi, bo ledwo chodzili. - westchnąłem.

- No to nieźle zabalowali. - skomentował krótko Harry. - Przecież mogłeś mnie obudzić. Pomógłbym ci.

- Oj tam. - machnąłem ręką. - Myślisz, że nie ogarnąłbym trzech chłopaków, a raczej już mężczyzn? Czy ty nie wierzysz w moje umiejętności? - prychnąłem.

- Oczywiście, że wierzę. Aczkolwiek uważam, że pomoc mała czy duża nigdy nie zaszkodzi.

- No tutaj masz rację. - odpowiedziałem. - Jestem jedynie ciekawy kiedy się obudzą i czy w ogóle coś pamiętają z wczoraj. Z tego co mi wysyłał Zayn to świetnie się bawili, więc czekam na jakieś historie.

- Ja tak samo. - Harry się uśmiechnął ponownie.

- Jak dobrze widzieć cię w takim humorze. - westchnąłem.

- Ja też się cieszę. Wydaje mi się...że ta noc była inna niż zazwyczaj. Czułem...taki wewnętrzny spokój. Nawet nie umiem tego wytłumaczyć, ale...miałem i w sumie to nadal mam takie przeczucie, że tutaj nic mi się nie stanie.

- Harry nic nie musisz tłumaczyć. Mogę jedynie się cieszyć, że nic ci się nie działo i nie miałeś żadnych koszmarów. A to już duży sukces, prawda?

- Oh, tak... - zgarnął opadające włosy za ucho.

- Dobra... - powoli wysunąłem się spod kołdry. - Chyba pora iść na śniadanie. Poza tym muszę chłopakom coś przygotować do jedzenia.

- A ja zajmę się tą drugą stroną. Od strony medycznej. - mrugnął.

Pokiwałem głową.

- Czas już wstawać. - przeciągnąłem się i poklepałem Harry'ego po udzie.

Harry się zarumienił.

Co. Ja. Zrobiłem?
Kolejny raz, gdy zrobiłem coś nawet nie zastanawiając się nad tym.

Love Is Only For The BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz