Nie zwracajcie uwagi na ortografie i interpunkcje. 😁
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(teraźniejszość)Minoł już rok odkąd mam pilnować "Wielka czwórkę" nic się nie działo zdążyłam się im trochę przyjrzeć i dowiedzieć się o nich kilku rzeczy. Zdążyłam się też wdać w kilka bójek, tak dokładniej to w jakieś 50, hah nie oceniajcie. Byłam też kilka razy zatrzymana za wysłanie kilku typków do szpitala, chyba narnijskie nawyki weszły za mocno, no ale to nie moja wina, nie było mnie prowokować tak.
Schodzę właśnie do kuchni na śniadanie, myślę że Gabriela już ma mnie powoli dość, co się dziwić też bym miała. Weszłam do kuchni na stole leżała mała kupka naleśników, kocham ta kobietę normalnie. Usiadłam do stołu ale zanim zaczęłam jeść spostrzegłam, że na stole leży mała karteczka.
"Wyszłam do sklepu będę za jakieś pół godziny na blacie masz drugie śniadanie.
Całusy, Gabriela."
Po przeczytaniu wzięłam się za jedzenie. Zjadłam z jakieś 4 naleśniki z wiśniowym dżemem. Wstałam od stołu wzięłam zawiniątko z kanapkami z blaty, schowałam do torby, ubrałam się i wyszłam z domu. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zaczęłam iść w kierunku dworca.
Po paru minutach byłam już na miejscu, przy wejściu na dworzec stało dużo osób, które krzyczały i chyba dopingowały komuś. Postanowiłam zobaczyć co się dzieje. Przepchałam się przez tłum dzieciaków i ujrzałam bijących się Piotra i Edmunda z jakimiś trzema typami. Bez zastanowienia zbiegłam ze schodów przepychając się przy tym, rzuciłam teczkę gdzieś na bok i wpadłam na "pole bitwy". Chłopcy dziwnie się a mnie spojrzeli.
- Co tak trzech na dwóch, może wyrównamy szanse - po tych słowach walnęłam jednego z tych trzech typków z pieści w żuchwę.
Zatoczył się trochę do tyłu i chwycił za dolna część szczęki. Od wróciłam głowę w stronę Piotra i Edmunda, ale to był błąd, bo po chwili poczułam ból w szczęce. Nie powiem odepchnęło mnie trochę.
- No to zaczynamy zabawę - splunęła krwią i przetarłam usta rękawem żeby usunąć krew.
Rzuciłam się na jednego z nich, co po chwili zrobili królowie (od autorki, nie wiedziałam jak inaczej ich nazwać). Zaczęłam się naparzać z tym typem, szybko go poskładałam, najpierw zadałam mu cios w czułe miejsce, a potem chwyciłam jego głowę i uderzyłam nią o ścianę peronu (tak wiem trochę brutalnie). Spojrzałam jak radzą sobie chłopaki, Piotrek dawał radę, ale Edmund już nie do końca. Przeciwnik usiadł na nim okrakiem i zaczął go bić od góry, Edek próbował zasłaniać się przed ciosami. Podbiegłam do nich i kopnęłam tego gościa, tak że zleciał z króla, usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go okładać pięściami. Ludzie dokoła krzyczeli, niektórzy żebym przestała, a niektórzy żebym biła mocniej.
Nagle rozległ się głos gwizdka i wszyscy ucichli i się zaczęli rozchodzić. Ja natomiast dalej lałam tego gościa. Poczułam szarpnięcie za ramię i pociągnięcie do tyłu, wstałam z niego i podniosłam ręce do góry w geście obronnym. Spojrzałam się na Piotra i Edmunda którzy rozmawiali z jednym z oficerów. Nie wyglądali na bardzo poobijanych.
- Erin! - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos jednego z oficerów, niechętnie się odwróciłam. - To już kolejny raz kiedy wdałaś się w bójkę, masz coś na swoją obronę? - Spytał się i czekał na moją odpowiedź.
- Eeeeee... No bo ich był trzech no to pomyślałam że trzeba pomóc kolega no bo... - zacięłam się.
- No bo co? - spytał już trochę wkurzony.
- No bo tak trzech na dwóch panie oficerze. No co Pan nigdy nie pomógł koledze jak było nierówno? - spytałam.
- Ostatni raz, ostatni! - pogroził mi palcem i odszedł.
- Oczywiście prze Pana - krzyknęłam do niego.Pomasowałam sobie trochę szczękę, wzięłam teczkę z podłogi i poszłam usiąść na ławce, czekając na pociąg. Myślałam przez chwilę o Narnii i o ojcu, co u niego słychać i jak on się czuję. Z zadumy wyrwał mnie jakiś głos.
- Erin, tak? - ktoś spytał, odwróciłam się i ujrzałam Piotra z bratem.
- Tak a co? - spytałam.
- Dzięki za pomoc, nie każdy by to zrobił - podziękował mi i się uśmiechnął.
- Nie ma sprawy. - odwzajemniłam uśmiech.
- Piotr, Edmund! - ktoś zawołał ich z tyłu - chodźcie już - była to Zuza z Łucja.
- Idziemy, na to pa i dzięki jeszcze raz. – pożegnał się Piotr.Ja tylko kiwnęłam głową na znak, że nie ma za co i patrzyłam jak odchodzą. Pa paru minutach siedzenia na tym peronie przyjechał mój pociąg. Wsiadłam do niego i pojechałam do szkoły.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem już po 7 lekcji. Siedzę w składziku woźnej, po to żeby mieć trochę spokoju od tego całego tłoku na korytarzach. Słyszę dźwięk dzwonka, wstaje i zabieram torbę już mam wychodzić na korytarz kiedy nagle znajduje się w środku jakiegoś lasu w moim stroju z moimi sztyletami. Czy jestem w Narnii? Tak jestem tu wreszcie. Jeśli ja tu jestem to rodzeństwo Pevensie też tu jest, ale gdzie? Tata coś mówił, że może nas rozdzielić, super teraz muszę ich znaleźć. Najpierw muszę znaleźć miejsce na nocleg bo robi się już ciemno i przydało by się coś upolować.
(2 godziny później)
Siedziałam oparta o drzewo przy ognisku i zajadałam się królikiem, którego wcześniej upolowałam. Zrobiłam sobie małe posłanie z gałęzi i liści. Moje sztylety z pasem i inne przybory w moim stroju ściągnęłam i odłożyłam. Jeden ze sztyletów miałam przy sobie w razie nagłego niebezpieczeństwa. Myślę, że nic mnie tu raczej nie znajdzie.
Skończyłam jeść i postanowiłam że się trochę prześpię. Przygasiłam lekko ogień i ułożyłam się na moim posłaniu. Leżałam na plecach i patrzyłam w gwiazdy.
- Jesteś tam tato?
Z tymi słowami po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się z pierwszymi promieniami słońca.
Przeciągnęłam się leniwie i usiadłam po turecku na ziemi. Zjadłam trochę królika a resztę schowałam do taśki która miałam przy pasie z tyłu. Ubrałam się i zasypałam ognisko. Muszę znaleźć rodzeństwo. Poszłam przez las.Szlam już tak dobre parę godzin i nadal nigdzie ich nie widziałam. Mam nadzieję, że za niedługo ich znajdę. Ale jestem ciekawa jednego. Mój tata mówił, że będę musiała im w czymś pomóc, ale w czym. Myślę, że szybko się to wyjaśni, chyba. Z moich rozmyśleni wyrwał mnie szmer gdzieś w zaroślach. Od razu przykucnęłam i spojrzałam w tamtą stronę. Wyjęłam moje sztylety bo mogą to być Telmarowie. I miałam rację, było ich dwóch, każdy miał kusze, chyba czegoś szukali. Przyglądałam się im przez chwilę aż postanowiłam, że ich załatwię. Zaczęłam się do nich skradać bo stali do mnie tyłem. Jak byłam już na wyciągnięcie ręki rzuciłam się na jednego z nich i wbiłam w niego sztylety. Drugi był zdezorientowany, ale po chwili wyciągną kusze w moją stronę i już miał strzelić, ale byłam szybsza i rzuciłam w niego sztyletem, on padł na ziemie. Przeszukałam ich ale nic nie znalazłam. Zostawiłam ich i poszłam dalej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem już w Narnii 3 dni i nadal nie znalazłam czwórki rodzeństwa. Nie wiem gdzie oni mogą być, w sumie to wszędzie.
Idę właśnie przez las chyba gdzieś niedaleko kamiennego stołu. Jak siebie o nim przypominam to od razu mam w głowie obraz jak biała czarownica zabijała tam mojego ojca. Mam nadzieję, że nic mu nie jest, jakby coś mu się stało to bym to poczuła. Nagle usłyszałam szelest dość blisko mnie, zatrzymałam się, wyjęłam sztylety i ugięłam kolana gotowa do ataku. Czyżby znowu Telmarowie, mam nadziej, że nie. Spojrzałam przez krzaki i ujrzałam Łucje? Ale co ona tu robi całkiem sama. Schowałam sztylety i wyprostowałam się dziewczyna wtedy mnie zauważyła i od razu wyciągnęła swój sztylet.
- Spokojnie Łucja nic ci nie zrobię, chce Ci pomóc, jestem Erin. Gdzie jest twoje rodzeństwo? - spytałam się jej, ona uspokoiła się trochę i opuściła broń chowając ją do pochwy.
- Nie wiem zgubiłam się - odpowiedziała mi.
- Okej spokojnie – przykucnęłam przy niej i chwyciłam jej dłonie - pomogę Ci ich znaleźć, dobrze? Przypominasz sobie gdzie byliście zanim się zgubiłaś?
- Niestety nie - powiedziała.Po paru godzinach szukania miałyśmy dość. Robiło się ciemno, znalazłyśmy miejsce na nocleg. Rozpaliłam ognisko i zrobiłam posłania i po chwili obie już spałyśmy.
CZYTASZ
Potomkini Narnii
FantasyErin to młoda dziewczyna, z ciekawym życiem, pochodzi z tajemniczej czarodziejskiej krainy, która ponoć mieści się w szafie. Przeżyje wiele wspaniałych, tajemniczych przygód, czy wyjdzie z nich bez szfanku? Pozna wiele wspaniałych ludzi, w tym czwór...