13.

621 70 3
                                    

Nim Kazutora wbił ostrza jeszcze głębiej, Takemichi odepchnął go od nas, dzięki czemu mogliśmy wyjąć noże ze zrobionych przed chwilą ran.

- Jesteście cali? - Takemichi spojrzał w naszą stronę

Nie zdążyłam odpowiedzieć, poczułam jak z mojego ciała ubywa coraz więcej krwi. Straciłam równowagę. Upadła bym gdyby Chifuyu mnie nie podtrzymał.

- Widać twoja rana jest głębsza - Baji odszedł kawałek. - U mnie to tylko zadrapanie. Dzięki za pomoc, Takemichi.

To nie mogło być tylko zadrapanie. Oba wyjęte noże były mocno zakrwawione. Keisuke kłamał. Matsuno pomógł mi utrzymać się na nogach po czum ruszył w stronę Hanemiyi.

- Kazutora! Co ty miało być, ty chuju?! - złapał chłopaka za bluzę

W odpowiedzi słychać było ciche mamrotanie chłopaka.

- To ich... Ich wina - odrzucił od siebie chłopaka.

Nie wiele myśląc pobiegłam w jego stronę.

- Całe szczęście, że żyjecie - to ostatnie zdanie na jakim byłam w stanie się skupić nim dotarłam do przyjaciela. Wypowiedział je Takemichi.

O co mu z tym chodziło? Nie ważne.

- Kazutora - potrząsnęłam chłopakiem. - Co to miało być do cholery?

- Wasza wina... To przez was... Zdrada - tylko to wciąż powtarzał z trzesacymi się oczyma

- Co? Nie. My tylko chcieliśmy najebać Kisakiemu. Nikogo nie zdradziliśmy.

Za nim znów usłyszałam mamrot czarnowłosego. Wyprzedziły go krzyki chłopaków.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Baji biegnie na spotkanie z Kisakim.

- Baji wracaj nie możesz... - kontynuowanie tego zdania nie miało sensu. Pobiegłam za nim.

- Wracaj na piach Aimi - czarnowłosy zauważył moją obecność. - Twój stan nie pozwala ci na walkę.

- Twój tak samo. Chyba nie myślałeś, że tak łatwo uwierzę w twoje kłamstwo - kopnęłam człowieka szarżującego na nas za plecami Baji'ego. - Jesteśmy w tym bagnie razem.

Uśmiechnął się, po czym we dwójkę omijaliśmy orzeszkody kierując się w stronę Kisakiego.
Po dotarciu na miejsce, zdjęłam jego pachołków umożliwiając przyjacielowi dostęp do okularnika.

- Szach-mat - Keisuke przyłożył metalowy kij do szyi przeciwnika po czym znieruchomiał.

Podobnie jak reszta, wpatrywałam się w czarnowłosego. Szybciej niż oni zrozumiałam co się dzieje. Poczułam to samo. Do moich ust zaczęła napływać krew. Czułam potrzebę wykaszlenia jej. Na szczęście udało mi się ją przełknąć.

- Kurwa mać - Baji zaczął wypluwać krew. - To chyba koniec...

Stracił siłę w nogach i opadł tuż przed Kisakim.

- Baji-san! - Chifuyu podbiegł do przyjaciela - Dźgnięli go? Ale kiedy?!

- Serio się nie skapniąłeś - zaśmiałam się cicho po czym pokazałam chłopakowi, także swoją ranę.

- Kazutora! - Matsuno krzyknął w stronę Hanemiyi

Spojrzałam w tamtym kierunku. Chłopak siedział bez sił za ziemi, mamrocząc coś pod nosem.

- Wszystko jasne. Kazutora zwabił Baji'ego do Walhalli by tam zabić go osobiście - odezwał się Kisaki odwrócony do tłumu.

O czym on pierdoli?

Little Tiger |Hanemiya Kazutora X OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz