Po tym jak sztorm ustąpił, niebo się rozjaśniło i każdy nabrał sił, płynęliśmy dalej. Po dwóch dniach dotarliśmy do wyspy, postanowiliśmy się na niej zatrzymać i zdobyć jakiś prowiant i poszukać wody. Już od początku było widać że raczej kokosów to na niej nie znajdziemy, same skały i totalne pustkowie.Załadowaliśmy się do szalup i skierowaliśmy się w stronę wyspy. Od momentu gdy zobaczyłam Aslana po tym jak wypadłam za burtę, byłam nienaturalnie cicha. Edmund kilka razy wypytywał mnie o to ale zbywałam go zawsze mówiąc że powiem mu później. Byliśmy nie całe kilka metrów od brzegu gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos Ryczypiska, z drugiej szalupy.
- Wątpię czy lordowie się tu zatrzymali. - przyglądał się wyspie z dziobu łodzi. - Nie widać żadnych oznak życia.
- Tak - odezwał się Kaspian z naszej szalupy - mimo wszystko weź ludzi i poszukajcie wody i żywności. - Spoglądał na Mysz. - My we czworo rozejrzymy się na wyspie.Spoglądałam to na Ryczypiska to na Kaspiana, nic nie mówiąc. Przeleciałam wzrokiem po szalupie, moje spojrzenie zatrzymało się na Edmundzie. Patrzył się na mnie jakby z troską, szybko odwróciłam wzrok.
- Chwileczkę chyba w pięcioro. - Odezwał się Eustachy, spojrzeliśmy wszyscy na niego ze zdziwionymi minami. - Nie przydzielajcie mnie znowu do tego szczura. - Powiedział z wyrzutem.
- Słyszałem to. - Ryczypisk spojrzał się na Eustachego, a my wszyscy parsknęliśmy.
- Gumowe ucho. - powiedział pod nosem kuzyn naszych władców.
- To słyszałem również. - Odpowiedziała Mysz, wszyscy zanieśli się śmiechem.W końcu przybiliśmy do brzegu, od razu wyskoczyłam na brzeg i przeszłam kilka kroków patrząc na gołe skały i piach. Ciężko będzie tu co kolwiek znaleźć zdatnego do spożycia. Załoga wyciągała kosze z szalup i przygotowywała się na poszukiwania prowiantu i wody.
- Myślisz że... - Zaczęłam zwracając się do Kaspiana, ale przerwał mi w połowie zdania.
- Patrzcie! - podbiegł do jednej ze skał, ruszyłam za nim. W okół skały był obwiązany sznur który prowadził w dół krateru w ziemi. - Jednak ktoś tu był przed nami.
- Lordowie? - Edmund spojrzał w dół krateru po czym przeniósł wzrok na Kaspiana.
- Możliwe. - Kaspian sięgnął po kamień i rzucił go w głąb krateru, był głęboki, to na pewno. - Jak myślicie co tam jest? - Spojrzał się na nas.
- Trzeba sprawdzić. - Powiedziałam i chwyciłam linę do ręki, Edek zatrzymał mnie jednak.
- Pójdę pierwszy. - Powiedział i z lekkim uśmiechem zabrał mi linę z ręki.Od razu gdy Edmund zszedł na dół i dotarł do końca, chwyciłam linę i zaczęłam również schodzić. Po mnie zszedł Kaspian a na końcu Łucja. Rozejrzałam się do okola, była to jaskinia dość obszernych rozmiarów, na której środku było jakby jezioro, przeszłam dalej i krzyknęłam z zaskoczenia gdy na dnie tego jeziora zobaczyłam jakby posąg ze złota.
- Co to? - Spytał Kaspian gdy w trójkę do mnie podeszli.
- Nie wiem, tak jakby posąg ze złota. - Odpowiedziałam kucając i przyglądając się posągowi.Edek odszedł od tafli wody i oderwał suchą gałąź ze skalnej ściany. Podszedł znów do nas i włożył patyk do wody po czym go wyciągnął. Wszyscy z zaskoczeniem patrzyliśmy jak patyk zaczyna zmieniać się w złoto, nim jednak dotarło to do ręki chłopaka, szybko wyrzucił drewno do wody, z krzykiem.
- Widocznie wpadł do wody. - Kaspian kucnął po mojej prawej również przyglądając się posągowi.
- Biedny człowiek. - usłyszałam za sobą głos Łucji, przytaknęłam jej kiwnięciem głowy.
- A konkretnie lord. - Odezwałam się wskazując palcem na tarcze obok złotego posągu. - To herb Lorda Restimara.
- I jego miecz! - Edmund krzyknął wskazując palcem na ostrze w wodzie.Oboje z Kaspianem podeszliśmy szybko do niego.
- Musimy go wziąć! - Stwierdziliśmy razem z Kaspianem w tym samym czasie.
- Ostrożnie. - Łucja spojrzała na brata.
- Uważaj Edek. - Również spojrzałam się na chłopaka.
CZYTASZ
Potomkini Narnii
FantasyErin to młoda dziewczyna, z ciekawym życiem, pochodzi z tajemniczej czarodziejskiej krainy, która ponoć mieści się w szafie. Przeżyje wiele wspaniałych, tajemniczych przygód, czy wyjdzie z nich bez szfanku? Pozna wiele wspaniałych ludzi, w tym czwór...