9.

687 64 15
                                    

- A więc to już dziś - szłam właśnie na spotkanie z Emmą i Hiną.

Wpatrywałam się w ekran telefonu, po raz kolejny czytając wiadomość od Baji'ego. Zabronił mi pojawiać się na dzisiejszym spotkaniu. Dziś miał opuścić Toman i przejść na stronę Walhalli, tym samym rozpocząć plan pozbycia się wroga Tokyo Manji Gang.

- Aimi - melodyjny głos i uścisk, którym obdarzyła mnie przyjaciółka sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Co z tego, że wymuszony.

- Hina - odwzajemniłam przytulasa. - Tęskniłam.

- Ostatnio nie miałyśmy czasu się spotkać. Nauka, randki...

- Że co, że jak? - przerwałam Hinie

- Emma - dziewczyna odwróciła się w stronę blondynki. - Pochwał się.

Dziewczyna, której imię przed chwilą zostało wypowiedziane, zarumieniła się i wbiła wzrok w chodnik.

- Niedawno... Spotkałam się z Drakenem - powiedziała cicho.

- Żartujesz sobie? To cudownie!

- Nie do końca - wymamrotała, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Jak to? Coś się stało? - przekrzywiłam głowę

- Spotkaliśmy się w uroczej restauracji. Miała niesamowity taras - O nie! Chyba wiem dokąd to zmierza. - W pewnym momencie wszystkie parasole zaczęły się kolejno przewracać. Jeden upadł na nasz stolik i wylał na mnie sok - schowała twarz w dłoniach. - To było takie żenujące.

Czułam się okropnie. To przeze mnie parasole runęły. To ja zniszczyłam randkę Emmy.

- Tak mi przykro - przytuliłam dziewczynę.

- Nie martw się. To nie twoja wina - no właściwie to...

Chciałam powiedzieć dziewczynie prawdę, jednak nikt kto ma kontakt z Mikey'em nie mógł dowiedzieć się o tym, że przyjaźnie się z Kazutorą.

- No - Emma wyrwała mnie z zamyślenia. - Idziemy coś zjeść?

Zapewne chciała zmienić temat. Spojrzałyśmy z Hiną na siebie po czym przystałyśmy na propozycję dziewczyny.

~Time skip~

Wracając do domu usłyszałam dzwonek w telefonie. Odebrałam go i przyłożyłam słuchawkę do ucha.

- Halo?

- Aimi nie uwierzysz! - radosny głos Hanemiyi rozległ się echem w mojej głowie

- Nie krzycz tak.

- Ups. Soreczka - nastała cisza.

- Jesteś tam? - zdziwiłam się gdy chłopak przestał nawijać

- Baji przeszedł na stronę Walhalli! - ponownie rozległ się krzyk

- Miałeś nie krzyszeć! - teraz to ja podniosłam głos

- Przepraszam - wyszeptał czarnowłosy.

- Dziękuję. I to wspaniale - wymusiłam w sobie entuzjastyczny ton. Kazutora nie miał pojęcia o planie Baji'ego. Nikt po za naszą dwójką o nim nie wiedział.

- Jeszcze jak. Wygramy następną walkę z Toman i pozbędziemy się Mikey'a.

Zatrzymałam się na środku ulicy, słysząc słowa chłopaka. Doskonale wiedziałam jaki był powód jego zamiarów. Jednak wciąż nie mogłam uwierzyć w to jak bardzo zmienił się stosunek Kazutory do przyjaciela.

- Właśnie - powiedziałam cicho.

- Dobra muszę kończyć. Widzimy się jutro. PA!

Rozłączył się nim zdążyłam na niego nakrzyczeć.

~Time skip~

Następnego dnia, wpadłam do siedziby gangu, do którego należał Kazutora. Ja wciąż do niego nie dołączyłam. Nie byłam na to gotowa.

Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Wszyscy stali w głębi pomieszczenia. W budynku znajdowało się nie całe 20 osób. Mało jak na tłum, który się tu przeważnie pojawiał.

Zbliżyłam się aby zobaczyć co zainteresowało wszystkich. Gdy wychyliłam się zza jednego z członków gangu, ujrzałam Kazutore razem z dwoma chłopakami tymi, którzy kiedyś wciągnęli mnie do zaułka. Łamał im nogi. Gdy skończył wykonywać swoją czynność, zbliżyłam się do niego.

- Co robisz? - zapytałam z zaciekawieniem patrząc w stronę leżących na podłodze chłopaków

- To moi najbardziej zaufani ludzie. Sprawdzam jak bardzo są lojalni wobec mnie.

- A czemu łamiesz im akurat nogi?

- Są pięściarzami. Dzięki temu wciąż będą mogli się bić.

- To ma sens.

Stanęłam przed chłopakiem, przysłaniając mu jego "zaufanych ludzi". Wystawiłam do przodu lewą rękę.

- O co ci chodzi? - spojrzał na rękę i ponownie na mnie

- Złam ją.

W pomieszczeniu w jednej chwili zapadła cisza. Dało się usłyszeć muszę latającą po drugiej stronie budynku.

- No na co czekasz - odezwałam się widząc, że chłopak ani drgnie. - Specjalizuje się w kopnięciach. Cały czas będę mogła walczyć.

- Ale po c...? - Kazutora zaczął zdezorientowany

- Abyś wiedział, że możesz na mnie liczyć, tak samo jak na nich - drugą ręką wskazałam chłopaków, którzy zdążyli wstać z podłogi. Teraz ze zdziwieniem obserwowali obecną sytuację.

- Co do ciebie nie mam absolutnie żadnych wątpliwości. Szpiegujesz dla nas Toman. Zadajesz się ze mną wiedząc co zrobiłem.

- Oni mogliby zrobić dokładnie to samo. Każdy dałby radę - wskazałam na oniemiały tłum. Gdy wszyscy zorientowali się, że to o nich mówię w kilka sekund ulotnili się z budynku. Zostałam w nim jedyne ja, Kazutora i ludzie z połamanymi nogami.

- Jednak nie każdy stanął by przede mną i prosił abym złamał mu rękę.

- Sama mam to zrobić?

- Nie! - chwycił obie moje ręce i unieruchomił je - Co próbujesz osiągnąć?

- Nic. Po za zdobyciem twojego zaufania.

Hanemiya uśmiechnął się i przycisnął mnie do siebie.

- Już je zdobyłaś.

Odsunął mnie od siebie.

- Wasza dwójka, zróbcie coś z nogami. A ty - spojrzał na mnie. - Do domu. Jutro po szkole poszukasz z nami najnowszego nabytku Toman. Podobno chodzi do naszej szkoły.

- Czemu mamy go szukać?

- Potrzebujemy świadka, który potwierdzi to, że Baji porzucił Toman. Jutro go tu sprowadzimy.

Little Tiger |Hanemiya Kazutora X OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz