To wszystko twoja wina

243 16 3
                                    

Pov. Olivier

Jeden telefon, a powracają te same emocje co kilka miesięcy temu podczas wypadku. Strach i niepokój o swoje życie, a jeszcze bardziej jedynego syna. Tyle, że wtedy to byłem świadomy co się stało lecz tym razem usłyszałem " dowiesz się wszystkiego na miejscu". Świat momentalnie się zawalił poraz trzeci w całym moim życiu bo gdybym nie zareagował dziś tak agresywnie i poszedł z nim to tego psychologa to być może nie jechałbym teraz do szpitala. Nawet nie zdziwił mnie fakt, że dzwonił do mnie Luis- chłopak, którego nienawidzi. Nie myślę nawet teraz o powiadomieniu kogokolwiek. Muszę narpiew wiedzieć czy żyje.
A może jadę do trupa i będę musiał z idenfikować ciało? Nie Olivier nie myśl nawet o tym. Tak nie wyglądały moje plany na późny wieczór. Kto chciałyby po 23 jechać do szpitala? Prawdopodobnie nikt.
Zaparkowałem samochód myśląc o tym, że jednak dobrze zrobiłem jadąc do Luci i Toma bo gdy byłem w drodzę to dostałem telefon dzięki czemu jestem o wiele szybciej na miejscu.
Niepewnym krokiem udałem się do budynku, a następnie do recepcji by dowiedzieć się gdzie powinienem się udać.
- OIOM drugie piętro i na prawo. Lekarz powinien czekać tam na pana, ale widzę, że Langa sprawia problemy, a wydawał się takim spokojnym chłopakiem. Moja córka jest nim zauroczona.
No tak każdy zna tu nas po świątecznej akcji wybudzenia się, ale nie dziwi mnie to bo przecież nie dawali mu szans, a jednak dał radę.
Przeraża mnie fakt jakie jest rozwinięcie skrutu OIOM. Oddział Intensywnej Terapii. Zawiesiłem się na chwilę mając w głowie najgorsze scenariusze.
- Wolę o tym nie rozmawiać, a i przekaż córce, że mój syn jest gejem.
Po wypowiedzeniu tych słów ruszyłem do windy. Po wejściu do niewielkiego pomieszczenia, kliknąłem odpowiedni guzik by po chwili jechać dwa piętra w górę. Zaraz wyszedłem i ruszyłem na odpowiedni oddział, gdzie po chwili spotkałem lekarza, o który wspominała kobieta w recepcji.
- Pan mówi bo zaraz na zawał zejdę.
- Nie wygląda pan tak Hasegawa. Jak zwykle spokojny. Chodźmy do mojego gabinetu tam porozmawiamy.
Na zewnątrz spokojny, a wewnątrz wszystko buzuje. Udałem się za lekarzem, którego kojarzę z wyglądu. Usiedliśmy w jego gabinecie.
- Takiej kombinacji dawno nie widziałem. Langa ma prawie 3 promile we krwi, przedawkował. Z tego co udało nam się dowiedzieć na pewno była to amfetamina i kokaina, ale prawdopodobnie też marihuana. Organizm tego nie wytrzyłam. Gdyby nie udzielono mu pomocy to prawdopodobnie już by nie żył. W drodze do szpitala zatrzymał się trzy razy, a na miejscu dwa. Aktualnie zapadł w śpiączkę.
- ...ale wyjdzie z tego?
- Ta doba będzie decydująca.
Mój syn i narkotyki. Nigdy bym tego nie przewidział. Spowiewałem się wszystkiego, ale nie tego. Próbuję to wszystko jakoś ułożyć w głowie na spokojnie lecz nic z tego. Jedyny wniosek, do którego dochodzę to to, że nienadaje się na ojca. Nawet nie jestem w stanie zauważyć takich rzeczy. Niby go znam, a tak na prawdę nie znam. Muszę powiedzieć Nanako by ona się nim zajęła o ile z tego wyjdzie.
- Panie Hasegawa mówię do pana. Wszystko w porządku?
Spojrzałem na niego, a po chwili wstałem lecz zanim wyszedłem postanowiłem jeszcze mu odpowiedzieć.
- Nie. Świat mi się zawalił poraz kolejny w tym bezsensownym życiu.
Wyszedłem lecz lekarz zaraz zrobił to samo. Usiadł razem ze mną na krzesłach.
- Może pan wejść na chwilę do niego tylko nie zadługo. Proszę nie tracić nadziei bo to ona trzyma go przy życiu. Później radziłbym udać się do domu. Jakby cokolwiek się działo zadzwonimy do pana.
Nie chciałem tam iść lecz też chciałam go zobaczyć. Kto wie może po raz ostatni.

•••

Pov. Mika

Kilka godzin wcześniej

Nie nie mogę. Po zobaczeniu cięć na jego nadgarstku nie wytrzymałem bo wszystko wróciło. To jak byłem ślepy i za późno wszystko zauważyłem. Gdy zauważyłem było za późno, a moja siostra już nie żyła. Rzuciła się pod pociąg, kiedy miałem 16 lat, a to wszystko przez mojego ojca, który znęcał się nad nami psychicznie. Ja sobie z tym radziłem lecz ona nie. Zaraz po 18 wyprowadziła się do mieszkania, które dostała po babci, gdzie mieszkała z chłopakiem. Często się widywaliśmy jak i często ratowała mi tyłek w różnych sprawach. Dzięki niej poznałem szefa i do dziś mam gdzie pracować.
Pewnego dnia wydarzyło się coś i nagle jej zabrakło, a mój świat runął. Nie rozumiałem dlaczego i nadal nie rozumiem.
Dobra Mika ogarnij się. Otarłem łzy by po chwili wrócić do nich.
- Palisz?
- Pali to on głupa udając, że nie słyszy- w tym momencie wszedłem do pokoju- lepiej naciesz się tym co masz bo Olivier mnie zabiję jak jeszcze raz ci kupię. Dobrze wiesz co się stało przez twój nałóg.
Mój przyjaciel widocznie się zdenerwował. Może nie powinienem się wtrącać lecz wolę zrobić coś niż nic, a potem będzie już za późno. Wiem, że będzie miał mi to teraz za złe, ale w przyszłości mi za to podziękujesz. Niespodziewanie dostałem czymś w twarz, a Langa poszedł do wyjścia. Trzasnął drzwiami i tyle go widzieliśmy. Reki próbował go jeszcze zawołać lecz nic z tego.
- Zostaw go samego. Wróci. Zawsze wraca. Uderzyłem w jego czuły punkt. Nie chciał byś się dowiedział. Tyle razy mnie prosił bym nic ci nie mówił, ale ostatnio przestał się ukrywać. Nawet w szkole wychodził zapalić. Podsumowując jara jak smok więc prędzej czy później byś zauważył.
- Ty mu je kupowałeś?
- Nie zawsze. Ostatnio sam sobie załatwiał.
- Mogłeś mi powiedzieć.
- Reki nie rozmawiajmy o tym. Mogę ci obiecać, że wróci. Nawet psa zostawił. Nigdy nie znika na dłużej niż jeden dzień.
- Może masz rację.

Czerwone płatki śniegu 2  | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz