Przez następne 9 miesięcy zaczęłam regularnie odwiedzać Hanemiye w zakładzie poprawczym. Odkryłam jak wiele wspólnego ze sobą mamy. Oboje mamy nietypowe pomysły i skłonności do agresji. No... On trochę większe, co w sumie było jasne od początku.
Jak w co drugą sobotę spędzałam z czas chłopakiem w pokoju odwiedzin. Nie mieliśmy tyle czasu, aby opowiadać sobie różne historie ze szczegółami. To też jeśli chcemy opowiedzieć sobie, jak minęły nam te dwa tygodnie. Zginamy palec u dłoni jednym zdaniem lub słowem opisując kolejno dni. Jeden palec to jeden dzień. Weekendy to zgięcie dwóch palców. Ciekawsze historie opowiadamy już normalnie. Resztę czasu pozostawialiśmy na inne sprawy, np. poznawanie się bliżej bądź planowanie co zrobimy gdy Kazutora odsiedzi swoje.
- Nadal nie chcesz powiedzieć jak długo tu będziesz? - zapytałam opierając głowę na rękach
- Żebyś ze zniecierpliwieniem odliczała każdy dzień - zaśmiał się. - Nie... Podziękuję.
- Eh - wydobyło się ze mnie głośne westchnięcie. - Niech ci będzie.
Oparłam się o krzesło, zaplatając ręce na piersi.
- Nie dąsaj się tak - ponownie się roześmiał.
Nie wiem dlaczego, ale ten charakterystyczny śmiech chłopaka umiał rozgonić wszystkie negatywne emocje jakie się we mnie tworzyły. Poprawiał mi humor. Poprostu.
- No a jak tam szkoła? Już zaraz trzecia klasa - nachylił się w moją stronę.
Mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Łączyła nas także wspólna placówka. Możliwe, że mijaliśmy się na początku pierwszej klasy, jednak nie zwróciliśmy na to uwagi. Ja trzymałam się w cieniu. A Kazutora z kolegami.
- Tak. Co do tego... - podrapałam się po karku.
- Coś nie tak? - zmartwił się
- Chodzi o to, że gdy zacznie się trzecia klasa... Będę musiała intensywniej się uczyć - wbiłam wzrok w podłogę. - Nie dam rady przez jakiś czas cię odwiedzać.
- Och - usłyszałam mruknięcie przyjaciela. Nie musiałam podnosić głowy aby zobaczyć jego wyraz twarzy. Jego obojętne oczy przeszywały mnie na wylot. Mimo iż mina nie przybierała żadnych emocji. Po tonie jego westchnięcia mogłam stwierdzić, że to zasmuciło chłopaka. - Rozumiem. Musisz mieć dobre oceny aby zostać weterynarzem. Będę trzymał kciuki.
Ostatnie wypowiedziane zdanie wydało mi się tak urocze. Nie mam pojęcia dlaczego, wzruszyłam się słysząc wsparcie ze strony przyjaciela. Wiedział doskonale, że moim marzeniem jest zostanie weterynarzem i pomaganie zwierzętom.
- Kazutora... - do oczu napłynęły mi łzy. - Jesteś wspaniały - uśmiechnęłam się do chłopaka, ukazując swoje białe zęby.
Czarnowłosy słysząc te dwa słowa złapał pauzę. Inną niż te, których doznaje, właściwie dość często.
Spojrzałam na godzinę w telefonie.
- Muszę już iść. Mama ma dziś odwiedzić Minoru. Nie chcę żeby mnie tu zastała - zarzuciłam torbę sportową na ramię.
Hanemiya wstał razem ze mną.
- Toooo~ do zobaczenia. Niestety nie wiem kiedy - zacisnęłam paznokcie na rekawach bluzy.
- Tak - powiedział jak zwykle obojętnie, ale i cicho.
~Time skip~
Stałam właśnie w półmroku schowana za ścianą budynku. Przeklinałam w myślach to, że zgodziłam się wykonać prośbę Hanemiyi.