- A więc to już dziś - szłam właśnie na spotkanie z Emmą i Hiną.
Wpatrywałam się w ekran telefonu, po raz kolejny czytając wiadomość od Baji'ego. Zabronił mi pojawiać się na dzisiejszym spotkaniu. Dziś miał opuścić Toman i przejść na stronę Walhalli, tym samym rozpocząć plan pozbycia się wroga Tokyo Manji Gang.
- Aimi - melodyjny głos i uścisk, którym obdarzyła mnie przyjaciółka sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Co z tego, że wymuszony.
- Hina - odwzajemniłam przytulasa. - Tęskniłam.
- Ostatnio nie miałyśmy czasu się spotkać. Nauka, randki...
- Że co, że jak? - przerwałam Hinie
- Emma - dziewczyna odwróciła się w stronę blondynki. - Pochwał się.
Dziewczyna, której imię przed chwilą zostało wypowiedziane, zarumieniła się i wbiła wzrok w chodnik.
- Niedawno... Spotkałam się z Drakenem - powiedziała cicho.
- Żartujesz sobie? To cudownie!
- Nie do końca - wymamrotała, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Jak to? Coś się stało? - przekrzywiłam głowę
- Spotkaliśmy się w uroczej restauracji. Miała niesamowity taras - O nie! Chyba wiem dokąd to zmierza. - W pewnym momencie wszystkie parasole zaczęły się kolejno przewracać. Jeden upadł na nasz stolik i wylał na mnie sok - schowała twarz w dłoniach. - To było takie żenujące.
Czułam się okropnie. To przeze mnie parasole runęły. To ja zniszczyłam randkę Emmy.
- Tak mi przykro - przytuliłam dziewczynę.
- Nie martw się. To nie twoja wina - no właściwie to...
Chciałam powiedzieć dziewczynie prawdę, jednak nikt kto ma kontakt z Mikey'em nie mógł dowiedzieć się o tym, że przyjaźnie się z Kazutorą.
- No - Emma wyrwała mnie z zamyślenia. - Idziemy coś zjeść?
Zapewne chciała zmienić temat. Spojrzałyśmy z Hiną na siebie po czym przystałyśmy na propozycję dziewczyny.
~Time skip~
Wracając do domu usłyszałam dzwonek w telefonie. Odebrałam go i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
- Halo?
- Aimi nie uwierzysz! - radosny głos Hanemiyi rozległ się echem w mojej głowie
- Nie krzycz tak.
- Ups. Soreczka - nastała cisza.
- Jesteś tam? - zdziwiłam się gdy chłopak przestał nawijać
- Baji przeszedł na stronę Walhalli! - ponownie rozległ się krzyk
- Miałeś nie krzyszeć! - teraz to ja podniosłam głos
- Przepraszam - wyszeptał czarnowłosy.
- Dziękuję. I to wspaniale - wymusiłam w sobie entuzjastyczny ton. Kazutora nie miał pojęcia o planie Baji'ego. Nikt po za naszą dwójką o nim nie wiedział.
- Jeszcze jak. Wygramy następną walkę z Toman i pozbędziemy się Mikey'a.
Zatrzymałam się na środku ulicy, słysząc słowa chłopaka. Doskonale wiedziałam jaki był powód jego zamiarów. Jednak wciąż nie mogłam uwierzyć w to jak bardzo zmienił się stosunek Kazutory do przyjaciela.
- Właśnie - powiedziałam cicho.
- Dobra muszę kończyć. Widzimy się jutro. PA!
Rozłączył się nim zdążyłam na niego nakrzyczeć.
~Time skip~
Następnego dnia, wpadłam do siedziby gangu, do którego należał Kazutora. Ja wciąż do niego nie dołączyłam. Nie byłam na to gotowa.
Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Wszyscy stali w głębi pomieszczenia. W budynku znajdowało się nie całe 20 osób. Mało jak na tłum, który się tu przeważnie pojawiał.
Zbliżyłam się aby zobaczyć co zainteresowało wszystkich. Gdy wychyliłam się zza jednego z członków gangu, ujrzałam Kazutore razem z dwoma chłopakami tymi, którzy kiedyś wciągnęli mnie do zaułka. Łamał im nogi. Gdy skończył wykonywać swoją czynność, zbliżyłam się do niego.
- Co robisz? - zapytałam z zaciekawieniem patrząc w stronę leżących na podłodze chłopaków
- To moi najbardziej zaufani ludzie. Sprawdzam jak bardzo są lojalni wobec mnie.
- A czemu łamiesz im akurat nogi?
- Są pięściarzami. Dzięki temu wciąż będą mogli się bić.
- To ma sens.
Stanęłam przed chłopakiem, przysłaniając mu jego "zaufanych ludzi". Wystawiłam do przodu lewą rękę.
- O co ci chodzi? - spojrzał na rękę i ponownie na mnie
- Złam ją.
W pomieszczeniu w jednej chwili zapadła cisza. Dało się usłyszeć muszę latającą po drugiej stronie budynku.
- No na co czekasz - odezwałam się widząc, że chłopak ani drgnie. - Specjalizuje się w kopnięciach. Cały czas będę mogła walczyć.
- Ale po c...? - Kazutora zaczął zdezorientowany
- Abyś wiedział, że możesz na mnie liczyć, tak samo jak na nich - drugą ręką wskazałam chłopaków, którzy zdążyli wstać z podłogi. Teraz ze zdziwieniem obserwowali obecną sytuację.
- Co do ciebie nie mam absolutnie żadnych wątpliwości. Szpiegujesz dla nas Toman. Zadajesz się ze mną wiedząc co zrobiłem.
- Oni mogliby zrobić dokładnie to samo. Każdy dałby radę - wskazałam na oniemiały tłum. Gdy wszyscy zorientowali się, że to o nich mówię w kilka sekund ulotnili się z budynku. Zostałam w nim jedyne ja, Kazutora i ludzie z połamanymi nogami.
- Jednak nie każdy stanął by przede mną i prosił abym złamał mu rękę.
- Sama mam to zrobić?
- Nie! - chwycił obie moje ręce i unieruchomił je - Co próbujesz osiągnąć?
- Nic. Po za zdobyciem twojego zaufania.
Hanemiya uśmiechnął się i przycisnął mnie do siebie.
- Już je zdobyłaś.
Odsunął mnie od siebie.
- Wasza dwójka, zróbcie coś z nogami. A ty - spojrzał na mnie. - Do domu. Jutro po szkole poszukasz z nami najnowszego nabytku Toman. Podobno chodzi do naszej szkoły.
- Czemu mamy go szukać?
- Potrzebujemy świadka, który potwierdzi to, że Baji porzucił Toman. Jutro go tu sprowadzimy.