Rozdział 13

70 5 2
                                    

No cóż nie udało mi się z jednym rozdziałem co tydzień heh 😅
W tym rozdziale jeż dużo Erin i Edmunda, sama nie wiem dla czego tak mi się napisało haha
Mam nadzieję że się wam spodoba 😁

Zapraszam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwszym co poczułam, był ogromny ból głowy i suchość w ustach. Leżałam na czymś miękkim i dość wygodnym, czy ja umarłam? Lekko uchyliłam powieki, od razu je zamykając przez promienie słońca które drażniły moje oczy. Ponowiłam próbę otwarcia ich, ale tym razem szybko pomrógałam, żeby przyzwyczaić je do światła. Rozejrzałam się po pokoju, znajdowałam się w mojej kajucie, podniosłam lekko głowę, czego od razu pożałowałam. Ból był nie do zniesienia, sięgnęłam ręką do miejsca bólu, opuszakmi palców wyczułam materiał, który owinięty był wokół mojej głowy, opatrunek. Dobra muszę wstać.

Bardzo powoli podoniosłam się do postawy siedzącej, potem bez wcześniejszej analizy, szybkim ruchem spuściłam nogi na ziemię. Moja głowa zaczęła wirować, poczułam mdłości i niemiłosierny ból brzucha i pleców.

- Kurwa - szepnęłam sama do siebie, gdy głowa przestała mi wirować. - Co się wczoraj stało?

Jak na zawołanie wspomnienia zaczęły wracać. Wyspa, uprowadzenie, handel, bójka, no i ciemność. Jęknęłam głośno i opadłam na miękki materac, sycząc przy tym z bólu pleców. Po dobrych pięciu minutach, poniosłam się spowrotem do siadu i zeszłam z łóżka. Dotknęłam stopami zimnego drewna na podłodze i uświadomiłam sobie że byłam bez skarpetek. Nie miałam na sobie również mojej kamizelki oraz koszuli, byłam w samych spodniach i materiale zasłaniającym moje piersi.

Wyprostowałam się wyginając lekko plecy. Przetarłam zmęczoną twarz dłońmi i rozejrzałam się ponownie po kajucie. Mój wzrok zatrzymał się na moich ubraniach ładnie złożonych na krześle, niedaleko biurka. Powoli ruszyłam w ich stronę uważając żeby o coś nie zahaczyć ani nie polecieć jak długa na drewnianą podłogę. Po chwili już przy nich byłam, chwyciłam koszule w ręce, nie była zabrudzona krwią, co mnie bardzo zdziwiło. Dobrze pamiętałam, że jak traciłam przytomność czułam posmak krwi. Na pewno musiała ona również płynąć z mojej rany na głowie. Pokręciłam lekko głową i po prostu zarzuciłam koszule na siebie. Może Edmund wziął tą brudną i dał mi nową, ale to musiało znaczyć, że mnie rozebrał. Mimowolnie na moje usta wkradł się lekki uśmiech rozbawienia. Byłam przy wkładaniu koszuli do spodni, gdy drzwi kajuty powoli się otworzyły z lekkim skrzypnięciem. Stanął w nich jak się domyślałam mój wybawca.

- Wstałaś. Jak się czujesz? - zamknął drzwi, wchodząc do środka.
- Całkiem dobrze - uśmiechnęłam się do niego lekko, co odwzajemnił. - Długo byłam nieprzytomna? - spytałam jakby odniechcenia, spojrzałam na niego kontem oka, zastanawiał się nad odpowiedzią dłuższą chwilę.
- Jakieś trzy tygodnie - patrzył na mnie z pełną powaga, otworzyłam szeroko oczy a na moją twarz wpłynął szok.
- Ile? Żartujesz sobie, Boże przecież nie mogłam tyle spać. Ominęło mnie coś, matko jedyna to za długo. Załoga mnie przecież potrzebuje - zaczęłam swój słowotok, przy czym nieudolnie starałam się założyć na siebie kamizelkę.
- Ej ej ej, spokojnie - Edmund chwycił moje dłonie, poprzednio podchodząc do mnie. Spojrzałam na niego, a moja mina diametralnie zmieniła się z przerażenia na złość, gdy tylko zobaczyłam ten kpiący uśmiech na jego twarzy. - Żartowałem - przyznał pół śmiechem, ja tylko prychnęłam zła i wyrwałam swoje dłonie z tych jego, on zaczął się śmieć w niebo głosy, a ja kończyłam dopinać kamizelkę, nadal z wściekła miną.
- No naprawdę bardzo śmieszne ha ha ha - cynicznie się zaśmiałam, co rozśmieszyło go jeszcze bardziej, i w tedy coś wpadło do mojej głowy, uśmiechnęłam się półgębkiem i spojrzałam na nadal śmiejącego się chłopaka. - Wiesz że nie ładnie tak rozbierać kogoś jak jest nieprzytomny?

Potomkini NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz