Rozdział 14

575 50 3
                                    

*13 grudnia*

HAZEL

Po raz kolejny tej nocy przewracam się z boku na bok, próbując choć na chwilę zamknąć oczy. Zerkam kontrolnie na zegarek. Piąta siedem.

Zapalam lampkę nocną, doskonale zdając sobie sprawę, że tej nocy nie zmrużę oka ani na minutę. Nie potrafię przestać myśleć o tym czy to, co napisał mi Marcus jest prawdą. Amy nie odezwała się do mnie przez całe popołudnie i wieczór, a ja nie mogłam przecież zadzwonić do niej i zapytać czy przypadkiem nie dostała jakiegoś nagrania od obcego faceta ze mną w roli głównej. Czekam na rozwój wydarzeń z nadzieją, że jeśli naprawdę weszła w posiadanie nagrania zechce mnie o tym poinformować.

Wiem co miał na celu Marcus. Wysyłając to do Amy dał mi do zrozumienia, że nie zawaha się dostarczyć kopii również moim rodzicom, czym jeszcze niedawno mi groził. Przez wyskok Justina będzie się na mnie mścił tak długo jak to będzie możliwe. Teraz nie mam już innego wyboru jak tylko grzecznie podporządkowywać się wszystkiemu, czego ode mnie zażąda.

Po raz tysięczny tej nocy upewniam się, że nie czeka na mnie żadna nieprzeczytana wiadomość lub nieodebrane połączenie, a potem ponownie kładę się na łóżko i pogrążam w dręczących mnie myślach.

*

Dziesiąta jedenaście. Dokładnie taka godzina widnieje na zegarku umieszczonym nad panelem sterowania kuchenki mikrofalowej, wbudowanej w szafki tuż nad piekarnikiem.

Minęło tyle godzin, a Amy wciąż milczy. Być może dlatego, że od rana pracuje i prowadzi zajęcia w jednej z najlepszych szkół podstawowych w mieście, a być może dlatego, że już skreśliła mnie z listy osób, którym należy się szacunek i lojalność. Po tym co zobaczyła na pewno nie będzie patrzyła na mnie tak jak kiedyś. Tego akurat jestem pewna.

Elsie mamrocze coś do siebie w trakcie jedzenia śniadania, jednak ja nie potrafię się na tym skupić. Moje myśli wciąż lawirują w okolicach niewygodnego tematu. Nie wiem kto będzie następny, ale Marcus z pewnością zostawi sobie moich rodziców na sam koniec tej poniżającej tortury. Najpierw obdaruje wszystkie osoby, które mają ze mną cokolwiek wspólnego, a dopiero potem upokorzy mnie przed matką i ojcem. To sprawi mu najwięcej radości. Znam go nie od dziś i wiem jak chorym psychopatą potrafi być. Wiele rzeczy, które normalnemu człowiekowi nie mieszczą się w głowie, sprawia mu nadzwyczajną przyjemność.

Z kolejnej chwili całkowitego odcięcia wyrywa mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Przełykam głośno ślinę, wyobrażając sobie wściekłą Amy stojącą na progu i z duszą na ramieniu przechodzę do przedpokoju. Dla pewności wyglądam przez wizjer i oddycham z ulgą – to tylko listonosz.

Otwieram drzwi, uśmiecham się ciepło do mężczyzny i szybko odbieram pocztę. Wracam do kuchni, siadam na blacie i przeglądam koperty, które do mnie dotarły. Widząc nadawcę na pierwszej z kopert dochodzę do wniosku, że w tym miejscu mogę spodziewać się wiadomości wyłącznie od jednego człowieka. I dokładnie tak jest, list został wysłany przez Marcusa.

Ponownie czuję nagłe przyspieszenie pulsu. Nie mam pojęcia o co może chodzić. Do tej pory kontaktował się  ze mną telefonicznie lub osobiście, a teraz nagle bawi się w listy. To nie wróży niczego dobrego.

Bez wahania otwieram pierwszą z kopert i ku własnemu zaskoczeniu zauważam, że w środku umieszczony jest wyłącznie niewielki plik banknotów. Nie ma żadnej dodatkowej informacji czy zawartości, tylko pieniądze. Marszczę pytająco brwi. Każdą dotychczasową wypłatę dostawałam przelewami na konto. W moim umyśle od razu zapala się czerwona lampka ostrzegawcza.

Umowa o wszystko | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz