Pov. Langa
Obudziłem się jako pierwszy z naszej czwórki. Jak na ironię losu wszyscy śpią w moim pokoju. Reki w moich nogach, a Ruda przytulona do Miki na fotelu. Kac mi lekko dokucza lecz mimo niego wstałem z łóżka i zgarnąłem pierwsze lepsze ciuchy by się przebrać.
Doskonale pamiętam co się wczoraj działo aż do momentu przyjazdu mojego ojca, a reszta to jak przez mgłę. Powrót do domu i to co się działo potem.
Zostałem prawie zgwałcony i wszyscy to widzieli. Próbuję o tym zapomnieć lecz nie potrafię. Mam jego twarz przed oczami, jego uśmiech, to jak mnie dotykał i jak się do mnie zwracał.
Wszedłem do łazienki z opuszczoną głową by nie widzieć swego odbicia. Nie potrafię na siebie spojrzeć. Czuję się brudny. Szybko się przebrałem i udałem się na dół. Muszę to zrobić. Inaczej nie dam rady. Za bardzo będzie mnie to męczyć. W kuchni zastałem mojego ojca, który od razu dał mi leki przeciwbólowe i szklankę wody. Zażyłem tabletkę, wypiłem zawartość naczynia, którym teraz bawię się ze stresu. Mój rodziciel nie jest głupi. Zauważył moje dziwne zachowania i usiadł obok mnie na co niemal od razu się odsunołęm. Czuję na sobie jego wzrok, ale nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Patrząc się na szklane naczynie zacząłem niepewnie rozmowę.
- ...Pojedziesz gdzieś ze mną?- zapytałem cicho.
- To gdzie chcesz jechać?
Stres jeszcze bardziej zaczął mnie atakować. Nie jestem nawet pewny czy dam radę komuś o tym powiedzieć. To jest za ciężkie.
- Langa. Gdzie chcesz jechać?
- Na policję.
Udało mi się to z siebie wydusić, a mój ojciec zamarł. Nie mówi ani słowa co jeszcze bardziej mnie stresuję. Nie wytrzymałem tej presji i po prostu pękłem.
- Uspokój się. Pojadę z tobą. Tylko powiedz mi. Czy to ma coś wspólnego z tym, że trzymałeś ten scyzoryk i nie dawałeś go sobie zabrać?
Pokiwałem głową chcąc potwierdzić jego słowa. Mężczyzna tylko westchnął zaczął się zbierać.
- Czekam w samochodzie- zostawił mnie samego w kuchni.
Chwilę zajęło mi uspokojenie się, a gdy to zrobiłem dołączyłem do ojca, z którym w ciszy jechaliśmy na posterunek policji. Wiem, że on chcę się dowiedzieć co się stało, a dla rozluźnienia zaczyna rozmowę pomijając temat wczorajszych zdarzeń.
- Musisz zacząć chodzić do szkoły. Masz za dużo nieobecności przez co dzwonili ze szkoły.
- Ok.
Nie mam głowy teraz do myślenia o szkole. Najwyżej powtórzę rok i tyle. Mężczyzna wyczuł moją niechęć do rozmowy więc więcej się nie odzywał.
Zaparkował pod średniej wielkości budynkiem, do którego po chwili weszliśmy.
- Dzień dobry. W czym mogę Panom pomóc?- podeszła do nas młoda kobieta.
- Dzień dobry. Mój syn chciał tu przyjechać lecz nie zdradził powodu.- mężczyzna zwrócił się do mnie- Langa musisz powiedzieć o co chodzi. Wybaczy pani, ale on nie jest dość wylewny w słowach.
- W takim razie Langa, tak?- kiwnąłem jej w odpowiedzi głową, na co się delikatnie uśmiechnęła- Usiądźmy sobie tam,-wskazała na krzesła kawałek dalej- a twój pan tu chwilę poczeka.
Nie zbyt pewnie oddaliłem się z kobietą. Usiedliśmy, a ona zaczęła rozmowę.
- Powiedz mi. Chcesz coś głosić, przyznać się do czegoś czy wstawić się w charakterze świadka? Bez tego nie będę wiedziała, gdzie was skierować.
-...zgłosić.
Muszę być ślilny dla nich wszystkich by nie skończyć tak samo jak wcześniej. Jak upadnę to wstanę, a jak nie to sobie poleżę do póki nie stwierdze, że czas w końcu się podnieść i żyć dalej.
- W takim razie jaki to rodzaj przestępstwa?
- Gwałt...próba gwałtu.
Starałem się powstrzymać łzy, a kobieta zaczęła rozmawiać z kimś przez krótkofalówkę. Po chwili wróciliśmy do mojego ojca, który czekał już z innym policjantem. Udaliśmy się z nim do jakieś sali lecz po drodzę kobieta go zatrzymała. Znam ją i to bardzo dobrze. Żona mojej ciotki Olivii. Tuż przy jej noszę usiadł owczarek niemiecki, z którym wszędzie chodzi. Jest jej partnerem i za razem przyjacielem.
- Ja ich wezmę James, a ty jedź z Naillem na patrol. Jakieś wytyczne?
- Tak. Tu masz.- podał jej teczkę- Zaraz będzie Merry więc będziesz mogła zacząć.
- To zapraszam panów Hasegawa ze mną.
Ruszyliśmy za nią. Po przekroczeniu progu pokoju, w którym byliśmy sami całkowicie zmieniła swoje zachowanie. Usiadła za biurkiem.
- Wybaczcie musiałam udawać, że was nie znam bo nie daliby mi tej sprawy. Siadajcie.
Usiedliśmy, a czworonóg poszedł do mnie i położył łepek na moich kolanach więc zacząłem go głaskać. Co by się nie działo muszę powiedzieć wszystko. Wszystko co wiem.
- Dobra Langa musisz powiedzieć wszystko. Wszystko co wiesz. Przypominam, że składanie fałszywych zeznań jest karalne. Tak więc zaczynaj.
Westchnąłem i zacząłem mówić. Im szybciej to z siebie wyrzucę tym będzie mi lżej.
- Narpiew niech ojciec mi obieca, że nie będzie na mnie zły.
Kobieta spojrzała na mojego ojca, który po dłuższej chwili powiedział " Obiecuję. Nie będę na ciebie zły".
- Wczoraj ja, Reki, Mika i Kenny jechaliśmy na działkę by się napić. Po drodzę zgarnęliśmy nowo poznanego przez Mikę chłopaka. Shindo Ainosuke lecz Reki go skądś znam i zwracał się do niego Adam. Gdy siedziałem z nim z tyłu on mówił mi do ucha zboczone rzeczy i mnie dotykał więc zamieniłem się z Kenny miejscami. Gdy byliśmy na miejscu złapał mnie jeszcze za tyłek i na pewien czas przestał...
- Dopadnę go!- oburzył się mój rodziciel.
- Olivier daj mu dokończyć i lepiej nie rób nic głupiego bo skarżesz Langa na mieszkanie z matką, która go zostawiła i uciekła do Japonii z kochankiem.- to uciszyło mojego ojca- Możesz młody kontynuować- była gotowa by ponownie wszystko notować.
- Kilka godzin później wyszedłem na taras jednej z sypialni by zapalić- mój ojciec znów chciał się wtrącić lecz Abby go powstrzymała- przyszedł wtedy do mnie i zmusił do dwóch pocałunków po czym zaciągnął mnie do sypialni...
Musiałem przerwać na chwilę by się uspokoić. Staram się nie uronić ani łzy. Nie chcę pokazywać, że to mnie zraniło. Kobieta postawiła przede mną kubek wody, który niemal od razu wypiłem po czym zacząłem znów mówić zanim się zatne i nic więcej nie powiem.
- Zawiązał mi usta krawatem po czym zaczął rozbierać i mówić te wszystkie ochydnę słowa. " Jesteś moją Evą" "Nie uciekniesz mi już" "Jesteś tylko mój Evo". Trzymał moje ręce lecz, gdy rozpinał guziki swojej koszuli udało mi się wyrwać jedną rękę. Zabrałem szybko z szafki nocnej scyzoryk, który przełożyłem do jego szyji drżącą ręką. Złapał ją, a po chwili w pokoju zjawił się Mika całujący się z Kenny. Blondyn od razu wyrzucił go z domku krzycząc. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Ubranie się, to co do mnie mówili i powrót do domu.
- Zabiję sukinsyna. Jak wyglądał?
- Szczupły, wysoki, elegancko ubrany co nie pasowało do jego wieku bo wyglądał na 20-22 lata. Granatowo- niebieskie włosy i tego samego koloru brwi. Miał jeszcze czerwone oczy oraz pedofilski uśmiech.
- Zrozumiałam. Dopadniemy go i obiecuje wam, że poniesie za to konsekwencję. Nie zadziera się z moją rodziną. Jesteś twardy Langa. Jako pierwszy nie uroniłeś ani łzy w całej mojej karierze, a nie jedna osoba po gwałcie tu była. Poczekaj na zewnątrz muszę porozmawiać sama z Olivierem.Pov. Olivier
Emocję mną noszą. Ktoś skrzywdził moje jedyne dziecko, a ja nic o tym nie wiedziałem. Ten pedofil musi ponieść konsekwencje, a Mika? Z nim to sobie muszę poważnie porozmawiać. Jeszcze do tego dowiedziałem się, że mój syn palił.
Zostałem sam z żoną mojej siostry, która też jest zdenerwowana nie mniej niż ja.
- Musicie pojechać na obdukcję, a pozostała trójka będzie musiała złożyć zeznania. Dopadnę go. Obiecuję ci to. Najchętniej bym go zabiła.
- Też bym go zabił. Z zimną krwią i bez żadnych wyrzutów sumienia. Mógł go Langa dźgnąć i by miał za swoje.
- Prawda. Byłby młody niewinny bo byłaby to obrona własną, ale czasu nie cofniemy. Trzeba przy nim być bo tylko zgrywa twardego. Lepiej umów go do psychologa.
- Tak właśnie zrobię. Widzimy się w weekend.Pov. Langa
Po wizycie na komisariacie udaliśmy się do szpitala na obdukcję przez, którą mój ojciec dowiedział się o cięciach, ale nie powiedział ani słowa. Jednak wiem, że boli go to. Zrobili mi na nich opatrunek.
Po trzy-czterogodzinnej nieobecności wróciliśmy do domu. Trupy zdążyły przez ten czas wstać. Latali po całym domu jak opentani wołając moje imię bo nie odbieraliśmy telefonów.
- Gdzie ty Langa byłeś?! Szukaliśmy cię! Myśleliśmy, że gdzieś uciekłeś!
- Mika daj mu spokój. Za dużo dziś przeżył. Był ze mną na komisariacie i w szpitalu.
- Czyli już wiesz?- zapytał blondyn.
- Tak. Wie bo musiałem mówić przy nim.
Wyminołęm ich i poszedłem do siebie. Jednak mój chłopak poszedł za mną. Usiadłem na łóżku. Niepewnie do minie poszedł i przytulił. Wtedy pękłem. Pozwolił mi się wypłakać.
- Spokojnie jestem tu. Już nic ci nie grozi księżniczko.
CZYTASZ
Czerwone płatki śniegu 2 | Langa x Reki | Renga| Sk8 The Infinity
FanfictionDruga część książki "Czerwone płatki śniegu". Czy samobójca po śmierci dostaję drugą szansę? Co się wydaży podczas wymiany? Czy związek dwóch nastolatków przetrwa?