Następnego dnia po lekcjach, popędziłam w stronę wejścia do szkoły. Kazutora i jego ludzie już tam na mnie czekali.
- Przepraszam za spóźnienie. Przeszukiwałam klasy po drodze.
- Czyli zaczęłaś bez nas - uśmiechnął się. - Chłopaki wy idziecie tam. Aimi ty idziesz ze mną.
Ruszyłam razem z Kazutorą korytarzem.
- Zapytajmy kogoś o drogę. Gubie się w tej części placówki.
- Może one? - chłopak wskazał na dwie dziewczyny grzebiące w kartonie - Siemakno. Nie wiecie może do której klasy chodzi Hanagaki?
Wydawały się zdezorientowane przez pytanie Hanemiyi.
- Do 2c - odpowiedziała wreszcie jedna z nich.
- Aha. Dziękówka - czarnowłosy ruszył przed siebie.
Za sobą usłyszałam szepty dziewczyn.
- Zawsze miałyśmy w szkole takie ciacho?
- On chyba chodzi do trzeciej klasy, nie?
Słysząc ich rozmowę poczułam dziwne kłucie w sercu. Z trudem zdusiłam w sobie to uczucie i dogoniłam przyjaciela.
Dotarliśmy do sali lekcyjnej klasy 2c.
- Poczekaj tu - powiedział chłopak po czym wszedł do klasy.
Stojąc za ścianą słyszałam niewyraźne rozmowy. W pewnym momencie usłyszałam na korytarzu stukanie. Spojrzałam w stronę, z której dobiegał dźwięk. Była to dwójka, którą przyprowadził ze sobą Hanemiya. Zanim zdążyli podejść bliżej, drzwi do sali otworzyły się. Zaraz potem z pomieszczenia wyszedł Kazutora, ciągnący za sobą jakiegoś blondyna.
- Ej, dorwałem Takemichi'ego! - krzyknął radośnie
- To on? - zapytał jeden z mężczyzn
- Ano - zapewnił nas Hanemiya.
Chłopak wyciągnięty przez czarnowłosego, zdezorientowany przejechał wzrokiem po naszej trójce.
- Kim oni są? - skierował pytanie do złotookiego
- To moi najbliżsi doradcy - wskazał na chłopaków. - A to moja przyjaciółka. Też chodzi do tej szkoły - już myślałam, że o mnie zapomniał. Masz szczęście psycholu.
Hanagaki pojrzała na nogi chłopaków stojących za mną.
- Stało im się coś? Obaj chodzą o kulach.
- Hmm? Wczoraj połamałem im nogi - odpowiedział obojętnie czarnowłosy.
- Co? A to nie twoi zaufani ludzie? - blondyn zmieszał się nieco
- Ano - przytaknął mu Hanemiya.
- Jakiś problem do pana Kazutory? - Jeden z doradców nachylił się w stronę chłopaka
- No skąd.
- Rusz dupę, Takemichi - przerwał ich wymianie zdań Kazutora
Blondyn słysząc wołanie człowieka z tatuażem, stanął jak wryty.
- Nie sraj ogniem. Przedstawię cię wszystkim - uśmiechnąłem się kończąc wypowiedź. Był to nawet uroczy uśmiech.
Przestań mózgu. Ty chory pjebie.
Spojrzałam na Hanagaki'ego stał przez chwilę zamyślony. W końcu, jednak ruszył za nami.
Nie słuchałam rozmowy chłopaków idąc do kryjówki Walhalli. Nie umiałam się także skupić na zebraniu.
Widok zakrwawionej twarzy Chifuyu, łamał moje serce. Patrzyłam jak Keisuke okłada chłopaka i jak ten traci przytomność. Nie potrafiłam wyobrazić sobie co musiał czuć Baji. Znał Matsuno dłużej ode mnie.Kiedy Walhallia uwierzyła Keisuke i uczyniła go jednym z członków gangu, zebranie zakończyło się. Chifuyu i Takemichi zostali wyrzuceni ze starego salonu gier.
- No to się wkopałaś - usłyszałam za sobą głos Baji'ego.
- O co ci chodzi? - odwróciłam się w jego stronę
Chłopak upewnił się że nikt nas nie odsłuchuje.
- Miałaś unikać beksy - powiedział ściszonym głosem.
- No i unikam. Nawet nie wiem kim ona jest.
- Nie ona a on. I właśnie miałaś okazję go zobaczyć.
- Nie mówisz chyba, że...
- Beksą jest nie kto inny jak Hanagaki Takemichi? Tak - przerwał moją wypowiedź.
- Kurwa - wbiłam wzrok w podłogę.