Nie poddam się

130 5 10
                                    

Pov. Tom

  Wyczekiwałem przyjścia mojego narzeczonego aż ta chwila nastała. Nabuzowalo się we mnie gdy nazwał jakiegoś swojego "przyjaciela" głuptasem, a gdy usłyszałem jak Olivier powiedział o barze gejowskim poczułem chęć mordu. Jestem gotów udusić swojego narzeczonego jaki i tego chłoptasia, który również gustuje w chłopakach.
          - Olivier co tu robi twój syn w towarzystwie jakiegoś mężczyzny?
          - Nie jakiegoś tylko jestem narzeczonym Luci.- wysyczałem. Tom spokojnie panuj nad emocjami.
          - Luca ty masz chłopaka?!
          - Narzeczonego Theo, a nie chłopaka.
             Wziołem głęboki oddech.
             - Na cholerę ci ten telefon skoro go nawet nie odbierasz?!
             - Zapomniałem go zabrać! Tu leży!- blondyn wskazał na stolik.
             -  Dlaczego mi nie powiedziałeś, że kogoś masz?! I że planujecie ślub?!
             -  ZAMKNIJ SIĘ I SIĘ NIE WTRACAJ!
             -  Jesteś w moim domu! Włamałeś się! Nawet cię nie znam!
             -  Tom ogarnij dupę i nie drzyj tak pizdy!
             -  Ty też się drzesz! Martwiłem się o ciebie! Już myślałem, że będę musiał idenfikować twoje zwłoki razem z Langą! Ale nie ty się bawiłeś w najlepsze! Zostawiłem dziecko tylko po to by przyjechać tu by zobaczyć czy wszystko jest w porządku!
             -  Nie mieszaj w to Snow! I jakie znowu zwłoki?! Było se nie robić dzieciaka to nie miałbyś problemu! Co zapomniałeś już o swojej żonce, która zostawiła cię z bachorem bo brzydziła się tego, że jesteś gejem?!
             -  Wziąłem dla ciebie z nią rozwód i powiedziałem jej o swojej orientacji! Oraz o tym że ją zdradziłem po pijaku z tobą idioto! Nie istniejesz dla mnie! ROZUMIESZ?!- zdjalem pierścionek z swojego palca po czym rzuciłem w blodnyna, który mi nie odpowiedział już.
             Zdenerwowany opuściłem dom trzaskając drzwiami. Chuj będzie, a nie ślub. Nie pomyślał o mnie. Cały czas myśli tylko o sobie i alkoholu. Mogłem się domyślić, że jestem tylko chwilową zabawką tak jak każdy z jego setki partnerów. Każdy jeden z moich związków kończy się porażka bo sam jestem porażką.
             - Langa. Zostajesz z nimi czy wracasz ze mną?
             Nie mam ci do decyzji, która podejmie w końcu przyleciał specjalnie dla swojego ojca i by uciec od problemów.
             - Tom po jutrze wracamy. Zostań tu z nami wszystkimi. Luca się ucieszy.
             - Nie obchodzi mnie on. Wracam do domu nie ważne czy sam czy z Langą.
             - ...zostanę. Zadzwoń jak dojedziesz chcę o czymś porozmawiać.
             - Dobrze.
            Udałem się na tyły domu do auta. Odjechałem kilka ulic dalej po czym zatrzymałem się na podoczu i wybuchłem płaczem. Z całej siły uderzam kierownicę by się wyżyć lecz to nie pomaga. To wszystko zbyt boli. Dobrze wie, że nie lubię o niej rozmawiać.

Pov. Langa

  Wróciliśmy do środka gdzie zastaliśmy dwóch mężczyzn. Mój ojciec chrzestny siedzi na podłodze i bawi się czymś małym w swoich rękach. Za to Theo gapi się na niego jakby na coś czekał. Atmosfera jest tak napięta, że nawet umarły by ją poczuł. Wraz z rodzicielem usiedliśmy na kanapie. Zaraz odpali się jego dobra dusza i będzie próbował im pomóc. Przede wszystkim Luce.
   - Dlaczego za nim nie poszedłeś? To twój narzeczony.
   - Już nie. Zerwał z nim zaręczyny.- wtrącił się Theo.- Najwidoczniej nie była to prawdziwa miłość.
   - A ty nawet nie wiesz czym jest miłość.- wtrąciłem się. Mówi to nie odpowiednią osoba. Uciekłem do innego kraju, wykorzystywał mnie seksualnie inny mężczyzna, a mój partner nadal nic nie wie. Jeszcze partner bo długo nim już nie będzie.
   - Bo ty tak dużo wiesz gówniarzu.
   -  Zamknijcie się wszyscy.-wtracił się Luca- Nie kocham cię Theo i nigdy nie pokocham. Mam narzeczonego i nie obrażaj Snow.
   -  Miałeś.
    Luca wstał i nic więcej nie mówić poszedł w głąb domu. Tak więc szykują się ciche dni. Jednak żadne z tych geniazy nie wpadnie na pomysł by wrócić do domu tylko będą się unikać przez najbliższe trzy dni. Jednak nie myślałem, że dołączy też do tego mój ojciec.
     Tom nie odbiera od nikogo. Nawet odwmnie. Nie widzieliśmy go od wczoraj. Wybuchł wczoraj całkowicie. Przez nic analizowałem wszystko siedząc na schodkach do domu wraz z psem, który mi towarzyszył. Tom ma jakieś problemy. Nigdy nie reagował tak emocjonalnie. Pamiętam jak opowiadał mi o swoim stanie psychicznym, a także przeszłości, ale czy oni o tym wiedzą? Czy Luca wie? Jednak jeśli nie wie to nie wiem czy powinienem mu o tym mówić.
     Spróbuję nawiązać jeszcze jakiś kontakt z mężczyzną. Może odpowie. Jutro wracamy. Co jeśli spakował swoje rzeczy, zabrał dziecko i wyjechał do niego kraju jak ja? Z ciekawych rzeczy dowiedziałem się, że w połowie jest francuzem i w połowie Kanadyjczykiem. Jego ojciec emigrował do Kanady z Francji zaraz po osiągnięciu pełnoletności i osiedlił się tu na stałe.
     Próbuje dodzwonić się do mężczyzny na służbowy numer. Po trzech sygnałach i odebranym połączeniu zalała mnie euforia lecz szybko ona znikła gdyż odebrała jakaś dziewczyna.
     - Dzień dobry, poradnia psychologiczna w czym mogę pomóc?
     - Potrzebuje rozmawiać z Tomem.
     - Aktualnie nie jest to możliwe. Prowadzi sesje i jest bardzo zajęty.
     - Niech zadzwoni w wolnej chwili. Przekaż mu to i powiedz, że od Hasegawy.Tego młodego.
     - Przekaże.
     Połączenie zakończyło się dość szybko. Przynajmniej jako jedyny mam jakimkolwiek pewność, że nic sobie nie zrobił przez nawrót choroby.
     Powinienem wrócić do tego co dzieje się w moim życiu. Każdy, ale to dosłownie każdy próbuje się ze mną skontaktować, a ja siedzę gdzieś w górach na końcu Kanady. Nikt nie wie o tym miejscu. Co najwyżej ojciec Lee. To właśnie on jest najlepszym przyjacielem Theo. Tom jeszcze nie raz zagubi się w tym wszystkim wiem to. Luca wraz z moim ojcem mają za dużo jak oni to mówią przyjaciół. Nie wiem czy to prawdziwe przyjaźnie, ale ekipa na jakieś wyjazdy zazwyczaj jest potężna. W takim razie dlaczego pojechali tu we trójkę? Tego raczej się nie dowiem.
     Wyszedłem na spacer. Wchodząc w las analizuje wiadomości wysłane przez wszystkich. Nie zamierzam dawać narazie jakichkolwiek znaków życia. Najlepiej niech o mnie zapomną. To tylko kwestia czasu i pojawi się tu Adam, który zapragnie bym z nim zamieszkał.
     Myślałem, że tylko ja wpadłem na pomysł by się przejść lecz okazało się inaczej. Słyszę jak ktoś krzyczy na kogoś. Doskonała znam ten głos. Zaraz i ujrzałem go jak kłóci się z kimś przez telefon.
     - Nie obchodzi mnie, że on pracuje! Daj mi go do tego telefonu!
     - Luca odpuść.- stanołem koło niego. Dostrzegłem wtedy jego zapłakaną twarz. Łza za łzą wydostają się z jego oczu.-Luca...
     Spojrzał na mnie, wzdychając zakończył połączenie. Nie radzi sobie widzę to. Jego maska szczęśliwego dziecka już nie działa. Teraz jest dzieckiem, które straciło rodzica. Dokładnie tak bym opisał go. Nic nie mówiąc przytulił się do mnie rycząc jeszcze bardziej. I dlaczego mój ojciec zostawił go samego skoro on widocznie nie chcę być sam? Nie zna też całej historii.
     - Przyleciałem przed wczoraj w nocy, a rano miałem wizytę policji, którzy powiedzieli, że mój ojciec nie żyje.- mężczyzna podniósł głowę z mojego ramienia i patrzy zdezorientowanym wzrokiem nic nie mówiąc- Zadzwonili wtedy po Toma. Przyjechał od razu po czym powiedzieli, że muszę zidenfikować zwłoki. Pojechał ze mną lecz sam się denerwował bo nie miał z tobą kontaktu. Bal się że skończyłeś tak samo bo nie było z tobą kontaktu. Oczywiście wszystko okazało się jakimś chorym żartem, a dokładniej pomyłką. Brzmi to trochę jak Polska, a jesteśmy w Kanadzie.
     - To o to mu chodziło.
     - Nie wiem nie słuchałem waszej kłótni, ale przyjechał tu by upewnić się, że wszystko jest z tobą dobrze. Jednak słyszał waszą rozmowę jak wvhodziliscie i wybuchł.
     Nastąpiła chwila ciszy. Mój ojciec chrzestny najwyraźniej przetwarza sobie wszystko w głowie. Nagle dostał oświecenia.
     - Umów się do niego na wizytę. Najlepiej na jutro. Zamiast ciebie pójdę ja i spróbuję z nim wszystko jakoś wyjaśnić, a także oświadczyć się drugi raz.
     Szybki jest. Jego oczy znów nabrały iskierki nadzieji. Chciałbym ją mieć lecz ja znam swój los i nic tego nie zmieni.
     Zgodziłem się na jego plan. Wracając do domu omawiamy szczegóły całego przedsięwzięcia.

Czerwone płatki śniegu 2  | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz