Krzyk, albo płacz jakiejś kobiety. Milion pytań zadawanych bez przerwy. Jasne światło, które mnie oślepiało.
- Alice! Na OIOM z nim szybko!
Poczułem jak jadę jeszcze szybciej, światło przemijało mi przed oczami jeszcze szybciej. Zakręciło mi się w głowie, niekontrolowanie zamknąłem oczy. Pomimo wielu prób nie mogłem ich otworzyć, nie mogłem się ruszyć ani nic powiedzieć. Byłem całkowicie sparaliżowany jednak wszystko słyszałem. Słyszałem każdy najmniejszy dźwięk, rozmowy jakichś ludzi, pikanie monitora, wszystko.
- Kiedy on się obudzi panie doktorze?
- Jest w śpiączce, nie wiemy tego niestety. To nie zależy-
- Jak to?! Nie możecie go wybudzić?!
- Proszę Pani
- Ellen spokojnie, posłuchaj lekarza.
- Dziękuję Panie Armstrong. Pański syn jest w śpiączce, nie jest to śpiączka farmakologiczna. Jego organizm sam zasnął i nawet najlepszy lekarz nie może nic z tym zrobić. Musimy czekać. Bardzo mi przykro.
- O boże. Nolan, co jeśli on-
- Nawet tak nie myśl, Nick się obudzi. Wierzę w to. Chodźmy do domu, musisz odpocząć.
***
- Ja też wszystko czułem, miałem dokładnie tak samo.
- Serio?
- Tak.
- W-w jaki sposób chciałeś to zrobić?
Karl podwinął rękawy swojej koszuli nocnej i pokazał grube wypukłe blizny na jego nadgarstkach i przedramionach (tam gdzie się przeważnie krew pobiera).
- To wszystko jedna próba?
- Cztery.
- O boże... Tak mi przykro. Dlaczego?
- Dziewczyna, szkoła, plotki, ojciec. Bywa. A ty?
- Przecież wiesz
- Akurat tego nie wiem.
- Widzisz moją szyję?
***
Karl spał, postanowiłem że poszukam muszelek. Chociaż jednej, bardzo chciałem się stąd wydostać. Może on by wyszedł ze mną?
Po cichu wstałem, pocałowałem chłopaka w czoło.... CZEKAJ. DLACZEGO JA TO ZROBIŁEM?! Jezu mam nadzieję że rzeczywiście spał. Wyszedłem i podążyłem w stronę wody.
Dzisiaj morze było dość zimne, pierwsze muszelki zaczynały się dopiero od poziomu szyi. Dam radę.
Cały się trząsłem z zimna, ale bardzo chciałem znaleźć chociaż jedną muszelkę, dla Karla. Zanurkowałem, poczułem ogromne zimno które pokryło mnie do samego czubka głowy. Szybko się wynurzyłem. Zanurkowałem jeszcze raz, otworzyłem oczy i moim oczom ukazały się różne wodne stworzonka, których nigdy w życiu nie widziałem. Były bardzo urocze, jedno zwierzątko wyglądało jak aksolotl, ale to nie był on. Miałem akwarium z dwoma aksolotlami w domu i wiedziałem jak wyglądają. Przyglądałem się chwilę temu małemu słodziakowi dopóki ten skurwysyn nie podpłynął do mnie i nie ugryzł mnie w ramię.
Zapominając o tym że jestem pod wodą, wziąłem oddech przez co zacząłem się krztusić wodą. Byłem daleko od brzegu i nie miałem dna pod nogami. Zacząłem panikować, czułem jak tonę.
Pov: Karl
Obudziłem się i doznałem uczucia, które mówiło mi o tym, że Nicka nie ma obok. Nie czułem jego ciepła i dotyku, który tak lubiłem. Przetarłem oczy i wybiegłem z domu. Wiedziałem, że ta noc nie będzie spokojna.
- NICK! NICK GDZIE JESTEŚ!
Nic, cisza, zero odpowiedzi. Kurwa! Pobiegłem na plażę, jeszcze jedna pochodnia się paliła i dzięki niej zobaczyłem rękę daleko w morzu, która chwilę później zanurzyła się. Czekałem aż się wynurzy ale nic z tego.
Zdjąłem koszulkę i ile sił w nogach wbiegłem do wody. Było mi zimno ale musiałem uratować Nicka. Zanurkowałem otworzyłem oczy i płynąłem do przodu. Po chwili zauważyłem chłopaka, którego powoli woda wypychała do góry. Złapałem go w pasie przycisnąłem do siebie i płynąłem z stronę brzegu.
***
Wyciągnąłem chłopaka na brzeg, potrząsałem nim, próbowałem go obudzić ale nic. Zacząłem go reanimować.
- Nikuś, proszę. OBUDŹ SIĘ
Waliłem w jego klatkę z całej siły, dopóki mi jej nie zabrakło. Czułem się bezradny, postanowiłem zrobić sztuczne oddychanie.
Przyłożyłem swoje usta do jego sinych warg, zatkałem nos i wpuściłem jak najwięcej powietrza. Pierwsza próba nic nie dała. Druga. Trzecia. Czwar-
***
-Hyyyy (wdech ok)
- NICK! Boże! Całe szczęście
- G-gdzie ja jestem? – zapytałem resztkami sił, czułem jakbym przebiegł maraton.
- W szpitalu kochanie. Ale już dobrze, Już wszystko jest dobrze.
- C-co? J-jak to w... W szpitalu?!
- Ćśii wiem, że to dla ciebie szok.
- Nie! J-ja.... – Zalałem się łzami. - Chcę wrócić na wyspę. Chcę do Karla!
- Nick nie ma tutaj nikogo takiego jak Karl ani nie ma żadnej wyspy. To tylko zły sen. Już, spokojnie. – Kobieta przytuliła mnie jednak ja odrzuciłem jej uścisk, schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać jak małe dziecko.
Dlaczego ja się obudziłem?! Chcę tam wrócić. Chce wrócić do Karla, chcę z nim zbierać muszelki bawić się z nim w piasku spać obok niego.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego wróciłem do rzeczywistości. Pamiętam wszystko z wyspy, wszystko. Chcę znowu zasnąć.
- Proszę, uśpijcie mnie. – Powiedziałem przez łzy
- Co ty wygadujesz? Dlaczego?
Po chwili przybiegł lekarz z dwoma pielęgniarkami.
- Szczęście, że już się obudziłeś Nick. Jak się czujesz?
Nie wierzę, straciłem go. Tak się do niego przywiązałem, byłem szczęśliwy. A teraz, oni nawet nie wiedzą o czym ja mówię.
- Nick?
- Dobrze, czuję się naprawdę zajebiście.
- Nick! Nie wyrażaj się tak. – Pouczyła mnie kobieta
- Zamknij się. Nawet cię nie znam. Kim ty jesteś żeby mnie pouczać?
- Tak, może być to jeden z objawów. Zanik pamięci jest jednym z częstszych, proszę się nie złościć na syna. To nie jest jego wina, za tydzień/dwa wszystko wróci do normy.
SYNA?! Ten idiota w białym fartuszku stwierdza, że spłodzili mnie tacy idioci? Teraz tym bardziej chcę wrócić na wyspę.
hejka hejka dzisiaj maratonik <3 łapcie ordział. 834 słowa.
CZYTASZ
The boy like a dream (KarlNap)
Fanfiction17-lteni Nick Armstrong budzi się na wyspie, na której oprócz niego jest inny chłopak. Pomimo ich dość niezręcznej relacji chłopcy się do siebie zbliżają.