2.

841 77 3
                                    

- Wystarczy Kazutora - powiedział po chwili przerwy.

Uśmiech wkradł mi się na twarz, gdy usłyszałam imię mojego rozmówcy.

- Więc. Um... Kazutora, chciałbyś odpowiedzieć na kilka moich pytań?

- Okej - rzucił obojętnie.

- Super. To ile masz lat? - rozpoczęłam serię pytań

- Czternaście - odpowiedział szybko.

- O. Jesteśmy w tym samym wieku. Ile już tu siedzisz?

- Rok.

- Lubisz koty? - musiałam zapytać

Uwielbiam te małe, puszyste, mruczące kulki, są cudowne. Ludzie, którzy je lubią też bywają na swój sposób wspaniali.

- Da się ich nie lubić? - odpowiedź chłopaka mnie ucieszyła

Już mamy ze sobą coś wspólnego.

Chciałam, zadać mu jeszcze jedno pytanie. Nie miałam, jednak pewności że zechce na nie odpowiedzieć. Przecież nikt go do tego nie zmusi.

- Czyli już mamy coś co nas łączy - wyszczerzyłam się.

- Uwierz mi... Nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego - spóścił głowę w dół.

- Przez to, że tu jesteś? Mój brat też ma tu odsiadkę - na wspomnienie o brunecie złapałam krótką pauzę. Szybko odzyskałam świadomość. - Trafił tu ponieważ próbował mnie obronić.

Spojrzałam w stronę chłopaka. Podniósł głowę do góry, słysząc moją wypowiedź. Nie wyglądał na przejętego, co nie oznacza, że go to nie zainteresowało.

- Czy mogłabym wiedzieć... Za co ty tutaj siedzisz? - spytałam niepewnie

Na twarzy człowieka z tatuażem nie pojawił się nawet cień niepewności. W dalszym ciągu wpatrywał się we mnie swoimi złotymi oczyma. Nie rozglądał się, próbując uniknąć odpowiedzi.

- Za morderstwo - powiedział poważnie.

Jego ton wypowiedzi był przerażający, a wyraz twarzy chociaż obojętny, zdawał się być psychopatyczny.

- Boisz się mnie - przerwał ciszę, która zapanowała po udzieleniu przez niego odpowiedzi.

- Wiesz... - czułam jak w gardle tworzy mi się gula. Starałam się aby słowa, które wypowiadam nie zaczęły mi się plątać. - Jakby nie patrzeć... Mój brat też prawie kogoś zabił. Jego ofiara wykrwawiła się przede mną na podłodze - przed oczami stanął mi obraz sytuacji sprzed pół roku. - Na szczęście karetka zdążyła na czas.

- Chciałabyś, aby nie zdążyła? - chłopak nachylił się w moją stronę

- Co? - rzuciłam mu niezrozumiałe spojrzenie

- Mówiłaś, że cię bronił - wyjaśnił. - Nie lubiłaś osoby leżącej wtedy pod twoimi stopami.

Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. Ani na głos, ani wewnątrz mojej głowy.

- A ty... Em... - urwałam nie będąc pewna czy pytanie, które wypowiem będzie odpowiednie.

- Kogo zabiłem? - dokończył moje pytanie, jakby czytając mi w myślach

Pokiwałam mu głową na ,,tak" i czekałam no odpowiedź.

- Właściciela sklepu motoryzacyjnego, przyłapał mnie, gdy próbowałem ukraść motor z wystawy... - urwał, przypominając sobie tamtą sytuację. - To brat mojego wroga.

- Jak to wroga? - czy jest naprawdę na tyle podły, aby zapijać rodzinę swoich wrogów?

Zaczynam myśleć, że podejście tu to nie najlepszy pomysł.

- Jeśli zabijasz ludzi, jesteś mordercą. Jeśli wrogów, bohaterem - tylko tyle usłyszałam w odpowiedzi.

To brzmiało bardzo mrocznie. Jednak zrobiło mi się żal chłopaka. Najwyraźniej zamordował tego człowieka przez przypadek. Żeby nie popaść w rozpacz i paranoję, wmówił sobie coś takiego. Jak inaczej to wytłumaczyć?

Patrzyłam ze smutkiem na nastolatka.

- Panienko - usłyszałam za sobą głos strażnika. - Myślę, że tyle czasu ci wystarczy.

- A tak - poderwałam się z krzesła. - Do widzenia Kazutora. Miło było cię poznać.

Pomachałam chłopakowi na pożegnanie.
Wydał się być zdziwiony moją wypowiedzią.

- Żegnaj Aimi - uśmiechnął się.

Rzuciłam chłopakowi radosne spojrzenie, po czym razem ze strażnikiem opuściłam pomieszczenie. Idąc w stronę wyjścia myślałam o sytuacji czarnowłosego.

- Dziwny z niego chłopak - odezwał się strażnik. - Nie okazuje nawet cienia zainteresowania czymkolkwiek. A rozmawiając z tobą, wykazał więcej emocji niż przez cały rok tutaj.

- Jest w zakładzie poprawczym. Nie da się być radosnym w takim miejscu.

- Więc chyba nie wiesz jak zachowuje się twój brat - zaśmiał się. - Chociaż ta wasza rozmowa o zabójstwach była trochę przerażająca.

- To nie ładnie podsłuchiwać - odpowiedziałam z udawaną powagą.

- Taka praca. Chodzi o to... Niecodzienny widok zobaczyć jak ten chłopak odrywa się od swoich myśli. Możesz mieć na niego dobry wpływ.

Kąciki moich ust uniosły się trochę wyżej. Uznałam to za swojego rodzaju komplement. Nie zamieniliśmy już żadnego zdania, póki nie znaleźliśmy się przy wyjściu.

- Dowidzenia - pożegnałam strażnika.

- Do zobaczenia, panienko - usłyszałam za sobą głos mężczyzny.

Powolnym krokiem ruszyłam w swoją stronę.

~Time skip~

Po przekroczeniu progu drzwi, potknęłam się o stos pustych butelek. Ten dźwięk dał znać mojej matce, że jej rozczarowanie wróciło do domu. Poderwała się z kanapy, ilość alkoholu w jej krwi postanowiła zadziałać. Nie złapała równowagi i zaliczyla glebę.

- Co się tak patrzysz! Pomóż matce! - wyciągnęła rękę w moją stronę

Chwyciłam ją i pomogłam kobiecie wstać.

- Zero w tobie współczucia! Jesteś tak podobna do tego zdradzieckiego ścierwa! - sięgnęła po kolejną, tym razem pełną, butelkę

Przez te wszystkie lata, nauczyłam się ignorować jej obelgi. Od czasu do czasu moja złość, przekraczała, jednak granicę i rozpoczynałyśmy ogromną kłótnię.

- Wychodzę! Im dalej od ciebie tym lepiej! - założyła swój granarowy płaszcz i poprawiła włosy - Po za tym... Skończyło się wino.

Po ostatnim zdaniu trzasnęła drzwiami. Nastała cisza.

Gdy upewniłam się, że matka opuściła naszą posesję. Ruszyłam w kierunku pokoju brata. Będąc na miejscu wparowałam do środka, trzaskając drzwiami. W tym jednym pokoju czułam się komfortowo.

Rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam ręką pod materac. Wyciągnęłam z pod niego czerwone słuchawki. Prezent od Minoru. Gdyby matka dowiedziała się, że istnieje coś co sprawia mi radość, pozbyła by się tego szybciej niż wypija jedną butelkę wina.

Odpaliłam jedną z ulubionych piosenek i przygłośniłam ją na maximum. Odwróciłam się na plecy. Wpatrując się w sufit zaczęłam rozmyślać o dzisiejszej wizycie w zakładzie poprawczym. O słowach strażnika odnośnie tego chłopaka o psychopatycznych oczach. Nie wiem czemu, ale chociaż wiedziałam dlaczego tam siedzi, nie wydawał się złym człowiekiem. A jego psychopatyczne spojrzenie było nawet... Urocze?

Zakryłam twarz w dłoniach.

Jak możesz tak myśleć? - skarciłam sama siebie w myślach - Co jest z tobą nie tak?

Moje rozmyślania przerwało zakończenie się piosenki. Odpaliłam kolejną zapominając o wcześniejszej myśli.

Little Tiger |Hanemiya Kazutora X OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz