Halloween zbliżało się wielkimi krokami. Z każdym kolejnym dniem Kazutora coraz bardziej ekscytował się walką. Razem z Bajim omawialiśmy działanie chłopaka podczas walki. Osobą, na którą polował okazał się człowiek który zastąpił go jako kapitan 1 dywizji - Kisaki Tetta. W razie jakichkolwiek niepowodzeń, miałam pomóc chłopakowi w walce z Kisakim.
Takemichi nie zwracał na mnie uwagi na wcześniejszych spotkaniach Toman. Kiedy jednak poznał mnie wreszcie jako przyjaciółkę Kazutory, musiałam przestać pojawiać się na zebraniach Tokyo Manji. Mikey'a zmartwiła moja nieobecność. Próbował, nawet siłą, wyciągnąć mnie na plac spotkań. Nie poskutkowało. Nie chciałam aby poznał prawdę. Nie chciałam go ranić. Chociaż przyjaźnie się z Hanemiyą, Manjiro też jest moim przyjacielem. Wszystko i tak wyjdzie na jaw podczas walki, czego najbardziej się obawiałam.
Siedząc sama w domu, usłyszałam walenie w drzwi. Zapewne matka znowu zapomniała kluczy. Niechętnie podeszłam do wejścia i przekreciłam zamek. Otworzyłam drzwi, widząc kto za nimi stoi, chciałam je zamknąć. Stopa osoby po drugiej stronie, niestety je przyblokowała.
- Nie tym razem - poważny ton głosu Mikey'a spowodował dreszcze na mojej skórze.
Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć na ulicę w stronę swojego motoru.
- Mikey ile razy mam powtarzać. Nie należę do Toman. Nie powinnam przychodzić na wasze spotkania - zwykle ten argument go przekonywał. Odpowiadała coś w stylu ,,Niech ci będzie ale na następne masz iść". Tym razem było inaczej.
- Nie dziś. Jutro walczymy z Walhallią. Musisz przyjść i nas wesprzeć - wsiadł na swoją maszynę. - Zrób to dla mnie.
Spojrzał na mnie tak jak dziecko proszące rodziców o kupienie cukierków. Nawet jeśli odmówię, zależy mu na tym. Zaciagnie mnie tam.
- Niech ci będzie - usiadłam za nim.
Ruszyliśmy przez miasto na spotkanie reszcie gangu. Kiedy Manjiro szedł zająć swoje miejsce na schodach, ja cichaczem stanęłam w tłumie, mając nadzieję, że nie spotkam Hanagaki'ego.
- Aimi - usłyszałam za sobą głos Chifuyu.
Machał do mnie, zbliżając się powolnym krokiem w moją stronę.
O nie!
Zza chłopaka wyłonił się znajomy mi już blondyn. Od razu gdy mnie spostrzegł, jego spojrzenie sugerowało, że próbuje skojarzyć sobie moją twarz.
- To jest Hanagaki Takemichi - Matsuno przedstawił mi chłopaka. - Pomagał mi ustalić dlaczego Baji-san opuścił Toman. Takemichi to Amori Aimi.
- Nie wiedziałem, że w gangu są także dziewczyny - odezwał się blondyn.
- Nie należę do Tokyo Manji - zaśmiałam się wymuszonym śmiechem. - Mikey przywlókł mnie tu siłą.
- Przyjaźnisz się z Mikey'em? - wytrzeszczył oczy
- Ano - ucichłam zdając sobie sprawę, że przytaknęłam chłopakowi dokładnie tak jak robi to Kazutora. Ten zaczął się zastanawiać. Jakby już gdzieś słyszał taki styl wypowiedzi. - Ja natomiast nie wiedziałam, że prowadzicie śledztwo. Dlaczego mi nic nie powiedzieliście? - chciałam jakoś zająć myśli Takemichi'ego, aby nie połączył faktów
- Odkąd Baji-san przeszedł na stronę wroga, przestałaś pojawiać się na spotkaniach - stwierdził Matsuno.
W tym momencie oczy blond beksy zaświeciły się, jakby dostał przebłysku.
- Ona przychodziła na spotkania wcześniej? - chyba jednak powoli łączy jedno z drugim
- Tak. Dziwne, że jej nie widziałeś. W noc, w którą Draken został dźgnięty siedziała z nami w szpitalu - zaśmiał się Chifuyu. - Czy przypadkiem nie zakumplowałaś się z Hiną, Aimi?