Stałam w bezruchu, wpatrując się w cegły pode mną, myśląc o zdarzeniu z poprzedniego dnia.
Dlaczego Kazutora chce zniszczyć Toman?
To pytanie zajmowało moją głowę. Całą ta sytuacja z tą dziwną grupą wydawała mi się dziwna. Jedyną dziwniejaszą w tym wszystkim rzeczą, było to, że pod wpływem chwili zgodziłam się im pomóc. Naprawdę nie wiem dlaczego!
- Aimi? Wszystko okej? - z zamyslenia wyrwał mnie Keisuke stojący obok
- Tak. Skąd myśl, że jest inaczej?
- Wydajesz się rozkojarzona. Nie słuchasz Mikey'a?
- Oczywiście, że słucham! - naburmuszyłam się
- To o czym mówi? - uśmiechnął się złowieszczo
- O... Tym z kim i kiedy będziecie mieć następna walkę - wymyśliłam na poczekaniu. Przeważnie właśnie o tym mówił.
- Doprawdy?
- Tak - potwierdziłam już mniej pewnym tonem.
Chłopak nachylił się w moją stronę. Rzuciłam mu niezrozumiałe spojrzenie.
- Rozejrzyj się.
Zrobiłam co kazał.
Cholera.
Dookoła nikogo nie było. Staliśmy na placu sami.
- Kurwa - przeklnęłam pod nosem.
- Zebranie skończyło się 10 minut temu. Próbowałem przywrócić cię na ziemię. Więc o czym tak rozmyślałaś?
Wzięłam głęboki wdech. Baji był w rzeczywistości jedyną osobą, z którą mogłam o tym porozmawiać.
- Powiedz mi Baji-san. Dlaczego Kazutora opuścił Toman?
Chłopak zmarszczył gniewnie brwi.
- Skąd ten pomysł?
- Wiedziałeś, że wyszedł z poprawczaka?
- Tak - westchnął. - Wyszedł z niego tydzień po mojej wizycie.
- Wczoraj go spotkałam - spojrzałam przed siebie, odwracając oczy od wpatrzonego w tym samym kierunku chłopaka. - Zabrał mnie do jakiegoś dziwnego miejsca. W środku roiło się od ludzi. Powiedział, że chce zniszczyć Tokyo Manji Gang.
Nie spodziewałam się, że mój towarzysz zechce powiedzieć mi prawdę. Zawsze unikał tematu zwiazanego z Hanemiyą.
- Wiesz dlaczego Kazutora był w poprawczaku? - czyżby zamierzał mi to wyjaśnić?
- Zamordował właściciela sklepu, który chciał obrabować.
Po mojej odpowiedzi nastała cisza, którą Baji przerwał po minucie.
- Też z nim tam wtedy byłem.
Spojrzałam na chłopaka z niedowierzaniem. Widząc, że ma zamiar kontynuować, nie przegrywałam mu.
- Kazutora był lojalny wobec Mikey'a. Pragnął jego szczęścia. Poszedł by za nim w ogień - uśmiechnął się na to wspomnienie. - Zbliżały się jego urodziny. Hanemiya znalazł idealny prezent - motor. Nie było nas na niego stać, więc postanowiliśmy go ukraść. Jeszcze tej samej nocy wróciliśmy do sklepu by zwinąć pojazd. Niestety zostaliśmy złapani przez właściciela. Kazutora spanikował i uderzył go w głowę. Zmarł zanim zjawiła się karetka. Wybronił mnie, a sam trafił do poprawczaka. Wypuszczono go wcześniej, dzięki zeznaniom Mikey'a.
- Dlaczego Mikey'a? - przerwałam chłopakowi
- Właściciel sklepu... Był jego starszym bratem - przykrył dłonią czoło. - Motor, którym jeździ Mikey. To ten sam, który próbowaliśmy ukraść. Jedyna pamiątka po nim.
Złapałam chłopaka za ramię. Zrobiło mi się go żal.
- Kazutora, aby jakoś z tym żyć musiał uznać Mikey'a za swojego wroga - kontynuował.
- Jeśli zabijasz ludzi jesteś mordercą. Jeśli wrogów, bohaterem - powiedziałam cicho.
- Dokładnie.
- Ale jeśli ma zabijać wrogów to znaczy...
- Jego celem nie jest zniszczenie Toman. Jest nim zabicie Mikey'a.
Moje źrenice w jednej chwili się pomniejszyły. Nagle ten entuzjastyczny chłopak, wydał mi się obcy. Nie miałam pojęcia jakie wewnętrzne walki, musiał ze sobą prowadzić.
- Po wyjściu z poprawczaka dołączył do innego gangu - Walhalli. Zapewne to do jego siedziby cię zabrał.
- I teraz chce zabić Mikey'a.
- Właśnie... - urwał wypowiedź. - Nie chcesz być jego wrogiem.
Zapadła cisza.
- Jeśli już o tym rozmawiamy... - odezwał się nagle. - Sądzę, że ktoś chce zniszczyć Toman. Mam pewne podejrzenia kto, jednak możesz go nie kojarzyć.
Spojrzałam na przyjaciela. Po jego wyrazie twarzy już wiedziałam...
- To jaki jest plan? - pochyliłam się do przodu
- Że co?
- Przecież widzę. Masz plan jakiś plan, a ja pomogę ci w jego wykonaniu.
Doskonale wiedział, że nie ustąpię. Po za tym jak się później okazało, moje kontakty z dwoma gangami jednocześnie, były niezwykle fascynującym przypadkiem.
Przez następną godzinę, wysłuchiwałam planu wampira. Jego finał miał nastąpić w najbliższe halloween. Do tego czasu miałam spróbować zdobyć zaufanie członków Walhalli.
Kiedy Baji skończył swoją wypowiedź, postanowiliśmy się rozejść. Zanim ruszył w swoją stronę, odwrócił się do mnie.
- Jeszcze jedno. Postaraj się unikać tej beksy.