6. Krzyk

297 27 56
                                    


Pov: Sapnap

Obudził mnie krzyk, niesamowicie głośny krzyk. Rozejrzałem się wokół ale Karl spał. To musiało dziać się w mojej głowie. Boże zaraz nie wytrzymam.

- Karl obudź się.

- C-co się dzieje? Nick wszystko okej? – Zapytał zmartwiony chłopak

- Zaraz mi łeb pęknie od tych krzyków. KURWA

Pov: Karl

Cholera.. Zaczęło się. Nick musi jak najszybciej wrócić do rzeczywistości inaczej- Inaczej umrze... Nie nie nie nie TO SIĘ MOŻE STAĆ.

- Nikuś spójrz na mnie

- Nie cicho STOP – Zaczęło się, chłopak powoli wpadał w paranoję

Wziąłem Nicka na ręce i poszedłem na plażę. Na samą myśl o tym co muszę zrobić by go uratować chce mi się płakać. Muszę go zabić by żył – niezły oksymoron – ale tak musi się stać.

- Nikuś... Poczujesz teraz zimno. - Powiedziałem i zanurzyłem go całego w wodzie.

Chłopak zaczął się trząść, od razu zrobił się cały siny. Serce mi pękało, ale to był jedyny sposób na uratowanie go.

- Kocham cię Nick – Pocałowałem już nie przytomnego chłopaka w czoło.

Wyciągnąłem go z wody i zrobiłem to samo gdy za 1-szym razem. Stres był jeszcze większy, musi mi się udać. Inaczej to ja będę odpowiedzialny za jego śmierć.

Waliłem w jego klatkę z całej siły, dopóki mi jej nie zabrakło. Czułem się bezradny, postanowiłem zrobić sztuczne oddychanie.

Przyłożyłem swoje usta do jego sinych warg, zatkałem nos i wpuściłem jak najwięcej powietrza. Pierwsza próba nic nie dała. Druga. Trzecia. Czwar-

***

Pov: Sapnap

Jasne szpitalne światło oślepiło mnie od razu gdy otworzyłem swoje oczy. Doskonale wiedziałem co się dzieje. Nigdy już nie zobaczę Karla, nigdy go nie przytulę ani nie położę się obok niego.

- Nick skarbie! – Wykrzyczała moja mama.

- M-mamo... Ja, p-przepraszam. – Do oczu zaczęły mi napływać łzy. Byłem doskonale świadom tego co zrobiłem. Przez 8 dni miałem dwie próby samobójcze. Jedna pod presją..... wszystkiego. Druga z tęsknoty za.... Ukochaną osobą, by móc ją chociaż jeszcze raz zobaczyć.

*** (pół roku później)

Dalej chcę wrócić do Karla. Myślę o nim dzień w dzień i nie potrafię przestać. Chęć zabicia się z dnia na dzień jest z jednej strony silniejsza, z drugiej mniejsza. Nie mam psychicznie siły by wstać z łóżka co dopiero się zabić ale jednocześnie chcę go zobaczyć, przytulić. Tęsknię za Karlem, za chłopakiem jak ze snu.

Powoli razem z rodzicami przygotowywaliśmy się do przeprowadzki. Musieliśmy wyjechać z uwagi na mnie. Nauczanie domowe było drogie by było ono na poziomie a chodzić do szkoły nie pozwalała mi moje psychika, która waliła się z każdym tygodniem. Rodzice postanowili, że gdy przeprowadzimy się do innego stanu będzie lepiej. Mam nadzieję, może tam nie będzie Claya, który łaził za mną krok w krok mówiąc mi jaki to ja jestem chujowy.

*Wspomnienie*

Szedłem spokojnie korytarzem słuchając dołujących piosenek żeby jeszcze bardziej się dobić. Poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię. Zielony rękaw bluzy... Kurwa nie mogło być gorzej.

- Witam pana nieudacznika. Twoja dziewczyna, ekhem była już dziewczyna jest zajebista w łóżku! Chłopie! Nie zasłużyła na ciebie oj nie. Dobrze, że ma ter-

- Zamknij mordę Wastaken.

- Ojejku Nick, po nazwisku to po pysku.

- Zaraz ty dostaniesz jak się nie zamkniesz cymbale.

- nie masz psy-

Przyjebałem mu z całej pety w tą buźkę, że aż się biedak przewrócił. Jednak szybko wstał i powalił mnie na ziemię. Zaczęliśmy się bić, wszyscy się gapili, nagrywali, dopingowali. Miałem kurwa dość. Kopnąłem go w piszczel i sięgnąłem do szafki po mój nóż motylkowy, który zawsze miałem przy sobie. Tak w razie wypadku jak ten :).

- Co ty odpierdalasz zjebie? – zapytał blondyn w zielonej trochę zakrwawionej bluzie.

- Nie skrzywdzę cię. Nie jestem taką kurwą jak ty.

Po tych słowach przyłożyłem sobie do szyi nóż i zacząłem powoli ale mocno nacinać skórę. Wszyscy patrzyli się jak wryci. Jakieś dziewczyny zaczęły krzyczeć. Ktoś chyba pobiegł po nauczyciela. Słyszałem też śmiechy, dźwięk robionych zdjęć i tysiące obelg lecących w moją stronę.

- Pizda!

- Lamus

- Nawet bić się nie umiesz męska dziwko

Nic już mnie nie obchodziło, kompletnie nic. Rozciąłem szyję i upadłem na ziemię.

I tak właśnie wyglądał mój ostatni dzień w Soot Highschool w Houston.

*Koniec wspomnienia*

Jeden chyba z główniejszych powodów dla których się przeprowadzam. Oby było lepiej.

- Nick! Zejdź na dół proszę! – Zawołał ojciec, wiecznie zapracowany, ale dbał o rodzinę.

Zszedłem na dół i zapytałem o co chodzi.

- Charlotte, Północna Karolina. Bardzo miłe miejsce. Znaleźliśmy działkę blisko dobrego liceum.

Co ja mam o tym sądzić?

- O-okej im dalej od Claya tym lepiej. – Uśmiechnąłem się a mama mnie pocałowała w czoło tak jak robił to Karl.

- Chodź zrobiłam naleśniki.

Całą trójką i oczywiście z kotem, usiedliśmy i zaczęliśmy się zajadać pyszną kolacją.



łapcie 6 rozdział!! 744 słowa <3

The boy like a dream (KarlNap)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz