1.

1.6K 102 26
                                    

Wiercąc się nerwowo na krześle, rozglądałam się na boki. Wszystko byle by nie patrzeć na osobę po drugiej stronie wzmocnionego szkła. Rzędy krzeseł po moich bokach, jak i również po stronie mojego rozmówcy, były puste. Wokół panowała zupełna cisza. Powietrze stawało się coraz cięższe. Ilekroć próbowałam wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo, otwierając usta, doznawałam blokady. Nie mając chęci ani pomysłu na rozpoczęcie rozmowy, wbiłam wzrok w podłogę.

- Aimi? - słysząc swoje imię podniosłam głowę do góry

- Tak? - spytałam niepewnie, nie spuszczając oczu z bruneta

- Czy w domu... Wszystko dobrze? - zapytał niepewnie

- Tam nigdy nie było dobrze - powiedziałam cicho. - A odkąd ciebie nie ma, jest jeszcze gorzej.

Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Starałam się jak tylko mogłam aby nie zaczęły spływać po moich policzkach. Zacisnęłam usta, aby przez przypadek nie wydobył się z nich cichy szloch.

- Mama mówiła, że bardzo się o ciebie martwi - moje rozmazane przez łzy spojrzenie wylądowało na twarzy niebieskookiego. Niestety siedząc tu nie zna prawdy o własnej rodzinie.

- Kłamała - pociągnęłam nosem.

Matka go okłamała. Wcale się o mnie nie martwi, powiedziała to synowi aby się na nią nie złościł. Utrzymywała go w iluzji, że przejrzała na oczy i zaczęła się o mnie troszczyć. Osobiście uważa mnie za zakałę rodziny. Czego bym nie zrobiła, zawsze będę zbędna w jej pijackim życiu.

- Gdybym mógł to bym cię teraz przytulił - rzucił chłopak. - Niestety z tym musisz jeszcze poczekać - spojrzał na mnie ze smutnym uśmiechem.

Zaczęłam przekładać suwak od bluzy między palcami, próbując skupić się na następnej wypowiedzi.

- Jak długo jeszcze tu będziesz? - wymamrotałam pod nosem

Chociaż pytanie zostało wypowiedziane praktycznie niesłyszalnie. Dzięki ciszy panującej wokół, chłopak usłyszał je wyraźnie.

- Jeszcze tylko rok, sześć miesięcy, cztery dni i siedem godzin - zaczął wyliczać na palcach, próbując mnie jakoś pocieszyć. - Jeśli wytrzymasz to obiecuję, że cię z tamtąd zabiorę. Zabiorę cię do taty.

Kiedy miałam 7 lat, nasi rodzice rozwiedli się. Mama wywalczyła pełne prawo do opieki nad moim bratem i mną. Zabroniła byłemu mężowi spotykać się z nami. Po tym jak wyprowadził się z domu, urwał z nami kontakt. Trzy lata później nasza rodzicielka znalazła sobie nowe hobby: chodzenie po barach i picie w nich. W jednym poznała kogoś, za kogo wyszła tydzień później. Tak oto zyskaliśmy ojczyma. Z początku wydawał się miły. Był bardzo bogaty, co matka wykorzystała aby rozszerzyć możliwości swojego syna. Ze mną się nie liczyła, twierdzi, że jestem jak ojciec i tylko przynoszę jej zawód. Z czasem jej mąż, przejął jej tok myślenia. On także zaczął traktować mnie jak śmiecia. Nauczyłam się ignorować ich krzyki i obelgi. To jednak przestało wystarczać ojczymowi. Pod nieobecność starszego dziecka, uwielbiał się nade mną znęcać i bić różnymi rzeczami. Nie mówiłam o tym bratu, bałam się, że gdy się dowie, będzie chciał się postawić, a wtedy i jemu coś zrobi. Pewnego dnia, rany były poważne do tego stopnia, że gdy wychodziliśmy do szkoły straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam leżałam na kanapie objęta przez ramiona zapłakanego bruneta. W oddali słychać było wyjące syreny. Nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi spojrzeć za siebie. Gdy to zrobiłam, moim oczom ukazało się zakrwawione ciało naszego ojczyma leżące przy drzwiach. Ostatnim co usłyszałam, nim do naszego domu wpadła policja, było ciche ,,Przepraszam" z ust mojego brata.

Little Tiger |Hanemiya Kazutora X OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz