spotkanie AA

208 13 7
                                    

Pov. Mika

Mimo, że zjawiłem się w szpitalu u swego przyjaciela to nie patrzyłem na niego jak i nic nie mówiłem. Boję się bo wiem, że to wszystko jest tylko moją i wyłącznie moją winą tak samo jak ta sytuacja z Adamem. Gdybym tylko nie zaproponował tego by znami pojechał to wszystko potoczyłoby się inaczej. Jeszcze lepiej by było gdybym go wcale nie poznał.
  Zamknąłem oczy i westchnąłem lecz zaraz je otworzyłem, gdy usłyszałem dźwięk wstawania z krzesła. Od razu spojrzałem na nią, a ona na mnie. Podeszła do parapetu, o który się opieram. Położyła głowę na moim ramieniu.
  - O czym tak myślisz?
  - O niczym.
  - Kłamiesz. Zostawiam was samych na chwilę. Muszę do toalety.
  - Mhm poczekam tu na ciebie.
  Dziewczyna wyszła, a ja postanowiłem wreście na niego spojrzeć. Langa wygląda jakby sobie smacznie spał popsrostu lecz jednak można zauważyć, że jego z natury blada cera jest jeszcze bladsza.
  - Wstawaj alkoholiku- podeszłem do łóżka, na którym leży- jak książę się zaraz nie obudzi to nawet i dzisiaj idę spotkanie aa. Nie będziesz miał z kim ani chlać ani jarać.
  Jak teraz o tym myślę to brzmi głupio. Batman, który nie piję alkoholu. To na co miałbym być barmanem? To nie ma sensu. Spojrzałem na niego ponownie i wyciągnąłem telefon.
  - Widzę, że nie podziałało, ale ja nie żartuje ćpunie. Już nawet szukam pierwego lepszego takiego spotkania nawet jakby miałoby być na drugim końcu Kanady.
  Nie kłamię. Przeglądam najbliższe spotkania dla anonimowych alkoholików. Jednak przerwałem to wpadając na inny pomysł. Może to się uda.
  - Przespałeś cały ten czas, który mógłbyś spędzić z swoim kochankiem, a teraz on jest na lotnisku i pewnie za będzie w samolocie do Japonii. Niezły numer mu wywinołeś, a raczej nam wszystkim. Miałeś więcej tego nie robić. Nie będę cię kryć jak znów coś wyciągniesz. Ewentualnie możemy sobie czasem walnąć blancika jak już jarasz jak smok.
  Drzwi się odtworzy i zaraz tuż obok mnie zjawiła się Kenny. Nie wiem co jest pomiędzy nami lecz nie mogę zapomnieć o tym co robiliśmy. Przytuliła się do mojej klatki piersiowej więc również ją objąłem. Wygląda uroczo w moich ubraniach mimo, że są na nią za duże.
  - Tata się mnie pytał gdzie spałam. Luca się prawie sprzedał co wczoraj odwaliłeś. Tak oni tu są. Ojciec w pracy, a twój szef do Langusia, ale jak się dowiedział, że tu jesteś to stwierdził, że jednak poczeka w kawiarni. Tak więc chcę kawę, a on mi ją postawi więc  idę do niego. Chcesz coś?
  - Nie piję kawy.
  - Cz-czarna.
  - Mówiłeś coś jeszcze, prócz tego, że nie pijesz kawy?
  O co jej chodzi. Spojrzałem na nią zdziwiony bo przecież nic nie mówiłem.
  - Czarną kawę, a ty nie idziesz na żadne spotkanie aa.
  Chyba się przesłyszałem. "Czarną kasę, a ty nie idziesz na żadne spotkanie aa" obiło mi się jeszcze raz o uszy. Nie nie wierzę. Odwróciłem się i na zmianę patrzę na swojego przyjaciela i na dziewczynę, która ucieszona rzuciła się na chłopaka jednak zaraz się odsunęła gdy ten jęknął z bólu.
  - Nie wierzę. Budzisz się, a pierwsze co mówisz to czarna kawa i spotkanie aa. Liczyłem na coś lepszego.- zaśmiałem się.
  Niebieskowłosy spojrzał na nas z poważną miną co mnie trochę przeraziło. Myślałem, że się zaśmieje czy coś.
  -  Gdzie ja jestem? I kim wy jesteście?-zapytał niepewnie.
   Nie to przecież nie może być prawda. Nie nie nie i jeszcze raz. Wystraszona dziewczyna przytuliła się do mnie. Zaraz się rozrycze tak samo jak i ona lecz nie mogę muszę być ślilny.
   - Chodź Kenny pójdźmy po lekarza.
  Gdy mieliśmy już wychodzić usłyszeliśmy śmiech połączony z jękami bólu i już zrozumiałem wszystko.
   - Kenny spokojnie ten debil nas wkręca.- zniżylem się do jej poziomu i otarłem jej łzy po czym spojrzałem na swojego przyjaciela- Udusze cię, a teraz się śmiej i cierp debilu przez te swoje połamane żebra.
Tak czy inaczej Kenny postanowiła iść po lekarza zostawiając nas samych. Z początku panowała pomiędzy nami niezręczna cisza lecz udało nam się ją przełamać. Jednak zdziwło mnie to, że nagle mój cichy przyjaciel jest jakiś dziwnie gadatliwy.
   - Ciekawi mnie ile byś wytrzymał na tych spotkaniach. To był szantaż emocjonalny więc musiałem się na was odegrać.
   - Humor ci dopisuję widzę. Ty w ogóle wiesz co odwalileś?
   - Nie. Ostatnie co pamiętam to jak piłem z Luisem. Pewnie za dużo wychlałem i film mi się urwał.
   - Raczej otworzyłeś sklep chemiczny w swoim ograniźmie.
   Już nic więcej nie powiedział dopóki nie zjawił się lekarz, który nas wyprosił by mógł  go zbadać. Tak więc udaliśmy się do kawiarni po kawę, którą obiecał jej mój szef.

Pov. Langa

Pierwszym widokiem po przebudzeniu byli przytulający się moi przyjaciele. Nie chciałem zdradzać im, że na nich patrzę tylko czekałem na odpowiedni moment. Udało mi się ich zaskoczyć, a następnie nabrać. Jednak to było kilka godzin temu i jak się okazało to byłem taki wygadany oraz radosny przez jakieś leki i obudzenie się ze śpiączki po tygodniu.
  Lekarz mi wszystko powiedział, a moje luki w pamięci z tamtej imprezy uzupełnił Luis. Opowiedział mi wszystko co wiedział. Dużo mnie ominęło. Wyjazd Rekiego, Mika kręcący z Kenny, porozumienie moich rodziców i najgorsze. Uniewinnienie Adama. Po przez wysoką pozycję rodziców uschło mu to na sucho. Przekupili policjantów, a szew Abby groził jej utratą pracy, którą kocha za nie milczenie, dlatego postanowiła zrezygnować i spróbować kariery w FBI.
   Właśnie wyjazd Rekiego. Wrócił on do Japonii, a dokładniiej możliwe, że jeszcze jest w samolocie. Nic on nie wie o moim obudzeniu się i się nie dowie. Zadbałem o to i zadbam. Każdemu zakazałem mu cokolwiek mówić. Dowie się sam i to całkiem nie długo, ponieważ moi rodzice się dogadali i sami podjęli decyzję za mnie. Jednak nie chcę nikogo teraz widzieć. Jutro zostaje wypisany na rządanie moich rodziców, ponieważ zmusiłem ich do tego, ale nie wiedzą jeszcze o tym, że wsiadam zaraz po tym w pociąg na drugi koniec Kanady.

                                             •••

- Na pewno czujesz się dobrze?
- Nie. Umieram- powiedziałem sarkastycznie do swojej rodzicielki- Odbierzemy te papiery i stąd po prostu chodźmy.
  Nienawidzę tego traktowania. Czuję się wtedy jak ofiara losu, a tak naprawdę uśpałem się z własnej woli. Tak zaczyna mi coś świtać z tamtego wieczoru. Było to zrobione celowo bo chciałem umrzeć lecz nikt się nie dowie, że to była moja próba samobójcza. Przecież mogę mieć jakieś swoje tajemnice lecz ta nie jest jedyną.
  W końcu gdy udało się wszystko załatwić ruszyliśmy do domu. Nie do końca bo po drodze wstąpiliśmy w jedno miejsce. Mieszkanie Miki. Zdziwiłem się trochę jak Kenny oddawała mi moje klucze do tego miejsca. Tak więc użyłem swojej własności lecz w mieszkaniu nikogo nie zastałem prócz swojego psa, który uradowany skoczył na mnie i zaczął lizać.
  - Hey! Tęskniłeś co? Ale chodź wracamy do domu.- znakezalem jego smycz i zaraz już wychodziliśmy z bloku.- Widzę, że wujek się tobą zajął.
   Wsiadłem do samochodu i tym razem na prawdę pojechaliśmy do domu. Tylko jak dotarliśmy zabrałem się za pakowanie najbardziej potrzebnych mi rzeczy by zdążyć na najbliższy pociąg. Sam nawet do końca nie wiem co spakowałem. Brałem wszystko co wpadło mi do ręki. Gotowy zszedłem na dół z średnich rozmiarów torbą.
   - Co robisz? Nie miałeś odpoczywać? Jesteś jeszcze słaby.- zaczął mój ojciec.
   -  Czuję się doskonale. Nic mi nie jest więc jadę odpocząć. Chodź Rock Star.
   Mężczyzna przyszedł do mnie i patrzy wzrokiem, którego nie umiem opisać. Jest w nim troska, zmartwienie, ale również złość i żal. Mimo to postanowiłem robić swoje.
   - Czujesz się dobrze bo leki jeszcze działają, ale widzę, że ledwo trzymasz tą torbę. Gdzie się wybierasz?- zabral pakunek, z mojej ręki i postawił na ziemi- lekkie. Słuchaj jak mi nie powiesz to będę musiał zadzwonić do Nanako i zatrzymać cię tu siłą, a nie masz 18 lat więc mam prawo to zrobić.
   - Lee.
   - Nie no okey. Bez naszej wiedzy chciałeś jechać na drugi koniec Kanady. Nie pojedziesz. Nie ma takiej opcji. Zostajesz tu kilka dni więsz o tym doskonale więc odpóśc. Poza tym. Dobra nie ważne to ma być niespodzianka więc nie ważne. Lepiej odpuść.- zabrał moje rzeczy i zostawił mnie samego z psem.
   Czyli jednak już to postanowili. Mogli by mi powiedzieć lub dać trochę czasu. Wróciłem się do swojego pokoju, w który zamknąłem się z nadzieją, że wszyscy dadzą mi spokój.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W ramach tego, że udało mi się wcześniej skończyć rozdział dostajecie dzisiaj. Miłego dnia czy nocy <333

Toshi~

Czerwone płatki śniegu 2  | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz